sobota, 18 sierpnia 2018

Kto woła o deszcz - bajka bałtycka z Litwy

Kto woła o deszcz 
bajka litewska 


Kiedyś, już bardzo dawno temu, nastała na świecie przedziwna pogoda. Cały dzień, aż do późna wieczór, niemiłosiernie prażyło słońce. Niebo z każdym dniem było coraz bardziej rozpalone i nie można było dojrzeć na nim ani jednej chmurki. Wszystkie łąki i pola wyglądały jak po pożarze, studzienki i potoki wysychały, cała wilgoć wsiąkła w spękaną ziemię. Ludzie, ptaki i zwierzyna cierpieli pragnienie.

Ilustracja: Robert Bissell
W lesie panował wówczas wielki mądry niedźwiedź. On też bardzo się pocił w czasie tych upałów i nieustannie narzekał na swój gęsty, kudłaty kożuch. W końcu wezwał wszystkie zwierzęta i ptaki na jagodową polanę.
Kiedy się już stawiły, machnął łapą, żeby je uciszyć, a potem przemówił do zebranych niskim głosem:
— Jestem już bardzo stary, ale takich upałów i susz nie pamiętam jak żyję. Musimy sobie na czas nabrać wody, bo inaczej wszyscy zginiemy z pragnienia. Teraz dobrze posłuchajcie, powiem wam, co zrobimy. Tam, w dolinie, wykopiemy głęboką jamę, może natrafimy na jakieś źródło, ale przede wszystkim cierpliwie poczekamy na ulewę. Deszcz przyjdzie niedługo, już go czuję w powietrzu. Potem jama napełni się wodą deszczową, a my będziemy mieć zapas, na wypadek gdyby znowu nastało takie gorąco.

Ilustracja: Cathy McClelland

Zwierzęta z entuzjazmem przywitały rozsądne słowa swego władcy i natychmiast zabrały się do pracy. Kopały jamę w dolinie, a każdy pracował, jak umiał. Kret rył korytarze w głąb ziemi i co chwilę meldował niedźwiedziowi, że już natrafił na wilgotną glinę, już się przedziera przez bagno, już trafił na jakieś źródło. Lis z wilkiem przednimi łapami zgodnie wygrzebywały glinę, którą przedtem gawron i wrona nakopały mocnymi dziobami, niczym motykami. Jastrząb i kania z głębokiej jamy wybierały kamienie i w szponach zanosiły je na groblę, którą jeleń, sarna, dziki i łania z jagnięciem udeptywały racicami.


Niedźwiedź kierował całą pracą i swymi ogromnymi łapami ugniatał dno przyszłego jeziorka. Wszyscy mieszkańcy lasu pracowali gorliwie i cieszyli się, że widać efekty ich wspólnej pracy.
Tylko wilga nie pomagała.
Latała sobie wokół pracujących, ciekawie na nich zerkała, a nawet zaczęła się z nich wyśmiewać:
- Tiki — tiki — tik, 
Poczekam na deszczyk!
Nie zabiorę się do pracy, 
Niechaj robią to gtuptacy.
Nie chcę z jamy wody pić,
Nie chcę w glinie z wami ryć. 
Tiki — tiki — tik 
Poczekam na deszczyk! 

Ptaszki i inne zwierzęta nie zwracały uwagi na dowcipnisie i myślały sobie"
„Poczekaj, jeszcze zobaczymy, kto się będzie śmiać ostatni!"


I rzeczywiście, źle się to dla wilgi skończyło.
Wspólne dzieło naprawdę się leśnym mieszkańcom udało. Jak tylko je skończyli, niebo zasłoniły czarne chmury i lunął deszcz. Po chwili nowe jeziorko w dolinie napełniło się po brzegi deszczową wodą.


Ilustracja: LifePhotoMaker.com -pl. printerest.com

Kiedy znów nastały upały i susze, zwierzęta miały wody pod dostatkiem.


Nikt z nich nie cierpiał pragnienia.
Tylko wilga w tej duchocie była stale spragniona.


Ciągle krążyła nad jeziorkiem, wiele razy zniżała nad nim lot, żeby się napić, ale zwierzęta zawsze ją odganiały z krzykiem:
— Nie pracowałaś z nami — nie będziesz też z nami piła wody! — i miały słuszność.
Od tej pory wilga podobno ciągle ma pragnienie, ale może je zaspokoić, tylko kiedy spadnie deszcz. Lata tam i z powrotem z otwartym dzióbkiem i chwyta do niego krople deszczu, ale w ten sposób pragnienie ugasi tylko troszkę. Dlatego w lecie często słychać jej natrętne wołanie:
- Tiki — tiki — tik 
Czekam na deszczyk!


Kiedy ludzie słyszą tę żałosną ptasią piosenkę, mawiają:
— Chyba będzie padać. Wilga znów woła o deszcz!

Ilustracje nie są oryginalnymi grafikami w wydaniach papierowych tej bajki. Zostały przeze mnie dobrane przypadkowo.

4 komentarze:

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)