czwartek, 13 maja 2021

Bąk i piłka- baśń duńska Andersena

Bąk i piłka
bajka duńska 
Hansa Christiana Andersena


Bąk i piłka leżały w drewnianem pudełku z innemi zabawkami. 
Bąk rzekł do piłki:
 — Czy nie chciałabyś się ze mną „ożenić,“ ponieważ i tak mieszkamy razem w tem pudełku?
Ale piłka, która była oszyta safianem, nie raczyła mu nawet odpowiedzieć.
Nazajutrz chłopczyk, właściciel zabawek, obejrzał zepsutego trochę bąka, usiadł na ziemi, wyjął pudełko z farbami, pomalował go żółto i czerwono, umocował lepiej sztyfcik mosiężny pośrodku i bąk błyszczał jak złoto, kiedy go nakręcił i puścił na podłodze.
 — Spojrzyj na mnie! — rzekł bąk do piłki. — Czy widzisz, jak wspaniale wyglądam? Cóż ty na to? Możebyśmy się dziś ożenili, albo choć zaręczyli? Pomyśl, czy można dobrać lepszą parę: ty skaczesz, a ja tańczę! Jesteśmy dla siebie stworzeni i szczęśliwszych małżonków nie znajdziesz na całym świecie!
 — Tak myślisz? — odpowiedziała dumnie piłka. — A czy wiesz, do kogo mówisz? Zrobiono mię z safianowych pantofli pana radcy. Takich miałam rodziców! A wewnątrz mam korek hiszpański!
 — A mój krążek jest mahoniowy — odparł bąk — i sam burmistrz mię wytoczył na swojej amatorskiej tokarni. Nie dotknęła mię ręka rzemieślnika, pochodzę z najlepszego domu w całem mieście.
 — Czy ci tylko można wierzyć? — zauważyła piłka wahająco.
 — Bodajby mi pękł sznurek! Bodajbym się więcej nie ruszył z tego miejsca, jeżeli kłamię!
 — Pięknie umiesz się bronić — rzekła piłka — ale nie mogę. Doprawdy, nie mogę! Jestem prawie zaręczona z jaskółką. Ile razy podlecę w ogrodzie w powietrze, zawsze wysuwa małą główkę z gniazdka i pyta: „Czy się zgadzasz?“ Zgodziłam się w głębi hiszpańskiego korka i uważam to za dane słowo. Więc widzisz, że nie mogę. Ale ci przyrzekam, zawsze pamiętać o tobie.
 — To mi wiele pomoże! — mruknął bąk urażony i odtąd nie rozmawiali z sobą więcej.
 Pewnego dnia chłopczyk wziął piłkę z pudełka. Bąk widział, jak wysoko wzleciała w powietrze, jak ptak prawdziwy; w końcu zniknęła mu z oczu gdzieś w górze. Potem spadła na dół, ale ile razy dotknęła ziemi, wzlatywała znowu, niewiadomo, czy z tęsknoty do jaskółki, czy dlatego, że miała hiszpański korek wewnątrz.
Dziewiąty raz jednakże podrzucona, piłka wzleciała niezmiernie wysoko i nie wróciła więcej. Chłopczyk szukał jej długo, nareszcie zaprzestał.
 — Wiem ja dobrze, gdzie ona! — szepnął bąk z westchnieniem. — Dostała się napewno do gniazda jaskółki, pobrali się i są szczęśliwi!
Im więcej myślał o tem, tem więcej żałował, że stracił piłkę, którą kochał coraz bardziej. Kochał właśnie dlatego, że jej dostać nie mógł. Pogardziła nim, taka lekka, taka piękna, z safianowych pantofli pana radcy!
Zdrów był jednak z tą miłością i kręcił się szybko, ile razy puszczono go na mocnym sznurku; tylko piłka w marzeniach wydawała mu się coraz piękniejszą.
Kilka lat upłynęło mu w takiej tęsknocie — zestarzał się. Wtedy pozłocono mu krążek i był znowu tak piękny, że sobie trudno wyobrazić. Tańczył wybornie, brzęczał głośno i wesoło — wszyscy go podziwiali.
Lecz raz sznurek się zerwał, bąk podskoczył w górę — i zniknął.
Szukano go dokoła, zaglądano nawet do piwnicy — nadaremnie.
Gdzież się schował?
Nikt nie zgadł, że wpadł do śmietnika, gdzie leżał między głąbami kapusty i starym gruzem, który wyrzucono z rynny.
 — No, pięknie się ubrałem! — mruknął z niezadowoleniem. — Leżeć pomiędzy podobną hołotą! Za parę dni będę wyglądał, jak ona; obedrą ze mnie złoto — straszne rzeczy!
To mówiąc, spojrzał zezem na głąb kapuściany z szeroką szczerbą w boku i na jakiś dziwny, kulisty przedmiot, przypominający zwiędłe, przegniłe jabłko. Ale nie było to jabłko, tylko stara piłka, która przez długi czas leżała w rynnie, skurczyła się i zgniła od wilgoci.
 — Dzięki Bogu, że przecież jest tu ktoś, z kim można porozmawiać przyzwoicie — rzekła piłka, przyjaźnie patrząc na złocony krążek. Jestem właściwie zrobiona z safianu, piękne rączki mię szyły, — wewnątrz mam hiszpański korek, choć to dziś trudno poznać. Byłam niegdyś prawie zaręczona z jaskółką, ale wpadłam do rynny i przez pięć lat cierpiałam tam okropne męki. Pięć lat dla młodej piłki to bardzo długi przeciąg czasu!
Bąk nic nie odpowiadał, leżał teraz cichuteńko i myślał o swojej miłości. Tak, nie mógł wątpić, to ona, ta sama, jego ukochana piłka! Ale któżby ją poznał dzisiaj?
  Wtem służąca ze śmieciami przyszła do śmietnika i spostrzegła złocony krążek.
  — Bąk, bąk się znalazł! — zawołała głośno i wyjęła go z pośród niewłaściwego otoczenia.
  Na piłkę nie zwróciła najmniejszej uwagi, a co gorsza, bąk wierny przestał odtąd myśleć o niej i nie wspominał nigdy o swojej miłości. Trudno być stałym, jeśli ukochana przeleży pięć lat w rynnie i cierpi tam okropne męki. A do spotkania w śmietniku lepiej się zawsze nie przyznawać.

Autor: Hans Christian Andersen
Tłumaczenie i opracowanie: Cecylia Niewiadomska
Ilustracja: Vilhelm Pedersen

wtorek, 11 maja 2021

Każde koło inne - bajka rosyjska Sutiejewa

Każde koło inne
bajka rosyjska


Pniaczek stoi stary,
na nim domek mały. A w domku tym mieszka
Muszka z Żabką, z Jeżem i z Kogucikiem
co zwie się Złotym Grzebykiem. 


Pewnego razu poszła cała czwórka do lasu po kwiaty i grzyby, po drwa i jagody. 
Zwierzątkoa chodziły po lesie, chodziły, aż w końcu wyszły na polankę. 

poniedziałek, 10 maja 2021