Mrozisko
(Mróz Mrozowicz)
bajka rosyjska
Było to dawno, dawno temu. Żyli sobie dziad i baba. Każde z nich miało własną córkę. Swoją jedynaczkę starucha hołubiła, rozpieszczała, pyłek jej spod stóp zgarniała, a pasierbicy nie cierpiała, całą robotę na nią zwalała, ciągle biła, krzyczała, głodem morzyła.
A o córce staruchy mówili:
— To ci leniucha! To ci flejtucha!
Złościło to starą jędzę. Z każdym dniem bardziej nienawidziła dziewczyny, zadręczała biedną sierotę i cały czas myślała, jak by tu nieszczęsną zgładzić.
Zdarzyło się pewnego razu, że pojechał dziad do miasta na targ. Przed wyjazdem zwołał żonę, córki i pyta czego by sobie z jarmarku życzyły.
- Chętnie bym korali na szyję zawiesiła, ale takich wielkich, czerwonych, pięknie lśniących, a do tego chustę haftowaną kolorowy kordonkiem bym na ramiona zarzuciła i czerwone trzewiczki do kompletu bym chciała- zażyczyła sobie pasierbica - pazernica.
- A ty dziecko - zwrócił się ojciec do córki - czego byś z jarmarku chciała?
- Oj tatku, nie kłopoczcie się - powiedziała córeczka - chciałabym, żebyście szczęśliwie wrócili - i to powiedziawszy cmoknęła ojca w policzek.
Ucieszyło się ojcowskie serce, jakoś tak urosło i goręcej mu się w środku zrobiło. Nic nie powiedział, drzwi otworzył, do sań wskoczył, z bicza strzelił i na targ pojechał.
Na to tylko czekały zła macocha i jej córka.
— Teraz się pozbędziemy tej znienawidzonej dziewuchy!
Zawołała baba pasierbicę i jak nie wrzaśnie:
— Idź do lasu nazbierać chrustu! I to prędko, żebym dwa razy nie musiała powtarzać!
— Ale przecież mamy go pod dostatkiem — zdziwiła się dziewczyna.
Rozwrzeszczała się stara jędza, zatupała nogami i razem z córka wypchnęły nieszczęsną za drzwi.
Cóż było robić, ruszyła sierota do lasu. A tu mróz aż trzeszczy, wiatr lodowaty hula, zamieć śnieżna szaleje...
A baba z córuchną w ciepłej izbie siedzą i cieszą się:
— Nie wróci już ta wstręciucha!
- Zamarznie w lesie! - dogaduje pasierbica.
Tymczasem dziewczynka zabrnęła do lasu i stanęła pod choinką, nie wie, co dalej robić, dokąd iść... Choiny w lesie w śnieżnych czapach wysokie i białe. Mróz okrutny sople białe dookoła porozwieszał. Straszno w tym lesie bardzo...
Nagle słyszy dziewczyna— gałęzie trzeszczą, śnieg skrzypi. To Mrozisko po lesie hula, z gałęzi na gałąź, z drzewka na drzewko przeskakuje.
Zeskoczył z choinki i pyta:
— Witaj, piękna dzieweczko! Co cię w taki ziąb do mojego lasu przygnało? - zapytał Mrozowicz wystraszoną i zziębniętą dziewczynę.
Opowiedziała sierota wszystko, niczego przed Mroziskiem nie zataiła.
Wysłuchał ją Mróz i powiada:
— O, nie, piękna dzieweczko, nie po chrust cię do lasu wysłano. Ale skoro już tu jesteś, pokaż, co potrafisz.
Podał jej bele płótna bielutkiego, nici, igłę przykazuje:
— Uszyj z tego płótna koszulę dla mnie- i płótno przed dziewczyną rozwiną.
Ok było tego, a było!
Odszedł Mrozisko do swego pałacu lodowego, dziewczynę samiuteńką zostawił. Nie zwlekała dziewczyna, słowem się nie skarżąc żadnym, od razu do roboty się wzięła. Kiedy paluszki jej zamarzną — pochucha na nie, oddechem ogrzeje i znów do pracy się bierze. I tak całą noc pracowała, sił nie żałowała. Tylko o jednym myślała, żeby jak najlepiej koszulę uszyć.
Rankiem zaskrzypiał śnieg, zatrzeszczały gałęzie, przyszedł Mrozisko.
Obejrzał koszulę i pochwalił:
— No, piękna dzieweczko, dobrze żeś pracowała!
I postawił przed nią ogromny kufer.
— Jaka praca, taka i płaca!
Otulił sierotę w ciepłe futro, na głowie piękną chustkę zawiązał i na drogę wyprowadził:
— Żegnaj, piękna dzieweczko! Tu już ci dobrzy ludzie pomogą, do domu zaprowadzą.
Powiedział to i znikł, jakby go w ogóle nie było. A dziewczyna stoi na skraju lasu i nadziwić się nie może tym cudnością jakie dostała.
W tym czasie wrócił dziad do domu.
— Gdzie moja córka? — pyta.
— Wczoraj do lasu poszła po chrust i nie wróciła - szczebiotają mu do ucha żona i pasierbica, zmartwione wielce udając.
Zaniepokoił się stary, czapę na głowę nałożył, do sań zaprzęgł i czym prędzej do lasu pojechał.
Patrzy, a tu stoi jego córeczka, pięknie wystrojona i wesoła. Ojciec nawet na kosztowności i prezenty drogie nie spojrzał, tylko córkę ukochaną przytulił i po włosach całował.
A jędza z córką przy stole siedzą, pierożki pojadają, rozmawiają sobie wesoło w ciepłej izbie. A piesek spod pieca im dogaduje:
— Hau, hau, sierota męża i drogie prezenty dostanie,
a twoja córka starą panną zostanie!
Rzuciła się baba na pieska razem ze swą córą:
— Zamilcz, podłoto! Tak masz szczekać:
„Żywej sieroty już nie zobaczymy,
gospodyni córce wesele wyprawimy!"
A piesek nie zrażony dalej swoje:
— Hau, hau, sierota męża i drogie prezenty dostanie,
a twoja córka starą panną zostanie!
Złapała baba pogrzebacz, pasierbica jej wtóruje i dalejże pieska okładać.
Nagle wrota na podwórzu zaskrzypiały, drzwi się do chaty otworzyły — wchodzi do izby dziewczyna pięknie wystrojona, rumiana, roześmiana, a za nią ludzie wnoszą ogromny kufer.
Baba, aż mleko z wrażenia z dzbana wylała taka była zdziwiona widokiem pasierbicy całej i zdrowej. Patrzą a tu w progu kufer zdobny, cały ze złota i srebra mieni się w izbie. Parobkowie przez drzwi zaglądają ciekawi co to za panna bogata jaka przyjechała.
Rzuciła się baba z córką do kufra, dalejże wspaniałe stroje wyciągać, na wszystkie strony oglądać i wypytywać sierotę:
— Kto ci dał te piękne prezenty! Powiedz no, kto? - wypytuje macocha.
- Toś ty taka? Skarby do domu zwozisz? Gadaj, skąd je masz, i żebym nie musiała dwa razy powtarzać! - ryknęła pasierbica na siostrzyczkę.
Jak się stara dowiedziała, że to Mrozisko tak sierotę wynagrodził, po chacie się zakrzątnęła, swoją córkę ciepło odziała, do węzełka pierogów nawkładała i kazała mężowi do lasu ją zawieźć.
— Moja córuchna dwa takie kufry przywiezie! - wygrażała jeszcze za nimi.
Dziad konie do sani zaprzęgł, kożuch na grzbiet narzucił, z bicza strzelił i pojechali w las.
Kiedy już dojechali w las, pod choinką wysadził pasierbicę i szybko do domu powrócił. Stoi dziewczyna, na wszystkie strony się rozgląda, zębami z zimna postukuje i wymyśla, na czym świat stoi:
— Czemu ten dziadyga, Mrozisko, tak długo nie przychodzi? Gdzie się ten łachmyta podziewa?
Nagle gałęzie zatrzeszczały, śnieg zaskrzypiał. To Mrozisko po lesie hula, z gałęzi na gałąź, z drzewka na drzewko przeskakuje.
Zeskoczył z choinki i pyta:
— Po coś do mnie przyszła, piękna dzieweczko?
— Jak to po co? Głupiego udajesz? Po piękne prezenty, po drogie stroje - odparła pasierbica.
Uśmiechnął się pod wąsem Mróz i powiada:
— Najpierw pokaż, co potrafisz. Oto druty, zrób mi rękawice.
Podał jej kłębek wełny puchatej, druty i w lesie zniknął.
Wyrzuciła dziewucha druty w śnieg, kłębek nogą kopnęła i pod nosem mruknęła:
— Patrzcie no, czego to mu się zachciewa! W taki ziąb na drutach robić! Przecież palce by mi pozamarzały! - oburzyła się pasierbica.
Rankiem zaskrzypiało, zatrzeszczało — pojawił się Mrozisko.
— No, piękna dzieweczko, pokaż, jak sobie z pracą poradziłaś.
Rzuciła się na niego dziewucha ze złością:
— O jakiej pracy mówisz, stary durniu? Ślepy jesteś, nie widzisz, że przemarzłam i ledwo żyję?...
— A skoro tak, to jaka praca, taka i płaca! — powiedział Mrozisko. I potrząsnął brodą.
Zerwał się lodowaty wicher, rozhulała się zamieć, wszystkie dróżki zaniosło. Zahuczało dookoła, chusta jej z głowy spadła, kożuszek mroźny wiatr szarpie, z rąk wyrywa, smaga po twarzy, włosy rozwiewa. Nic tylko zamarznąć..
Ruszyła dziewucha na oślep, przed siebie gna, ucieka, nogami w zaspach ciężko przebiera. Zabrnęła do wąwozu i tam ją śnieg zasypał...
Rankiem obudziła stara męża, kazała do lasu po dziewczynę jechać. A sama ciasto na chleb zaczęła miesić.
Ledwo się za robotę wzięła, a piesek spod ławy dalej, że przygadywać:
— Sierota za mąż iść musi,
a twoja córka z lasu nie wróci!
Rzuciła mu baba pieroga i poucza:
— Źle szczekasz! Tak masz mówić:
„Twoja córka drogie podarki przywiezie,
a sierota nigdy mężatką nie będzie!"
Zakąsił piesek pierożkiem i dalej swoje:
— Sierota za mąż już iść musi,
a twoja córka z lasu nie wróci!
Zaniepokoiła się stara:
- Żeby tylko co złego córeczce się nie przytrafiło! Żeby tylko prezenty się nie pogubiły po drodze! Pobiegnę lepiej za starym!
Zarzuciła kożuch na grzbiet i do lasu pomknęła.
A zamieć coraz mocniej wyje, gęstym śniegiem sypie. Zupełnie drogi nie widać... Zabłądziła stara, w zaspie utknęła i śnieg ją zasypał...
A dziad szukał pasierbicy, szukał i nie znalazł. Wrócił do domu, a tu i żony ani śladu. Zebrał sąsiadów, wszyscy do lasu poszli.
Cały las w szerz i wzdłuż przewędrowali, nawoływali, krzyczeli, ale nikogo nie znaleźli.
Zamieszkał stary tylko z córką. Dobrze im się razem żyło i spokojnie.
Kiedy pąki na drzewach zakwitły, a trawy pozieleniały, zjawił się w chacie piękny młodzieniec i o rękę dziewczyny poprosił.
Wkrótce odbyło się wielkie wesele, a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki europejskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)