niedziela, 21 października 2018

bajka afrykańska z Sudanu o tchórzliwym księciu

Tchórzliwy książę
bajka sudańska 

Na odległych ziemiach południa, gdzie przepływa przez dżunglę wielka rzeka, żył kiedyś król, który miał jedynego syna, zwanego Sambą. Książę był przystojny i mądry, ale niestety cierpiał na pewną wstydliwą przypadłość - był bowiem wielkim tchórzem. 
Kiedy jako dziecko uciekał przed słoniem lub małym lwiątkiem poddani mówili: 
- Och, jest jeszcze małym chłopcem! - mówili – jak dorośnie to zmężnieje i nabierze z czasem odwagi. Król ogłosi go swym spadkobiercom i powierzy dowództwo nasz armią, wtedy nauczy się odwagi.
Wszyscy myśleli w ten sposób i wierzyli, że książę się zmieni z upływem lat. Kiedy nadszedł dzień, w którym król ogłosił syna swoim następcom, poddani i królewska rodzina patrzyli na niego z zachwytem. Był najwyższym żołnierzem w całej armii, najpotężniejszym i najsilniejszym, a jego szlachetna i majestatyczna twarz wyróżniała się w tłumie innych twarzy. Niestety nadal był największym tchórzem. Ale o tym poddani nie wiedzieli. 
- Możemy teraz żyć spokojnie -krzyczało całe miasto-kiedy dzicy ludzie napadną na nas, książę Samba będzie nas bronił i wypędzi wroga z naszych ziem!- i wiwatowali na cześć księcia.
Nadszedł dzień, kiedy wroga armia zaatakowała miasto księcia. Książę Samba niestety nie pojawił się na czele wojsk, aby bronić swych ziem. Stary król musiał maszerować przed swoimi wojownikami i wypędzić intruzów z kraju. Kiedy, kilka dni później, pojawił się Samba i opowiedział piękną historię o lwie, którego ścigał, nikt mu nie wierzył. 
- Samba, tchórz!- krzyczeli na niego. 
Życie księcia stało się nie do zniesienia. Pewnego ranka, wstał Samba bardzo wcześnie, osiodłał najlepszego konia ze stajni królewskiej i wyjechał na północ, szukając kraju, w którym nie ma wojen i ludzie żyją w spokoju. Przemierzał dżunglę i pustynie, żył w ciągłym strachu, gdy tylko usłyszał ryk dzikich zwierząt. Wędrował jednak wytrwale, aż dotarł do wielkiego miasta, które leżało nad brzegiem rzeki. 

Ilustracja: Vojtech Kubasta

Podjeżdżał właśnie pod bramę miasta, gdy z okna dostrzegła do księżniczka. 
- Och! Co za śliczny młodzieniec! Nigdy jeszcze nie widziałam takiego przystojnego i dzielnego mężczyzny! - pomyślał, gdy go zobaczyła i szybko zwrócił się do jednego ze swoich sług: 
- Pędź szybko i dowiedz się, kto to jest! - rozkazała słudze. 
Kiedy sługa powrócił rzekł:
- Szlachetna księżniczko, to jest jedyny syn i spadkobierca władcy południowego królestwa. 
- Wyjdę za niego za mąż, o ile jeszcze nie ma żony- ucieszyła się księżniczka. 
A, ponieważ do tej pory odmawiała swej ręki wielu królom i książętom najznamienitszych rodów, jej ojciec natychmiast zgodził się na wesele. Książę Samba również zakochał się w pięknej księżniczce, gdy tylko ją zobaczył. Więc pobrali się w ogólnej radości i byli szczęśliwi przez kilka lat. 
Pewnego dnia, rozmawiając z mężem, księżniczka zawołała: 
- Chciałbym, żeby ziemie Maurów z północy znowu powróciły do granic mojego królestwa! Możesz wymaszerować na czele oddziałów mojego ojca i zyskać reputację dzielnego i odważnego wojownika, kiedy podbijesz tamte ziemie! Ach, jakże będę szczęśliwa w dniu, kiedy miasto będzie wiwatowało na twoją cześć i chwałę! 
Mówiąc to, księżniczka spojrzała na męża z płonącymi oczami. Ale jej radość nie trwała długo i szybko zgasła, kiedy nasza księżniczka spojrzała na twarz Samby. 
Zadrżała, widząc, jak jej mąż wzdryga się na tą myśl i wykrzykuje: 
- Nigdy nie rozmawiaj ze mną o sprawach wojen i przemocy! Uciekłem od nich ze swego rodzinnego domu, ze swoich ziem, ze swego królestwa! I jeśli w twoim królestwie rozpocznie się jakakolwiek wojna, również stad ucieknę! 
- Żartujesz sobie? - odpowiedziała księżniczka nie biorąc słów Samby na poważnie – Maurowie pustoszą od lat nasze ziemię, dlaczego mielibyśmy ich nie uprzedzić? 
Ale książę nic nie powiedział tylko oburzony wyszedł z komnaty. Niedługo potem Maurowie przybyli z północy, najechali wiele wiosek, rozkradli wiele stad bydła, popalili chaty, a wielu wieśniaków wzięto do niewoli. 
Kiedy ta informacja dotarła do króla, ten od razu wskoczył na konia i poprowadził swą armię, w pogoń za bandytami. Swego zięcia Sambę wyznaczył natomiast na generała naczelnego swojej armii. Żołnierze krzyczeli z radości, ale książę nie przybył, aby stanąć na ich czele i poprowadzić wojowników do walki. Ukrył się w piwnicach pałacu i nie było sposobu, by zmusić go do wypełnienia swoich obowiązków. 
- Zdejmij zbroję - powiedziała w końcu księżniczka zimnym i twardym głosem - Daj mi ją oraz hełm, tarczę i włócznię. 
Książę Samba posłuchał polecenia i zdjął oręż. Patrząc z przerażeniem na swoją żonę, która szybko i sprawnie założyła na siebie złotą zbroję. Księżniczka nawet nie spojrzawszy na męża, osunęła przyłbicę hełmu, chwyciła tarczę i włócznię i wybiegła na dziedziniec. Tam wskoczyła na konia Samby i stanął na czele oddziałów. 

Ilustracja: Vojtech Kubasta

Po wielu dniach bitew krwawych wojska księżniczki odniosły wielkie zwycięstwo nad Maurami i powrócili dumnie do miasta. Za nim ciągnął się orszak bydła i koni, które ukradli Maurowie. 
Księżniczka znalazła księcia Sambę w swoim pokoju, zawstydzonego i drżącego ze strachu. 
Jednak księżniczka udała, że tego nie widzi i powiedziała: 
- Pomóż mi zdjąć moją zbroję! A potem sam ją włóż. 
Książę zdumiał się. Założył lśniącą zbroję i księżniczka zaprowadziła go na balkon, pod którym całe miasto czekało, by pogratulować księciu zwycięstwa. Wszyscy przecież myśleli, że to książę we własnej osobie dowodził armią. Nikt nie podejrzewał oszustwa. Tylko młodszy brat księżniczki był pewien, że to jego siostra ukrywała się pod zbroją. 
Dwaj starsi bracia roześmiali się, gdy młody człowiek powiedział im, co myśli. Ale ten nie dawał za wygraną: 
- Jeśli Maurowie wrócą, udowodnię wam, że to nie on dowodził naszymi wojskami! Będę ostrożnie mu się przyglądał i zobaczycie, ze mam rację! 
Maurowie powrócili szybko po tym jak zebrali nowe bandy złodziei. Najechali wsie i zbliżali się do miasta, w którym mieszkała księżniczka z księciem Sambą. I po raz kolejny, książę Samba odmówił walki z nimi i pozwolił żonie poprowadzić armie. Sytuacja się powtórzyła. Znowu księżniczka pokonała wroga i triumfalnie wróciła do miasta z odzyskanymi łupami. 
Ale w najzagorzalszej bitwie najmłodszy z książąt zbliżył się do swojej siostry i zrobił lekką ranę w nodze, której dziewczyna nie zauważyła, aż do czasu usunięcia zbroi. 
- Jestem ranna! - wykrzyknęła, kiedy po zdjęciu zbroi zobaczyła, że krew płynie po jej nodze. 
Zachwiał się i padła na łóżko. 
- Ale to nic – dodała - chociaż nie mogę wstać ... - po czym zwróciła się do męża: 
- Zrób ranę w swojej nodze, aby nikt nie odgadł, że to nie ty walczyłeś. 
- Co ty mówisz?- książę wykrzyknął przerażony. - chcesz sprawić mi ból? Chcesz sprawić żebym cierpiał? Przecież ja dlatego nie chcę walczyć, aby nie odczuwać bólu! 
- Powinnam się tego domyślić- westchnęła księżniczka. 
Ale w chwili, gdy książę odwrócił się od niej i chciał wyjść z komnaty, księżniczka chwyciła włócznię i wbiła mu w nogę. Kiedy ten krzyczał z bólu, księżniczka szybko opatrzyła własną ranę i wybiegła z komnaty wprost do nadwornego lekarza. 
- Widziałeś to? - zapytał najstarszy z książąt swego brata – myliłeś się. My natomiast mieliśmy rację. Samba uczestniczył w bitwie. 
Ale młody książę pokręcił głową, bo wciąż nie był do końca przekonany i miał wątpliwości. 
Dwa dni później Maurowie powrócili i tym razem przybyła cała armia dowodzona przez ich króla. 
Bębny biły wzywając do walki w królestwie wszyscy szykowali się do obrony miasta, starcy, kobiety i dzieci również. Księżniczka wstała i powiedziała do męża: 
-Samba, moja rana jest gorsza, niż myślałam Niemal nie mogę chodzić i nie mogę jeździć konno. Tym razem nie mogę zająć twojego miejsca. Musisz więc osobiście wyruszyć w bój! 
- Co za pomysł! - krzyknął Samba – Nigdy nie słyszałem większych bzdur! Mogą mnie zranić ... a nawet mnie zabić.! Król ma trzech synów, dlaczego jeden z nich nie miałby przewodzić armii? 
- Są za młodzi- odpowiedziała księżniczka smutno – żołnierze nie będą im posłuszni. To młodzi chłopcy! Prawie dzieci! 
- Ja nie pójdę! – rozpłakał się książę Samba. 
- Dobrze.. - odpowiedziała księżniczka - Pomóż mi osiodłać konia. I włóż zbroję, na wypadek, gdybyśmy kogoś spotkali. Później zmienimy się. 
Książę posłuchał żony i szybko osiodłał konia, a księżniczka powiedziała: 
- Przyprowadź konia do bram miasta, ale karz armii czekać. Powiedz, że idziesz na małe rozpoznanie terenu. Ja pojadę na skróty i poczekam za murami miasta przy oliwnym gaju. 
Samba zgodził się, myśląc sobie: 
- Kiedy księżniczka z jakiegoś powodu nie przyjedzie, ukryję się w lasku oliwnym i tam będę bezpieczny. 
Wspiął się na konia i ruszył na spotkanie ze swymi żołnierzami. Ale w tym momencie, kiedy ruszył z miejsca, księżniczka trzasnęła z bicza tak mocno, że koń jak wichura przejechał przez miasto, przekroczył bramy miasta, cały czas niosąc na grzbiecie spanikowanego księcia. Gdy żołnierze zobaczyli, że ich dowódca naciera na wroga w pojedynkę, czym prędzej rzucili mu się z pomocą. A książę Samba nie mogąc powstrzymać konia, chociaż starał się bardzo umierał ze strachu. Kilka chwil później wojska z księciem na czele, spadły na mauretańską armię z całym impetem i rozpoczęła się zacięta bitwa. 
Ilustracja: Vojtech Kubasta
Samba, gdy tylko zrozumiał, że nie ma innego wyboru, jak tylko walczyć, zaciekle rzucił się w wir walki. Odkrył, że to czego obawiał się przez całe życie to tylko strach. że to, czego zawsze się obawiał, to właśnie strach. Ze zdziwieniem spostrzegł też, że nagle walczy z taką odwagą i męstwem, że Maurowie uciekają przed nim w popłochu. Dumny z siebie Samba, powrócił zwycięsko ze swą armią by złożyć łupy u stóp starego króla. 
-Och, mój synu!- zawołał monarcha - nigdy nie pokażę ci, jak bardzo jestem z ciebie dumny i jak wdzięczny jestem za pokonanie naszego odwiecznego wroga! 
Ale książę Samba, który nie był już tchórzem, wyznał z całą lojalnością: 
- Ojcze mój, to swojej córce a mej ukochanej żonie należą się podziękowania. To ona za mnie do tej pory walczyła. To ona z tchórza, jakim byłem zmieniła mnie w mężczyznę. 
Król oniemiał gdy to usłyszał, ale był dumny z zięcia jeszcze bardziej. Za to, że miał odwagę przyznać się do swojej słabości i zwalczyć ją. 
Samba w tym samym dniu osiągnął dwa wielkie zwycięstwa.

Opracowanie: Agnieszka Jasińska na podstawie bajki Rogera Lancelyna ze zbioru baśni "Once long ago".
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki afrykańskie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)