piątek, 25 maja 2018

Bajka o upartym kotku

Bajka o upartym kotku 
bajka rosyjska


Był sobie raz kotek, cały szary i bardzo uparty, który mieszkał w domu miłej i uprzejmej dziewczynki. 
Pewnego razu, gdy wychodził pospacerować sobie po okolicy, dziewczynka poprosiła: 


- Nie oddalaj się zbytnio, kotku, mógłbyś zgubić się. 
Ale kotek wciąż chciał wszystko robić po swojemu. To jest bardzo zabawne móc gonić muchy, bawić się ze złotymi chrząszczami i wywoływać trzaskanie suchych liści pod łapkami...
Kotek tak świetnie się bawił, że zatracił orientację i gdy postanowił wrócić do domu, nie wiedział w jakim kierunku się udać. Pobiegł na prawo, potem na lewo... ale wokół niego były jedynie drzewa: drzewa, ciągle drzewa, nic innego, tylko drzewa... 



Niebo robiło się coraz ciemniejsze, również ptaki przestawały śpiewać. 
Potem w lesie zapanowała głęboka cisza. Aksamitna czarna powłoka okryła wszystko.
Nagle ciszę rozdarł głos sowy:
- Huu...Huuu...Huuuu!
Kotek drżał ze strachu, skulony we wgłębieniu pnia drzewa. Zaczął łkać głośno. Posłyszał go jakiś zajączek, który przebiegał w pobliżu. 
Zatrzymał się i popatrzył na kotka wytrzeszczonymi ślepkami.
- Co tu robisz? - spytał 
- Zgubiłem mój dom - odpowiedział kotek. 


- Dziwna historia! - stwierdził zajączek zachwycony. - A kim ty jesteś?
- Nie wiem - odpowiedział kotek. - Jestem bardzo malutki... Pewna dziewczynka opiekuje się mną jak mamusia...
- Dziwna historia - powtórzył, śmiejąc się zajączek
Potem usiadł na trawie, obok pnia drzewa, złożył swe długie uszy i zaczął się zastanawiać.
Po chwili spytał: 
- Umiesz skakać?
- Naturalnie! - odpowiedział kotek. - Skaczę nawet bardzo dobrze.
 - Wobec tego sprawa jest prosta - powiedział zajączek. -Jeśli umiesz skakać, również i ty jesteś małym zajączkiem.Chodź ze mną, zaprowadzę cię do domu.
Ruszyli w drogę. 

Gdy przeskoczyli przez rów, zajączek zapytał:
- A dlaczego masz takie krótkie uszy?
- Kiedy wreszcie skończysz z pytaniami? - zamruczał kotek zniecierpliwiony. - Mam wprawdzie krótkie uszy, ale za to długi ogon, jak widzisz.
- No dobrze, nie złość się - powiedział zajączek. - Już prawie doszliśmy na miejsce.
I zaprowadził go do ogrodu, w którym mieszkała jego rodzina.
- Mamusiu! - zawołał, wślizgując się do norki. - Znalazłem innego zajączka w lesie.
- Świetnie - powiedziała mama zajęczyca. - Daj mu jeść i potem kładźcie się spać. Jest już późno...
Zajączekk chwycił świeży liść kapusty i podał go kotkowi.
- Weź, trzymaj!
- A do czego on służy? - spytał kotek.
- Do jedzenia, głuptasie! - zawołał zajączek.
- Ja nie umiem jeszcze jeść -zajęczał. - Jestem zbyt mały!
- Ale gdzie tam mały, mały - wyśmiewał się zajączek. - Jestem tak samo mały jak ty, a jednak popatrz...
W mgnieniu oka zajączek chrupał liść kapusty, zostawił tylko mały kawałeczek, którym kotek otarł sobie oczy. Mamusia zającowa, która patrzyła zakłopotana na tę scenę, potrząsnęła główką. 
- O nie! Ty nie jesteś zajączkiem - powiedziała.
Zawołała wszystkich sąsiadów.
- Chodźcie, chodźcie wszyscy zobaczyć dziwne stworzątko, które mój syn znalazł w lesie. 


Wszystkie zające z sąsiedztwa przybiegły do kotka i oglądały go. Zaczęły dyskutować nad tym, kim może on być. Mruczały trudne wyrazy. Ale nie mogły uzgodnić swych poglądów na temat tego dziwnego zwierzątka. 
W pewnym momencie stary zając wyszedł spod orzecha i kulejąc zbliżył się do nich.
- Rozstąpcie się - nakazał - pozwólcie mi go zobaczyć.
Obejrzawszy dokładnie kotka spytał:
- Powiedz mi, umiesz wspinać się po drzewach?
- Naturalnie, że umiem - odpowiedział kotek.
- Wobec tego chodź ze mną. Zaprowadzę cię do twego domu. Wiem kim jesteś. Jesteś małą wiewiórką. Spójrzcie głuptasy: małe uszy, długi ogon: to jasne! To jest wiewiórka!
- Ma rację! Ma rację! - zawołały zające chórem. - Jak to się stało, że nie pojęliśmy tego od razu!
Stary, kulawy zając wziął ze sobą kotka. Przeszli przez łąkę, weszli w gęsty las i dotarli do bardzo starego dębu. Tam, w dziupli pnia, dość wysoko, mieszkała wiewiórka. 
Kulawy zając zatrzymał się przy starym pniu, usiadł na tylnych łapach, a przednimi zapukał energicznie w korę pnia.
- Kto tam? - zawołała z góry wiewiórka.
- To ja, kulawy zając. Przyprowadzam ci małą, zagubioną wiewióreczkę...
 - Powiedz jej, by wspięła się sama - odpowiedziała wiewiórka. - Nie mam czasu, przygotowuję zapasy na zimę...
Z pewnym trudem kotek wspiął się po pniu. Gdy dotarł do zagłębienia, wśliznął się sapiąc do środka. 


Wiewiórka podała mu szyszkę.
- Weź i jedz! - powiedziała.
Kotek poczuł się obrażony.
- Zjedz sobie sama - zaprotestował i wyrzucił szyszkę przez okrągły otwór, którym wszedł.
- Jak to! - zdenerwowała się wiewiórka. - Jak śmiałeś wyrzucić szyszkę! Teraz ja nauczę cię dobrych manier!
Podniosła łapkę i zatrzymała w pół drogi. Spojrzała na kotka i powiedziała:
- Ty nie jesteś wiewiórką!
- Nie wiem - odpowiedział kotek. - Jestem głodny!
- Co więc chcesz jeść? - spytała wiewiórka. - Lubisz suszone grzyby?
- Nie - odpowiedział kotek - ja lubię myszki.
- Jesteś głuptaskiem - stwierdziła wiewiórka zniecierpliwiona. - Dlaczego od razu mi nie powiedziałeś, że jesteś małym jeżem?
Pospiesz się, zaprowadzę cię do domu. „Ja wiem, kim jesteś” Wiewiórka zeszła z drzewa i zaprowadziła kotka do jeżowej mamusi.
- Weź go - powiedziała do niej. - Przyprowadziłam ci twojego jeżyka. Znaleziono go w lesie.
- Idź od razu do swej norki, do braciszków - powiedziała mama jeżowa. - Dostaniesz myszkę na kolację, a potem od razu kładź się do łóżka. Jest już późno!
Kotek pożarł myszkę, a potem położył się z małymi jeżami w norce. Ale gdy tylko chciał przytulić się do nich, zmuszony był odskoczyć krzycząc.
- Au, au! - miauczał przeraźliwie. - To niemożliwe, kują mnie ze wszystkich stron!
Mama jeżowa wstała zaniepokojona, wyprowadziła kotka z norki i powiedziała:
- Co mam z tobą zrobić? Jeśli nie jesteś zajączkiem, ani wiewiórką, ani jeżem... kim ty jesteś?
- Nie wiem - płakał kotek. - Jestem taki malutki... 


Mama jeżowa ziewnęła i położyła się spać, zostawiając biednego kotka zupełnie samego. Zwierzątko schroniło się pomiędzy suchymi liśćmi jakiegoś drzewa i spędziło resztę nocy miaucząc i lamentując.
Rano, gdy wstało słońce, obudził się kruk śpiący na czubku wysokiego drzewa i zatrzepotał skrzydłami. Zauważył skulonego i zziębniętego kotka i zakrakał:
- Kra, kra, wiem kim jesteś!
- Ach, powiedz mi - błagał kotek.
- Jesteś małym kotkiem, głuptasku.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Za kogo mnie masz? Czy uważasz, że nigdy nie widziałem kotka?
- Hej, kruku! - zawołała jeżowa mamusia, wychylając się ze swej norki. - Czy wiesz może, gdzie on mieszka?
- Naturalnie, że wiem!
- Zaprowadź go więc do domu!
- Kra, kra - zakrakał kruk. - Chodź za mną, kotku. 


I pofrunął. Kotek biegł za nim. Wydostali się z lasu i weszli na drogę. W pewnym momencie kotek zauważył swój dom. Pełen radości podniósł ogon prosto jak wykrzyknik i zaczął biec z całych sił na swych małych nóżkach. Gdy tylko dobiegł, oświadczył zdyszany:
- Nigdy, przenigdy nie pójdę sam do lasu! 



Autor:  na podstawie bajki Iwana Biełyszewa
Ilustracje : Zofia Fijałkowska

Na podstawie tej bajeczki mamy również wersję na rzutnik (projektor). 
Ilustracje stworzyła Bimail Horska - Zborowska.





Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata:

2 komentarze:

  1. Najpiękniejsza bajka którą pamiętam z dziecinnych lat opowiadałam ją mojej wnuczce która chciała słuchać ją prawie codziennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama miała ta bajkę na kliszy. Pamiętam te emocje przy jej wyświetlaniu:)

      Usuń

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)