Żółty bocian
bajka chińska
Starzy ludzie opowiadają, że w chińskim mieście Nankinie,
mieszkał kiedyś bardzo biedny student imieniem Mi.
Studiował malarstwo i podobno był niezwykle zdolny.
Potrafił też pięknie grać na flecie, czym dorabiał sobie grając na ulicach.
Był on jednak tak biedny, że nie miał nawet na czarkę herbaty i na pewno umarłby z głodu,
gdyby nie pewien właściciel herbaciarni, który się nim zaopiekował.
Tknięty litością, dawał mu codziennie miseczkę ryżu i czarkę herbaty;
wiedział, że nigdy nie otrzyma zapłaty, i nigdy na nią nie liczył.
Pewnego razu Mi zjawił się w herbaciarni i powiedział:
- Odchodzę z Nankinu. Nie mam pieniędzy, aby zapłacić ci za wszystko, co u ciebie zjadłem i wypiłem.
Nie chcę jednak, abyś o mnie źle myślał, i nie chcę być niewdzięczny.
Popatrz więc!
Mówiąc te słowa, wyjął z kieszeni kawałek żółtej kredy i narysował na ścianie bociana.
Bocian był cały żółty i wyglądał jak żywy.
Właściciel herbaciarni uśmiechnął się, słuchając słów biednego studenta,
sądząc, że nie jest on chyba do końca przy zdrowych zmysłach.
- Za każdym razem - kontynuował Mi - gdy zbierze się w herbaciarni kilku ludzi
i po trzykroć klasną w ręce, zejdzie on ze ściany i będzie dla nich tańczył.
Twojej herbaciarni przyniesie sławę, a tobie pieniądze.
Ale pamiętaj, nigdy nie zmuszaj go, by tańczył tylko dla jednego człowieka.
Jeżeli tak się stanie, będzie to ostatni taniec bociana.
A teraz żegnaj i pamiętaj, co ci powiedziałem.
Po tych słowach student odszedł w nieznane, zostawiając zdumionego i zaintrygowanego gospodarza.
Przy najbliższej okazji, gdy w herbaciarni zebrało się dużo ludzi,
postanowił sprawdzić to, o czym mówił Mi.
Nie uprzedzając nikogo, poprosił gości, aby klasnęli trzy razy w dłonie.
Wszyscy zebrani w herbaciarni zaczęli więc klaskać.
Jakież było zdziwienie, gdy bocian natychmiast zszedł ze ściany
na podłogę herbaciarni i tańczył przeróżne tańce.
Do tego robił to bardzo żywo i wesoło, strojąc zabawne miny.
Goście byli zachwyceni. Wykrzykiwali zdumieni i zadowoleni,
klaskali do rytmu i śpiewali piosenki, a bocian tańczył.
Kiedy bocian skończył swe pląsy, wracał z powrotem na ścianę i stawał się znowu malowidłem.
Od tego dnia było tak za każdym razem, kiedy zebrało się w herbaciarni dużo gości.
Właściciel rzeczywiście bogacił się bardzo szybko.
Wieść o tańczącym żółtym bocianie rozchodziła się coraz szerzej
i goście zjeżdżali się tłumnie z okolic, aby przekonać się, czy to prawda.
Pewnego razu wysoko postawiony cesarski urzędnik o imieniu Mu -Lin,
wybrał się do miasta niesiony przez swą służbę w lektyce.
Obok, kroczyła jego straż przyboczna.
Wszyscy mieszkańcy miasta widząc tak znamienitego dostojnika,
padali twarzą przed nim i bili uniżone pokłony.
Bogacz, zwabiony niezwykłymi opowieściami o tańczącym ptaku, postanowił
osobiście odwiedzić słynną herbaciarnię. Kiedy przybył na miejsce, wzbudził niemałą sensację.
Widząc jednak, że w herbaciarni siedzą tylko chłopi i rzemieślnicy,
kazał służbie wszystkich wypędzić, bo uznał ich za niegodne dla siebie towarzystwo.
Służący, za pomocą pałek, szybko to uczynili.
W pustej herbaciarni został tylko Mu -Lin.
Zaczął klaskać w ręce, ale bocian się nie poruszył.
Wyłożył na stół mnóstwo pieniędzy i zażyczył sobie zobaczyć tańczącego bociana, ale i to nie pomogło.
Właściciel herbaciarni, niewiele myśląc o konsekwencjach, przed którymi przestrzegał go Mi,
podbiegł do urzędnika i również zaczął klaskać. Ale bocian nie zszedł ze ściany i ani drgnął.
Nie pomogło klaskanie i zachęty. Bocian zamknął oczy, wtulił dziób
w żółte skrzydła i odwrócił się tyłem do najwyższego dostojnika Mu -Lina.
Nikt na to nie mógł nic poradzić. Rozwścieczony Mu – Lin,
nie przyzwyczajony do takiego nieposłuszeństwa,
a przyzwyczajony do tego, że zawsze otrzymywał to czego chciał,
nakazał strażom wyciąć bociana ze ściany.
- Brać go! - krzyczał wściekle - Zanieść go natychmiast do pałacu!
Tam na pewno dla mnie zatańczy!
Podbiegli strażnicy i mieczami wycięli kawał ściany w miejscu, w którym narysowany był bocian.
Dostojnik wraz ze swoją świtą udał się do pałacu, przekonany,
że już niedługo dane mu będzie zobaczyć bociani taniec.
W pałacu kazał służbie postawić bociana na honorowym miejscu,
przyozdobić kawałek ściany zdobioną ramą, gałązkami pachnących krzewów
i kwiatami w drogocennych wazach z chińskiej porcelany.
Rozsiadł się w wygodnym fotelu, na wprost wizerunku bociana i klasnął w dłonie trzy razy.
Ale bocian ani drgnął, głuchy na prośby i groźby cesarskiego urzędnika.
Klaskał Mu - Lin i klaskał, ale bocian nie ruszył się z miejsca.
Dostojnik pomyślał więc, że jeśli sam zacznie tańczyć, może zachęci swym tańcem bociana.
Kiedy w tańcu przysuwał się coraz bliżej ptaka, ten nagle wyskoczył ze ściany
i dziobnął go mocno w głowę, tak, że Mu – Lin przewrócił się,
po czym bocian wrócił na swoje miejsce.
Wściekł się cesarski urzędnik:
- Dość tego! Straż! Natychmiast skrócić bociana o głowę – rozkazał czerwony ze złości.
- Dla biedaków tańczyłeś, a dla mnie, najwyższego dostojnika państwowego nie chcesz? Na śmierć z nim!
Podbiegła straż przyboczna Mu - Lina, wyciągnęła ostre miecze, aby wykonać rozkaz.
Nagle ktoś mocno zastukał do drzwi pałacu. Służący podbiegli otworzyć i ujrzeli tam studenta Mi.
Bez słowa wyciągnął z kieszeni flet, zagrał, odwrócił się i odszedł, nie oglądając się za siebie.
Historia ta mówi o tym, że jeśli pojawi się coś szczególnego,
jakiś talent czy osobliwość, to powinny służyć wszystkim.
Im więcej ludzi z tego skorzysta, tym większe będzie to miało znaczenie.
Jeśli zaś zawładnie nią jeden człowiek, to nie jest ważne,
czy ona istnieje, czy nie - dla ludzi znika.
czy ona istnieje, czy nie - dla ludzi znika.
Bajkę tą można również obejrzeć na kliszy do projektora Ania:
oraz obejrzeć:
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, inne bajki z Dalekiego Wschodu, a także inne bajki azjatyckie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)