niedziela, 3 lutego 2019

Słomiany byczek - bajka ukraińska

Słomiany byczek
bajka ukraińsk


Żyli sobie raz Dziadek i Babka.




Dziadek wyrabiał smołę, a Babka w domu przędzę tkała. Biedni, byli, nic nie mieli. Co zarobili to zjedli. 




Pewnego dnia Babka powiada do Dziadka: 
- Zrób dziadku Słomianego Byczka i pokryj go smołą. 
- A co ty, głupia, mówisz? Do czego ci taki byczek potrzebny? 
- Zrób jak mówię, wiem co robię. 
Dziadek nie miał akurat nic do roboty. Wziął wiązkę słomy, ociosał brzozowe kołki, 
zrobił byczka i nałożył na niego smołę, żeby się nie rozleciał.


Ucieszyła się Babka, w ręce klasnęł, bo byczek wyglądał jak żywy. 



Następnego dnia, Babka wzięła przędzę i popędziła Słomianego Byczka, by pasł się na łące. 
Sama usiadła obok, przędzie i śpiewa: 
Pasie się byczek na łące, 
Babka przędzę tka. 
Pasie się, pasie byczek , 
Babka byczka ma. 



Obróciła się Babka na bok, zamknęła oczy i śpi. 

Za niedługo z ciemnego lasu wyszedł Niedźwiedź. 





Podszedł do byczka i pyta: 
- A ty coś za jeden? 
- Jestem byczek ze słomy, 
smołą opatulony, 
przez Babcię wymyślony, 
przez Dziadka zrobiony. 
– odezwał się byczek




Niedźwiedź na to: 

- Jeśli jesteś ze słomy i smoły, oderwij kawałek ze swojego boku i pokaż.



Ale byczek nic nie mówi. Stoi jak stał i milczy. Zdenerwował się Niedźwiedź,
zamachnął się kosmatą łapą na Słomianego Byczka i dalejże go szarpać.
Ale łapa mu się do smoły przykleiła i nie mógł jej wyciągnąć.
Szarpie, mocuje się, ciągnie, ale nic nie pomaga! Ciągnął byczka, ciągnął, aż zaciągnął w las.
Obudziła się Babka, nie ma byczka! "Gdzie mój byczek? - myśli - Może sam do domu wrócił?"
Idzie, patrzy, a tam Niedźwiedź ciągnie byczka do sosnowego lasu.
 Złapała Babka mocny powróz, rzuciła się na Niedźwiedzia, związała go i do domu przywlekła. 
Woła Babka Dziadka: 
- Dziadku, Dziadku! Byczek przyprowadził nam Niedźwiedzia! 
Dziadek wyskoczył z chałupy i Niedźwiedzia zamknął w piwnicy. 


Nazajutrz z rana, Babka zabrała przędzę i popędziła byczka na pastwisko. 
Sama siadła na górce, przędzie i śpiewa: 
Pasie się byczek na łące, 
Babka przędzę tka. 
Pasie się, pasie byczek , 
Babka byczka ma. 
Za niedługo obróciła się na bok i zasnęła. A tu szary Wilk wybiega 

z ciemnego lasu i - do byczka w te słowa: 

- A ty, coś za jeden? 




- Jestem byczek ze słomy, 
smołą opatulony, 
przez Babkę wymyślony, 
przez Dziadka zrobiony. 
– odezwał się byczek 
- Jeśli jesteś słomiany daj mi trochę słomy. Myśliwy mnie postrzelił, futro sobie naprawię. 

- No to bierz! 





Wilk podskoczył do byczka i chciał wyrwać trochę słomy z jego grzbietu.
Ale łapy mu utknęły i w żaden sposób nie mógł ich wyciągnąć. Szarpał, szarpał ale nic to nie dało.
Tak szarpał, aż zaciągnął słomianego byczka w las. 


Obudziła się Babka, a byczka nie widać.
Myśli: „Pewnie mój byczek sam do domu poszedł”. 
Patrzy, a tam Wilk ciągnie byczka. Pobiegła zawołać Dziadka.
Dziadek złapał Wilka i zamknął w piwnicy. 
Trzeciego dnia, Babka znowu poszła pasać Słomianego Byczka na łące. 
Przędzie i śpiewa: 
Pasie się byczek na łące, 
Babka przędzę tka. 
Pasie się, pasie byczek , 
Babka byczka ma. 


Za niedługo obróciła się na bok i zasnęła.



Nagle na łące pojawiła się Lisica i zdziwiona pyta: 

- A ty, coś za jeden? 

- Jestem byczek ze słomy, 
smołą opatulony, 
przez Babcię wymyślony,
 przez Dziadka zrobiony.
 – odezwał się byczek 
- To daj mi, mój drogi trochę smoły. Psy ogon mi obszarpały, załatam sobie. 

- Bierz! 

Lisica także łapami się przykleiła do Słomianego Byczka i za nic uwolnić się nie mogła. 

Lisicę także Dziadek w piwnicy uwięził. 



Kolejnego dnia, znowu Babka na łace byczka pasie, przędze tka, śpiewa. I znowu oczy zamknęła i usnęła. 


A na Słomianego byczka tym razem złapał się Zając.  I on również trafił do piwnicy. 


Nazajutrz rano, Dziadek usiadł nad włazem do piwnicy i na osełce nóż ostrzy. 


Wystraszyły się zwierzęta, myślą sobie po co taki ostry nóż Dziadkowi. 
Niedźwiedź go pyta: 
- Dziadku, po co nóż ostrzysz? 
- Przyda się, jak będę skórę z Niedźwiedzia zdejmował, 
na futro dla mnie i Babci – odparł Dziadek i dalej nóż ostrzy. 


Niedźwiedź wystraszył się srodze i prosi: 
- Nie rób tego Dziadku, a nie pożałujesz. Puść mnie wolno, 
a przyniosę ci miodu ile dusza zapragnie. 
- No, to idź, ale bez miodu nie wracaj! - odparł Dziadek. 
Uwolnił Niedźwiedzia, a ten wziął nogi za pas. 


Dziadek zaś znowu nad włazem nóż na osełce ostrzy. 
Wilk go pyta: 
- Dziadku, a teraz po co nóż ostrzysz? 
- Przyda się jak będę skórę z Wilka zdejmował, 
na buty dla mnie i Babci– odparł Dziadek i dalej nóż ostrzy. 
Przeraził się Wilk i prosi: 
- Nie rób tego Dziadku, a nie pożałujesz. Puść mnie wolno, 
a przyprowadzę ci młodą owieczkę najładniejszą w całej wsi. 
- Idź, ale bez owcy mi się nie pokazuj! - odrzekł Dziadek, 
puścił wolno Wilka, a ten wziął nogi za pas.


Siedzi Dziadek i znów nóż ostrzy. 
A Lisica z głębi piwnicy pyta: 
- Powiedz mi, Dziadku, po co ten nóż ostrzysz? 
- Przyda się jak będę skórę z Lisicy zdejmował, 
na kołnierz dla mnie i Babci– odparł. 
Przestraszyła się Lisica i prosi: 
- Oszczędź mnie Dziadku, a nie pożałujesz. Przyprowadzę ci tłustą kurkę
 i gąskę, tylko mnie puść wolno! 
- Idź, ale bez kurki i gąski mi nie wracaj !– odparł Dziadek i dalej nóż ostrzy. 
I Lisica czmyhnęła co tchu do lasu.


W piwnicy ostał się tylko jeden Zając. 
Pyta drżącym głosem: 
- Powiedz mi, Dziadku, po co ten nóż ostrzysz? 
- Przyda się jak będę skórę z Zająca zdejmował, 
na rękawice i czapę dla mnie i Babci– odparł dziadek. Akurat zima idzie 
– i jakby nigdy nic nóż na osełce ostrzy. 
Zatrząsł się Zając ze strachu i prosi: 
- Oszczędź mnie Dziadku, a nie pożałujesz. 
Kolczyków ci przyniosę, wstążek kolorowych i kubrak haftowany, tylko puść mnie wolno! 
Dziadek go puścił i Zającowi też uszedł z życiem cało. 
Dziadek i Babka całą noc smacznie przespali, a nad ranem słyszy Babka: 
- Puk!-puk! - ktoś do drzwi wali. 
- Dziadku, Dziadku wstawaj! Ktoś stoi za drzwiami, idź i sprawdź co chce! 
Dziadek wstał, wyjrzał, a tam Niedźwiedź taszczy cały ul. 


Dziadek zabrał ul i tylko zdążył się położyć, a tu w drzwi: „puk!-  puk!” 
Patrzy Dziadek a tu Wilk całe stado owiec zagonił na podwórze. 


Patrzą, patrzą a tu Lisica idzie i wierzbową gałązką  stadko kur i gąsek na podwórze zapędza. 


Nie minęła chwila jak przed chałupą pojawił się Zając ze skrzynią pełną: błyskotek, 
wstążek kolorowych, ubrań haftowanych i innych podarków. 


Uradował się Dziadek, uradowała się Babka. Koniec z biedowaniem! 


Owce na targu sprzedali, kupili woły.
Dziadek zaczął pole uprawiać i niedługo potem tak się wzbogacił,
że lepiej tego nie mówić! Teraz siedzą sobie przed chatą, Dziadek fajeczkę pyka i dobrze się mają.


Tylko nie wiadomo jak to się stało, że pewnego dnia,
Słomiany Byczek w słońcu się roztopił i tyle z niego zostało.


Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 
Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki europejskie

Można również obejrzeć bajkę z 1954 roku, o tym samym tytule, 
która jednak nie pokrywa się z treścią wersji ksiażkowej. 

Słomiany byczek - w wersji polskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)