Tchórzliwy chłop i tygrys
bajka pakistańska
Pewnego ranka chłop zaprzęgł dwa woły do pługa i wyruszył do pracy w pole. Zaczął orać, ale zanim zdążył zrobić drugie okrążenie, nagle nie wiadomo skąd pojawił się tygrys. Chłop zamarł ze strachu. Kiedy trochę oprzytomniał, złożył dłonie jak do modlitwy, padł na kolana i począł błagać tygrysa, aby go nie zjadał.
- O, dostojny panie dżungli! Przyjmij me pozdrowienia i pokłony. Miej, że litość piękna bestio i oszczędź mnie!
- Hm … Widzę chłopie, że nie masz za dużo mięsa na sobie - warknął tygrys, uważnie mu się przyglądając - Lepiej naucz się polować, tak jak ja, bo inaczej zagłodzisz się na śmierć. To co uprawiasz w ziemi, to stanowczo za mało, żeby się wyżywić.
- My, chłopi, robimy to z pokolenia na pokolenie - odpowiedział zdziwiony chłop.
- Tak, widzę. Głupcze, spójrz na mnie! Ponieważ poluję jestem silny i odważny!
- Każdy powinien wykonywać swoją własną pracę, Panie Tygrysie" - odpowiedział trochę śmielej chłop.
- No cóż, niech tak będzie - warknął tygrys – a więc pozwól, że ja też wykonam swoją i najpierw zjem śniadanie złożone z twoich wołów.
"O ja nieszczęśliwy! – lamentował w myślach chłop – po co ja mówiłem, że każdy powinien wykonywać swą pracę! Chłop podrapał się po głowie i zaczął myśleć, jak by z jednej strony zadowolić tygrysa, a z drugiej oszczędzić woły.
- O, Panie Dżungli - powiedział w końcu - Bóg stworzył człowieka, aby uprawiał ziemię i wypiekał chleb, którym się żywi. Aby uprawiać ziemię, obdarzył człowieka bydłem. A dla tygrysów stworzył jelenie, zające i szakale.
- Nie mam czasu na takie rozmowy! - warknął tygrys – odwiąż woły od pługa jak najszybciej! - gniewnie błysnął kłami.
- O, panie, oszczędź moje woły! - błagał chłop – w zamian oddam ci tłustą, mleczną krowę, którą hoduje moja żona.
- Ale to wystarczy tylko na połowę mojego śniadania - oblizał wargi tygrys - Jeśli do krowy dorzucisz jej młodą jałówkę, nie dotknę twoich wołów. A teraz wracaj do wioski po krowę i jej młode. Nie waż się tylko mnie oszukać, – zagroził chłopu tygrys – bo wtedy napadnę na twoją wioskę i zjem mieszkańców.
Żona wieśniaka, która krzątała się po obejściu zobaczyła z daleka, że ktoś nadchodzi i myśli sobie:
- Ależ, niektórzy ludzie są leniwi! Żeby o tak wczesnej porze z pola wracać?- ale poznała męża i dodała – Pewnie czegoś zapomniał!
Chłop natomiast niczego nie mówiąc, przykucnął, położył ręce na głowie i siedzi cicho skulony.
- Co się z tobą dzieje? - zamartwiła się żona.
Wtedy chłop opowiedział jej o spotkaniu z tygrysem.
- Tak, więc jesteś gotów poświęcić naszą krowę, która daje tyle mleka, w zamian za parę głupich wołów? - zezłościła się - bez względu na to, ile będziesz nimi orał, nigdy nie otrzymamy na tyle dobrych zbiorów, żeby się z nich wyżywić! A krowa daje mleko. Wkrótce nasza jałówka stanie się również krową i będziemy mieć dwie krowy. Sprzedamy wtedy więcej mleka i jakoś się wykarmimy. Lepiej, żeby tygrys zjadł twoje byki!
Chłop znów chwycił się za głowę i zapłakał.
- Tchórzu nieszczęsny - skarciła go żona - Czemu płaczesz? Lepiej wymyślmy, jak uratować i krowę, i jałówkę, i byki.
- A co tu można wymyślić? - odpowiedział bez przekonania wieśniak.
- A można -odparła kobieta. - Wracaj do tygrysa i powiedz mu, że twoja żona sama poprowadzi krowę i jałówkę. Tylko zapamiętaj co masz powiedzieć i niczego nie pomieszaj! Idź już!
Chłop przeraził się na myśl o tym, co zrobi tygrys jak zobaczy go bez krów. Z wściekłości może go jeszcze zjeść. Ale nie protestował i z opuszczoną głową skierował się w stronę pola. Tygrys zobaczył, że chłop idzie bez krowy i zazgrzytał zębami z wściekłości. A biedny wieśniak na widok rozwścieczonego tygrysa, padł na kolana i zatrząsł się ze strachu. Tymczasem żona chłopa, narzuciła na siebie męski strój, owinęła głowę turbanem, dosiadła konia i wyjechała na pole za mężem.
- Wreszcie! krzyknęła kobieta, donośnym głosem na widok tygrysa - Dzięki Bogu! W końcu znalazłem dorodnego tygrysa. Zaraz go zjem, bo od dłuższego już czasu nie jadłem świeżej tygrysiny! W dzieciństwie prawie codziennie zjadałem jednego tygrysa! Mniammm…!
Tygrys z zaskoczenia pokręcił głową. Czy naprawdę istnieją potwory zjadające tygrysy na śniadanie? Żona chłopa, wyjęła sierp zza pasa i kołysząc nim rzuciła się w kierunku tygrysa.
- Widzisz ten sierp? Ostrzyłem go jak brzytwę. Przygotuj się! Zaraz utnę ci głowę!
Tygrys był przerażony. Pomyślał, że teraz oto zbliża się jego końca. I ze strachu dał drapaka. Biegnie, patrzy a tam szakal idzie w jego kierunku.
- O mój panie! A ty dokąd? - zapytał szakal – Miałem taką nadzieję, na zjedzenie resztek i wylizanie kosteczek, po tych dwóch bykach, które miałeś zjeść na śniadanie! - dodał niepocieszony- Powiedz mi, czy coś jeszcze zostało?
- Nie, nie, nie idź tam! - wrzasnął tygrys - Tam, na polu, w pobliżu gdzie zostawiłem chłopa, pojawił się na koniu, potwór zjadający tygrysy!
- Czy dobrze się czujesz o mój Panie? - zaśmiał się szakal – a może słońce oślepiło twoje oczy? To nie jest żaden potwór, tylko żona chłopa w męskim przebraniu! Aż stąd ją widzę!
- Hmm! .. Jesteś tego pewien? - zapytał zdezorientowany tygrys.
- Absolutnie pewny! Gdybyś dokładniej się przyjrzał, zobaczyłbyś, że coś jakby ogon świni wystaje jej spod turbanu - powiedział szakal.
- Nie jestem aż taki głupi, by nie rozpoznać kobiety w męskim stroju! Zapewniam cię, to prawdziwy potwór. Ze swoim półksiężycem prawie odciął mi głowę – bronił się tygrys.
- Cóż, uparty jesteś. Wróćmy więc tam, a ja udowodnię ci, że to nikt inny jak kobieta w męskim ubraniu - zaproponował szakal.
- Nie pogrywaj tylko ze mną szakalu - skrzywił się tygrys - Wiem, że wy, szakale, jesteście podstępne z natury.
- Nie prawda!- zawołał szakal.- Zostaliśmy nazwani podstępne za bycie mądrymi. Za to wy tygrysy, jesteście stworzone do ataku i krwi, a nie podkulania ogona na widok baby w męskich fatałaszkach! Nigdy nie myślałem, że jesteś takim tchórzem!
Tygrys poczuł się urażony.
- Ja jestem tchórzem?!- ryknął.- Dobrze, chodźmy to sprawdzić i wróćmy tam! Ale obiecaj mi, że nie uciekniesz, jeśli okaże się, że to naprawdę potwór!
- Nie tylko obiecuję, ale jestem gotów związać swój ogon z twoim, abyś uwierzył w moją słuszność. W tedy będziesz miał pewność, że nie ucieknę.
Tygrys zgodził się i przywiązali ogon do ogona. Tymczasem żona chłopa, właśnie przynosiła mu trochę jedzenia z worka przymocowanego do siodła. Zaczęła go rozwiązywać, patrzy - a tu tygrys ze swoim sługą zbliża się do nich. Mało tego, tygrys i szakal mają związane ogony!
- Wsiadajmy raczej na konia i uciekajmy – zapłakał przerażony chłop.
- I zostawić ich na pastwę losu? - zapytała żona- Jesteś nie tylko głupi, ale także tchórzliwy. Zostań tu, ja sama sobie z nimi poradzę!
- Brawo szakalu! - krzyknęła, gdy zwierzęta zbliżały się do niej - Dziękuję za przyprowadzenie mi tygrysa na obiad! Teraz go zjem, a ty weźmiesz sobi kości, zgodnie z naszą umową!
Usłyszawszy takie słowa, tygrys natychmiast uświadomił sobie, że szakal i potwór zmówili się aby go zjeść. Szarpnął z całych sił, ale ogony nadal były związane. Pociągnął wie szakala za sobą.
- O, panie tygrysie!- wrzasnął szakal.- Nie bój się, ta kobieta nas tylko oszukuje!
Okrzyk szakala jeszcze bardziej przestraszył tygrysa i pobiegł jeszcze szybciej. Dla tygrysa było jasne, że jego sługa jest w zmowie z potworem. Kilkoma susami przeskoczył przez pagórki i dotarł do swego legowiska. Dopiero tam lekko doszedł do siebie.
Żona chłopa roześmiała się i patrząc na męża, pouczająco zauważyła:
- Wszyscy, mężczyźni, to jednak tchórze!
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)