piątek, 15 marca 2019

bajka ałtajska (syberyjska) - Sprytny lisek

Sprytny lisek

bajka ałtajska


Kiedy przyszła wiosna i lody spłynęły, młody lis pomyślał 
jak by to zrobić, żeby zjeść świeżą rybkę. 
Wtem patrzy: strumieniem płynie belka, a na niej siedzą kaczki. 

— Co wy tam robicie? — zapytał lisek. 
— Łowimy ryby. 
— Weźcie mnie z sobą, 
— To skacz! 


Lisek skoczył. Belka się odwróciła, kaczki poleciały, a lisek wpadł do wody. Strumień płynął do morza i poniósł liska z sobą. Płynie lisek po morzu, rozgląda się — nic, tylko woda dookoła. 


— No, moje łapy, wiosłujcie — mówi odważnie. — A ty ogo­nie, steruj.
Płynie lis jak łódka, łapy wodę zagarniają, ogon kręci się to w tę stronę, to w tamtą. Ale steruje na pełne morze, bo lis zapom­niał ogonowi powiedzieć, żeby skierował go do brzegu. Rozgląda się lis, a ziemi wciąż nie widać. Wypłynął na środek morza i wcale nie wie, co dalej. Wtem patrzy: zbliża się foka. 
— Gdzieżeś ty zapłynął? — pyta foka. — Chyba zabłądziłeś na morzu. 
— Tak sobie pływam — mówi lis. — Ale zmęczyłem się już. Może mnie podwieziesz do brzegu? Jesteś taka duża, to ci nie będzie ciężko. 
— Kiedy mi nie po drodze, śpieszę w inną stronę. Płyń sam. Popatrzył zmęczony lisek naokoło, nigdzie żywego stworzenia,. tylko ta foka nieżyczliwa. A on tak nie chciał utonąć! 
Foka zapytała: 
— Czego się rozglądasz? 
— Chciałem zobaczyć, czy nikt inny tu nie pływa, tylko ty jedna. Widać morskie zwierzęta wyginęły. 
— Nieprawda! — zawołała foka obrażona. — Pełno nas w morzu, fok i morsów, i wielorybów, tylko nas nie widać, bo pływamy głębiej albo gdzieś daleko. Z pewnością nas jest więcej niż lisów. 
— Naprawdę? Nie wierzę, póki sam nie zobaczę. Płynę tyle czasu, byłbym kogoś spotkał, ktoś by mi pomógł. 
— Jak nie wierzysz, to ci pokażę i sam nas policzysz. 
— Dobrze — zgodził się lisek. — Zwołaj wszystkie morskie zwierzęta z tej okolicy, niech się ustawią rzędem aż do brzegu. 


Foka dała nurka i po chwili wypłynęło nieprzeliczone mnóstwo morsów z wielkimi kłami, fok, olbrzymich wielorybów. Wszyst­kie ustawiły się szeregiem, a lisek pobiegł po ich grzbietach jak po moście i liczył: 
— Jedna foka, dwie foki, trzy foki... Jeden mors, dwa morsy, trzy morsy... Jeden wieloryb, dwa wieloryby, trzy wieloryby... 
Tak dobiegł do brzegu.


Wyskoczył na ląd, prychnął, otrząsnął się z wody i zawołał do tej foki, która nie chciała go przenieść: 
— Prawdę powiedziałaś! Dużo was tu w morzu mieszka i dużo macie czasu, kiedy mogłyście zrobić taki długi most. Tylko jak ktoś potrzebuje pomocy, to albo nikogo nie ma, albo mu nie po drodze. 
Zdjął kożuszek i rozłożył na kamieniu, a ogon zawiesił na krzaku, żeby prędzej wyschły.




Autor: Maria Niklewiczowa 
ze zbiorku "Bajarka opowiada"

Bajka ta ma swoje odpowiedniki:

Cyraneczki i lis - bajka eskimoska
Zając z Inaby - bajka japońska
Kanczyl i krokodyle - bajka indonezyjska
i wiele innych


Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)