poniedziałek, 11 marca 2019

Tyczka - bajka rosyjska autorstwa Sutiejewa

Tyczka

bajka rosyjska


Szedł Jeż do domu. Dogonił go Zając i poszli dalej razem. Kiedy się idzie we dwójkę, droga wydaje się dwa razy krótsza. Do domu mieli daleko, więc idą i rozmawiają. A tu — leży w poprzek drogi kij. 

Zając tak się zagadał, że go nie zauważył. Potknął się o kij i o mało nie upadł.
— A niechże cię!... — rozzłościł się Zając i kopnął kij z całej siły, tak że kij daleko odleciał.
Ale Jeż podniósł go, wziął na ramię i pobiegł, żeby dopędzić Zająca.

Zobaczył Zając, że Jeż niesie kij i zdziwił się:
— Po co dźwigasz ten kij? Do czego ci się może przydać?
— Nie jest to zwykły kij — tłumaczy mu Jeż — przecież to tyczka pomocniczka.
Ale Zając tylko prychnął pogardliwie. Idą dalej i doszli do potoku.
Zając przeskoczł go jednym susem i woła już z drugiego brzegu:
— Hej, Kłębuszku Kolczasty, rzuć swój kij, nie przeprawisz się z nim przez potok!


Nic mu Jeż nie odpowiedział, cofnął się trochę, wziął rozpęd, już w biegu. I wbił kij w sam środek potoku i przesadziwszy go jednym skokiem, stanął nu drugim brzegu obok Zająca, jakby nigdy nic.
Zając aż buzię rozdziawił:
- Okazuje się, że ty też dobrze skaczesz! 


- Wcale nie umiem skakać — powiedział Jeż. — To dzięki tyczce pomocniczce, z nią miast krokiem, chodzisz skokiem.
Poszli dalej i znaleźli się niebawem nad trzęsawiskiem. Zając skacze z kępki na kępkę. Jeż idzie za nim i kijem bada grunt przed sobą.
— Hej, Kłębuszku Kolczasty, czemu się tak wleczesz noga za nogą? Pewnie twoja tyczka...


Zając nie skończył, bo osunęła mu się kępka spod nóg i wpadł po same uszy w mokradło. 
Tylko patrzeć, a zachłyśnie się i utonie.


Jeż przybliżył się do niego ostrożnie, stanął na kępce i zawołał:
— Chwyć się tyczki! Trzymaj się mocno!
Chwycił się Zając tyczki, a Jeż szarpnął ją ze wszystkich sił i wyciągnął przyjaciela z mokradła.


Kiedy się wydostali na twardy grunt, Zając mówi do Jeża:
— Dziękuję ci, Jeżyku, uratowałeś mnie.
— To nie ja! To tyczka pomocniczka, w każdej złej przygodzie przewodniczka.


Poszli dalej i na skraju dużego, ciemnego lasu zobaczyli na ziemi pisklę. Wypadło z gniazda i żałośnie piszczy, a rodzice krążą nad nim nie wiedząc, co począć.
— Pomóżcie nam! Pomóżcie! — ćwierkają.
Gniazdo było wysoko, nie sposób się tam dostać. Ani Jeż, ani Zając nie umieli chodzić po drzewach. Ale pomóc trzeba. Zastanawiał się Jeż, głowił, aż wreszcie wymyślił.


— Stań przy samym pniu drzewa! — polecił Zającowi.
Stanął Zając pod drzewem, jak Jeż kazał. Jeż posadził pisklę na końcu swojej tyczki, wlazł Zającowi na ramiona i podniósł tyczkę jak mógł najwyżej, tak że sięgnęła prawie gniazda. Pisklę jeszcze raz pisnęło i wskoczyło prosto do gniazdka. Ucieszyli się jego tatuś i mamusia.
Latają wokół Zająca i Jeża, ćwierkają:
- Dziękujemy, bardzo dziękujemy!
A Zając mówi do Jeża:
— Brawo, Jeżyku! Dobrze to wymyśliłeś!
— Gdzie tam ja! To tyczka pomocniczka dotrze głęboko, sięgnie wysoko.


Weszli do lasu. Im dalej się zapuszczają, tym gęściejszy las i ciemniejszy. Straszno Zającowi. Ale Jeż nadrabia miną, idzie przodem i rozgarnia kijem gałęzie.
Wtem wyskoczył zza drzewa ogromny Wilk, zagrodził im drogę i zawył:
- Stójcie!
Przystanęli Zając i Jeż.
Wilk się oblizał, zgrzytnął zębami i powiedział:
- Ciebie, Jeżu, nie tknę, bo jesteś kolczasty, ale za to ciebie, Szaraku, pożrę całego z ogonem i uszami!


Zatrząsł się Zajączek ze strachu, pobielał cały, biec nie może, bo nogi ma jak z ołowiu. Zamknął oczy — zaraz Wilk go pożre. Ale Jeż nie stracił głowy. Zamachnął się swoim kijem i z całej siły zdzielił Wilka po grzbiecie. Zaskowyczał Wilk z bólu, podskoczył — i w nogi... 
Uciekł, nawet się nie obejrzał ani razu za siebie.


— Dziękuję ci, Jeżyku, uratowałeś mnie teraz przed Wilkiem.
- To tyczka – pomocniczka, przed złem uchroni, wroga przegoni.


Idą dalej lasem, idą, aż doszli do drogi. Iść po niej było ciężko, bo pod górę. Jeż maszeruje przodem, kijem się podpiera, ale biedny Zając nie dotrzymuje mu kroku, omal nie pada ze zmęczenia. Dom tuż blisko, lecz Zając dalej iść nie może.
— Głowa do góry — powiedział Jeż — trzymaj się mojej tyczki.
Chwycił się Zając kija, a Jeż ciągnie go pod górę. Wydaje się Zającowi, że chyba lżej mu teraz iść.
— Popatrz — powiada do Jeża — twoja tyczka pomocniczka tym razem też mnie uratowała.


Tak oto odprowadził Jeż Zająca do samego domu, gdzie już od dawna oczekiwała go Zajęczyca z małymi zajączkami.
Witają go radośnie, a Zając mówi do Jeża:
— Gdyby nie twoja czarodziejska tyczka pomocniczka, nie ujrzałbym więcej rodzinnego domu.


Uśmiechnął się Jeż i powiada:
— Daję ci tę tyczkę w podarunku, może jeszcze ci się kiedyś przyda.
Wprost osłupiał Zając:
— A co sam poczniesz bez tej czarodziejskiej tyczki pomocniczki?


— Nic — odpowiedział Jeż — kij zawsze się znajdzie, a do pomocy — stuknął się w czoło — do pomocy jest rozum!
Rozjaśniło się wreszcie Zającowi w głowie:
— Masz słuszność, mniejsza o tyczkę, byle była mądra głowa i dobre serce!


Autor i Ilustrator: Władimir Sutiejew
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

4 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za tą bajkę, bo wszędzie jej szukałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjne są takie propozycje. Mi się podobają. Jejku dawniej to były fajne rzeczy, teraz to wszystko wokoło tabletów, telefonów i telewizji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą - dlatego powstał ten blog. A książeczkę mam w domu:)

      Usuń

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)