czwartek, 16 sierpnia 2018

bajka bałtycka z Karelii - O zwierciadle

Bajka o zwierciadle 
bajka karelska



Setki, ba, czasem nawet tysiące wiorst były od siebie oddalone siedziby ludzkie w owych dawnych bajkowych czasach. A ponieważ oddzielały je jeszcze szerokie rzeki i nieprzebyte lasy, przez które nie biegły nawet tropy zwierząt, mieszkańcy siedzieli sami w chatach, często przez całe życie nie oglądając ludzkiej twarzy, jeśli przypadkiem nie zawitał do nich jakiś podróżny. Oczywiście, byli i tacy, nawet w tych odludnych miejscach, gdzie diabeł mówi dobranoc, którzy dobrze wiedzieli, że za lasami i za rzekami leżą nie tylko całe wsie, ale nawet miasta otoczone kamiennymi murami. 

Wiedział o tym także Lawri, który mieszkał w starej chatce z ładną młodą żoną i ze swymi rodzicami.



Którejś zimy, kiedy szedł po drzewo do lasu, spotkał obcego myśliwego, i ten opowiedział mu o mieście. Panowie jeżdżą tam powozami, a każdy chodzi wysztafirowany, ubrany w przywiezione z zagranicy materie — nie jak Lawri,w niezgrabnym kożuchu; potrafią się tam bawić przy dobrym jedzeniu, piciu i muzyce — po prostu nie do uwierzenia. 
Młody gospodarz był bardzo ciekaw świata, a od czasu tego spotkania ciągle medytował nad słowami myśliwego. W końcu nie mógł wytrzymać i postanowił przekonać się na własne oczy, jak to wygląda, choćby droga do miasta miała trwać cały rok. Domownicy jednak nie chcieli go puścić: żona była niezadowolona, matka lamentowała, a stary ojciec tylko coś mruczał pod nosem o głupich pomysłach: on sam żadnego miasta w życiu nie widział, a do szczęścia niczego mu nie brakowało. Lawri jednakże postawił na swoim. Wiosną, ledwie śnieg trochę stajał, a wilki cofnęły się głębiej do lasu, osiodłał jedynego konika, którego mieli w obejściu, i ruszył w świat. 

Jechał długo, zanim znalazł właściwą drogę, aż któregoś dnia dostrzegł kamienne mury. Szczęśliwie przejechał przez bramę i ujrzał te wszystkie dziwne i piękne domy i pałace, wyniosłych mieszczan i piękne damy, z podziwem patrzył na ruch na ulicach, wspaniałe ubiory, na przysmaki, które ludzie jedli w gospodach, a których on nigdy nie miał w ustach.


Szybko też się zorientował, że choć u niego w chacie nikt nie wiedział, co to są pieniądze, ponieważ nikomu nie były potrzebne, to tutaj, w mieście, nie obejdzie się bez nich. Nad tym, jak je zdobyć, Lawri nie łamał sobie głowy zbyt długo. „Umiem przecież obchodzić się z koniem, czy w zaprzęgu, czy pod siodłem", powiedział sobie i pierwszemu napotkanemu przechodniowi zaproponował, że będzie jego woźnicą. Szczęście mu sprzyjało — trafił bowiem na bogatego kupca, który właśnie szukał dobrego woźnicy. Od słowa do słowa łatwo się dogadali, ponieważ kupiec nie był skąpcem i żądał od wieśniaka przede wszystkim uczciwości. 

Przez cały rok Lawri woził różne towary i pracował tak solidnie, że kupiec nie mógł się go nachwalić. Dlatego też, kiedy woźnica zatęsknił za domem i zaczął myśleć o powrocie, kupiec namawiał go, jak umiał, do pozostania. 


Ale Lawri siedział jak na szpilkach. W nagrodę za służbę otrzymał pełen wózek ubiorów, butów,egzotycznych przypraw i Bóg wie czego jeszcze, a także sakiewkę złotych monet. 
Przy pożegnaniu kupiec wetknął mu do kieszeni małe lusterko. 

— Po co mi to dajesz? — zdziwił się Lawri. — Przecież już dostałem więcej niż trzeba. U nas i tak nikt nie wie, do czego służą zwierciadła. 
Kupiec tylko się uśmiechnął: 
— Właśnie dlatego. Skoro bowiem w chacie wszyscy poznają zwierciadło, to może jednak do mnie wrócisz, nawet z całą rodziną. Przez rok będę na ciebie czekać. 
Lawri nie bardzo zrozumiał i przez całą drogę rozmyślał nad słowami kupca. Jaki miały one sens, na to jednak nie wpadł. 
Myślicie, że w domu ucieszyli się z jego prezentów? Owszem, żona była zadowolona, że w końcu wrócił, a piękne ozdoby spodobały jej się, natomiast ojciec z matką wciąż tylko mu wypominali, że tak długo był w podróży, choć wiedział, że jest potrzebny w chałupie. Na dary nawet nie spojrzeli. Lawri był rozczarowany, ale najgorsze dopiero go czekało: następnego dnia, kiedy żona wkładała do skrzyni jego nowy kabat, z kieszeni wypadło lusterko, więc natychmiast na nie spojrzała.


— Och, och! Ojej! — uderzyła w płacz. — To dlatego Lawri tak długo nie wracał. A jeszcze przywiózł jej podobiznę, bezwstydnik jeden! 
Matka usłyszała lament i oczywiście chciała wiedzieć, co się dzieje. 

- Lawri ma w mieście jakąś młodą, piękną kobietę i nawet przywiózł sobie jej podobiznę, zobacz sama — chlipała kobieta i podała lusterko matce. 
Ledwie jednak matka spojrzała w lusterko, zaczęła lamentować jeszcze bardziej: 
— Co mówisz! Przecież to stara baba, ma tyle zmarszczek! — Ach, Lawri, Lawri, gdzie ty miałeś oczy! 
Tak biadoliły obie. 
Te skargi po chwili usłyszał ojciec. Wpadł cały zadyszany do izby, a matka od razu zwróciła się do niego: 
— Popatrz, jakiego wstydu nam Lawri narobił! Takie babsko w mieście znalazł, i jeszcze chowa sobie jej podobiznę! 
Ojciec wziął lusterko, popatrzył i jakby go grom poraził: 
— Jakie znów babsko? — wykrzyknął. — To przecież jakiś dziadek... mój syn w tym mieście zupełnie stracił rozum! 
Tak narzekali i lamentowali wszyscy troje, aż pies na podwórku zaczął wyć. W tym nastroju zastał ich Lawri, kiedy wieczorem wrócił z pola. 
Żona, matka i ojciec od razu zaczęli robić mu wymówki bez ładu i składu, pokazując na lusterko, i naprawdę długo trwało, zanim zrozumiał, o co chodzi. 
Potem się roześmiał: 
— Przecież patrzyliście każdy na własną twarz! To nie jest żaden obrazek, tylko najzwyklejsze lusterko, które w mieście każdy zna! — Lawri stanął przed tym przedziwnym przedmiotem, a każde z tych trojga musiało popatrzeć mu przez ramię, żeby zobaczyć w lusterku twarz Lawriego. 
Kiedy już pojęli, do czego służy ten obrazek, bardzo się zawstydzili, a potem zaczęli wypytywać, jak się w mieście żyje, co Lawri tam robił, co widział i co mu się przydarzyło. 
Tych pytań było tyle, że odpowiadał na nie przez cały tydzień. W końcu nikt już nie chciał zostać w chacie nawet jednego dnia, tak ich ciągnęło do miasta. 
Lawri zatem kuł żelazo, póki gorące. Załadował na wóz tylko najpotrzebniejsze rzeczy, na kożuch posadził ojca i matkę, żonę obok siebie na koźle, a kiedy ruszył w drogę do kupca, by zacząć lepsze życie, dobrze wiedział, jaką moc może mieć takie ot, zwyczajne lusterko.

Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek oraz inne bajki bałkańskie, a także inne bajki o diabłach i świętych i inne bajki europejskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)