sobota, 29 grudnia 2018

Niedźwiedź kapral Wojtek w książce "Dziadek i Niedźwiadek" - o misiu, który służył w wojsku - bajka historyczna polska

Dziadek i niedźwiadek. Historia prawdziwa
bajka polska


Pełny brzuszek
Persja, 1942 kwiecień


Drzemałem słodko, gdy nagle – łup! Coś potężnie huknęło mnie w głowę.
– Psiakość! – Poderwałem się na równe nogi i znów – łup!
Grzmotnąłem o sufit ciężarówki.
– Minęliśmy już miasto Hamadan? – spytałem siedzącego naprzeciw kolegę, rozmasowując guza. Byłem niezmiernie ciekaw, jak daleko zajechaliśmy w naszej podróży do Palestyny.
– Tak. Chyba tak. Nie wiem – wydukał przez zaciśnięte zęby Staszek, chudy jak patyk młodzik.
Nie wyglądał dobrze. Jazda wyboistymi drogami sprawiła, że był zieloniutki na twarzy. Nagle ciężarówka podskoczyła na kamieniu, a ja – łup! Nabiłem sobie kolejnego guza.

piątek, 28 grudnia 2018

bajka duńska - "Choinka"

Choinka
bajka duńska


Daleko w lesie rosła śliczna mała choinka; wybrała sobie piękne miejsce, słońce miało do niej dostęp, powietrza było dużo i wszędzie dookoła niej rosło wielu jej starszych towarzyszy: sosny i świerki; ale mała choinka chciała tylko rosnąć, nie myślała o gorącym słońcu ani o świeżym powietrzu, nie zwracała uwagi na wiejskie dzieci, które biegały rozmawiając i zbierając poziomki czy maliny; dzieci przychodziły z pełnym dzbankiem, układały jagody na trawie, a potem siadały obok choinki i mówiły: 
– Jakie to śliczne, maleńkie drzewko! – choinka nie lubiła tego. 


Następnego roku była już znacznie wyższa, a gdy znowu upłynął rok, urosła jeszcze bardziej; sądząc po ilości słojów, można było wiedzieć, ile ma lat. 
– Ach, gdybym już była taka duża jak inne drzewa! – wzdychała mała choinka. – Mogłabym wtedy rozpostrzeć szeroko gałęzie i patrzeć w daleki świat. Ptaki wiłyby gniazda pośród moich gałęzi, a wiatrowi, gdyby zawiał, kłaniałabym się wytwornie głową, zupełnie tak samo jak inne drzewa! 

Rada Szczurów - bajka de La Fontaine

Rada szczurów 
bajka francuska wierszowana

Attyla kotów, Gryzosław krwiożerczy,
Straszne wśród szczurów czynił spustoszenia.
Gdzie spojrzeć, stoją mary lub mogiła sterczy,
A niedobitki szczurzego plemienia
Siedząc jak trusie w norach, aby ujść przed zgubą,
Marły z głodu i ze strachu.
Lecz raz, gdy z Minetką lubą
Kot zakochany igrał gdzieś na dachu,
Szczury przeciwko wspólnemu wrogowi
Walną naradę zwołały



Prezes sejmu, Myszomir w bojach posiwiały,
Radził dzwonek do szyi uwiązać kotowi,
Ażeby szczury, dźwiękiem ostrzeżone,
Miały czas zmykać, każdy w swoją stronę.
Sejm, tak dowcipnym zdumion wynalazkiem,
Mowę prezesa nagrodził oklaskiem.
Lecz wnet ostygły zapały,
Skoro Myszomir spytał, kto dzwonek przywiąże.
«Jam stary - rzecze jeden - za kotem nie zdążę».



«Ja w męstwie nie szukam chwały»
Rzekł drugi. «Ja za wszystkich mam nadstawiać skóry?
Nie głupim!» - rzecze trzeci. Słowem, mądre szczury,
Sejm zakończywszy na próżnej gawędzie,
Z kwitkiem do nor wróciły.
Chciejcie przyznać sami,
Czy tak nie dzieje się wszędzie,
Nie tylko między szczurami?


Autor: Jean de La Fontaine

"Sreberko" z serii "Poczytaj mi mamo"

Sreberko 

poniedziałek, 24 grudnia 2018

bajka rosyjska - "Bajka o Złotym Koguciku"

Bajka o złotym koguciku

bajka rosyjska 
(wierszowana)


Za siedmioma królestwami, dziesięcioma granicami, 
żył car Dadon. Od młodości, słynął dość w swej srogości, 
by sąsiadów gnębić śmiało, kiedy tylko mu się chciało. 
Lecz na starość zmienił zdanie, gdy mu zbrzydło wojowanie. 
Zakosztować chciał pokoju. Tak sąsiedzi dla rozboju: 
wojów słać na jego grody jęli, czyniąc straszne szkody.

niedziela, 23 grudnia 2018

bajka nordycka z Danii - "Bałwan ze śniegu".

Bałwan ze śniegu 

bajka duńska

– Jakiż ten mróz jest wspaniały! - powiedział bałwan ze śniegu. – A jakie "to" w górze jest rozżarzone! - miał na myśli słońce. – Nie zmusi mnie do mrugania, będę mocno zaciskał moje skorupki śniegu. 
Zamiast oczu miał dwa duże, trójkątne kawałki dachówek, usta miał zrobione z kawałka starych grabi, posiadał więc i zęby. Przyszedł na świat wśród radosnych okrzyków dzieci, powitany brzęczeniem dzwoneczków sanek i strzelaniem z bicza. 

Anton Pieck

Słońce zaszło, wzeszedł księżyc w pełni, okrągły i wielki, jasny i piękny w błękitnym powietrzu. 
– Gdybym tylko wiedział jak ruszyć się z miejsca. Gdybym to potrafił, poszedłbym teraz poślizgać się po lodzie, widziałem jak to robili chłopcy. Ale nie potrafię biegać.

bajka duńska (skandynawska) - Dwunastu podróżnych

Dwunastu podróżnych 
bajka duńska



Był trzaskający mróz, niebo jasne i usiane gwiazdami, zupełna cisza. - "Bęc!" - rzucono o podłogę garnek. - "Pif, paf!" - wystrzelono na powitanie Nowego Roku. Był to wieczór sylwestrowy, zegar wybił dwunastą. 
- Tra – ta – ta – ta! - przyjechała poczta.


Wielka kareta pocztowa zatrzymała się przed bramą miasta, przyjechało w niej dwanaście osób, więcej nie mogło się już zmieścić, wszystkie miejsca były zajęte. 
- Wiwat! Wiwat! - śpiewano w domach, gdzie obchodzili Sylwestra. 
Wszyscy właśnie w tej chwili wstawali ze swoich miejsc z pełnymi szklankami w ręku i życzyli sobie szczęśliwego Nowego Roku. 
- Szczęśliwego Nowego Roku! - mówiono – życzymy szczęścia, zdrowia, żony, pieniędzy! Końca wszelkich zmartwień!

bajka duńska/skandynawska - Dziewczynka z zapałkami

Dziewczynka z zapałkami
bajka duńska 



Było bardzo zimno; śnieg padał i zaczynało się już ściemniać; był ostatni dzień w roku, wigilia Nowego Roku. W tym chłodzie i w tej ciemności szła ulicami biedna dziewczynka z gołą głową i boso; miała wprawdzie trzewiki na nogach, kiedy wychodziła z domu, ale co to znaczyło! 


To były bardzo duże trzewiki, nawet jej matka ostatnio je wkładała, tak były duże,

Kolęda myszki - seria z Wiewiórką, (piosenka dla teatru lalek)

Kolęda myszki 
piosenka dla teatru lalek 
z muzyką Jerzego Derfla


Była sobie nocka miła

gdy się myszka urodziła,

bim, bam, bom. 


Jedno uszko miała małe,
drugie uszko miała białe,
bim, bam, bom.

Opowieść wigilijna - cz. 4 - "Ostatnie spotkanie z duchem".

Ostatnie spotkanie z duchem - cz. 4 
bajka angielska

Gdy widmo zbliżało się do Scrooge’a, on upadł przed nim na kolana. Przybysz wnosił ze sobą coś bardzo tajemniczego i groźnego. Długi, czarny płaszcz, podobny do całunu, szczelnie spowijał całą postać ducha, nawet głowę i twarz, wystawała z niego tylko jedna wyciągnięta ręka. Gdyby nie ta ręka, trudno byłoby dojrzeć postać w nocnej ciemności. Znalazłszy się tuż przy duchu, Scrooge zauważył jego niezwykły wzrost i poczuł, że ogarnia go niewypowiedziana trwoga. Tajemniczy przybysz wciąż milczał, stał w miejscu bez żadnego ruchu. 
– Zdaje się, że mam przed sobą ducha przyszłych świąt Bożego Narodzenia? – wyszeptał nieśmiało Scrooge. 
Duch nic nie odpowiedział, ale wciąż trzymał wyciągniętą rękę. 
– Pokażesz mi rzeczy, które staną się dopiero w przyszłości? Czy nie tak? – zapytał Scrooge. 
Duch kiwnął potakująco głową. Taką tylko otrzymał odpowiedź. Scrooge już przywykł do obcowania z duchami; jednak w obecności tego milczącego widma doznawał takiego strachu, że nogi się pod nim chwiały. Nie mógł więc podążać za duchem. Zauważywszy to, zjawa zatrzymała się, jakby chcąc mu dać przyjść do równowagi. Zmieszało to Scrooge’a jeszcze bardziej. Za każdym razem, gdy wyczuwał, że oczy widma przenikliwie wpatrują się w niego, przejmowała go groza i dreszcze niewypowiedzianej trwogi. 
Pomimo wysiłków, nie mógł nic rozróżnić pod tą czarną szatą; widział tylko wciąż wyciągniętą rękę widma i niewyraźne zarysy jego postaci.





– Duchu przyszłości – zawołał wreszcie – napełniasz mnie przerażeniem, jakiego nie doznawałem wobec twoich poprzedników. Ponieważ wierzę, iż pragniesz mego dobra i szczerze pragnę poprawić się, dziękuję ci już z góry z całego serca i gotów jestem wszędzie iść za tobą. Ale dlaczego nie przemawiasz do mnie?

Opowieść wigilijna - cz. 1 - "Duch Marleya".

Duch Marleya - cz.1 
bajka angielska


Zaczęło się od tego, że Marley umarł. To nie ulegało wątpliwości. Świadectwo zgonu podpisali: pastor, urzędnik, grabarz i właściciel zakładu pogrzebowego. Scrooge, wspólnik Marleya, także je podpisał, a jego nazwisko było cenione, cokolwiek by podpisał. Zwłaszcza na giełdzie. Stary Marley był martwy jak ćwiek w drzwiach; tak mówi znane angielskie przysłowie. 
Czy Scrooge wiedział o śmierci Marleya? Oczywiście. Jakżeby mogło być inaczej?
Scrooge i on byli wspólnikami przez wiele lat. Scrooge był też jedynym spadkobiercą, zarządcą, przyjacielem Marleya i jedynym człowiekiem, który szedł za jego trumną. Przy tym Scrooge nie był zbytnio dotknięty tym wypadkiem, bo okazał się doskonałym kupcem i w dniu pogrzebu obmyślił korzystny interes. 
Scrooge nie kazał zamalować nazwiska starego Marleya na szyldzie swego domu handlowego. Jeszcze po wielu latach na szyldzie nad drzwiami wejściowymi ich firmy można było czytać: “Scrooge i Marley”.





Firma ta bowiem była znana powszechnie. Nowicjusze w sprawach handlowych zwracali się do Scrooge’a – Scrooge albo Marley, on zaś odpowiadał na obydwa nazwiska. Było mu wyraźnie wszystko jedno. 
Trzeba też przyznać, że Scrooge miał silną rękę, gdy szło o interes. Chwytała ona, ściskała, ze skóry obdzierała swoją ofiarę, nie wypuszczając jej, aż po doszczętnym wyzyskaniu. Był to jednym słowem chciwy i stary grzesznik. Twardy i ostry jak krzemień; zamknięty w sobie, milczący i samotny jak ostryga.

Opowieść wigilijna - cz. 5 - "Przebudzenie i koniec historii".

Przebudzenie i koniec historii - cz. 5 -  ostatnia 
bajka angielska

Tak, to była rzeczywiście poręcz jego własnego łóżka. Jeszcze więcej ucieszyło go przekonanie, że ma jeszcze tyle czasu, iż wystarczy go na gruntowne zreformowanie swego życia.
– Będę żył, pamiętając o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości! – przyrzekał sobie wstając. – Duchy trzech czasów pokonały mnie zupełnie. O, Jakubie Marley! Cześć i błogosławieństwo Niebiosom i wigilii Bożego Narodzenia za ich dobrodziejstwo! Składam im dzięki na kolanach, stary Jakubie Marley; tak jest, na kolanach! 


Był tak podniecony i ożywiony dobrymi zamiarami, że jego słaby, drżący głos nie odpowiadał sile przepełniających go uczuć. Łkał gwałtownie, a twarz jego zlewały strumienie łez.
– Są na swoim miejscu! – zawołał, całując kotary łóżka. – Nikt ich nie zerwał, nikt nie naruszył ich pierścieni. Jestem tutaj, a obrazy tego, co się zdarzyć mogło, mogą jeszcze być rozwiane. Wiem, że one znikną, jestem o tym przekonany. 

Opowieść wigilijna - cz. 3 - "Odwiedziny drugiego ducha".

Odwiewdziny drugiego ducha - cz. 3 
bajka angielska


Scrooge’a obudziło własne chrapanie. Natychmiast usiadł na łóżku, by pozbierać myśli. Czuł, że obudził się o właściwej porze i wyraźnie w tym celu, aby odbyć konferencję z drugim gościem, przysłanym mu przez Jakuba Marleya. Na myśl jednak, że którąś z kotar jego łóżka mogłoby odsunąć nowe widmo, niemiły dreszcz przebiegł jego członki; sam przeto rozsunął kotary. 

Potem znów się położył i postanowił czuwać. Chciał pierwszy odezwać się do ducha w chwili jego zjawienia się, nie lubił bowiem być zaskakiwany. Ludzie szczególnej odwagi, którzy nigdy nie tracą zimnej krwi, zwykle o sobie mówią: “Jesteśmy zdolni do wszystkiego – od zjadania chleba aż do połykania ludzi”. Między tymi dwiema ostatecznościami znajduje się niewątpliwie szerokie pole do popisu. Nie pragnę bynajmniej przedstawić Scrooge’a jako samochwała, mogę was jednak zapewnić, że był on przygotowany na wszystkie nadzwyczajne zjawiska. 
Wmawiał w siebie, że teraz nic nie może go wprawić w zdumienie, poczynając od kolebki dziecka, a na olbrzymim nosorożcu kończąc. 

Ponieważ był przygotowany na wszystko, nie spodziewał się niczego nadzwyczajnego. Gdy zegar wybił pierwszą i nie zjawił się nikt, uczuł lodowate zimno, a ciało jego przebiegły dreszcze. Minęło pięć minut, dziesięć, kwadrans – żadnego widma! Kiedy tak leżał na łóżku, nagle oblało go czerwone światło. Zaniepokoiło go to o wiele więcej niż gdyby ukazał się cały tuzin duchów, ponieważ niepodobna było odgadnąć, co ono znaczy i do czego ma służyć. Przez chwilę obawiał się, że może nagle spłonąć. Wreszcie przyszło mu na myśl, że źródło tego dziwnego światła znajduje się w sąsiednim pokoju, z którego – jak to stwierdził po bliższej obserwacji – istotnie promieniowało. 

Wstał po cichu i w pantoflach podreptał do drzwi. Gdy Scrooge położył rękę na klamce, jakiś obcy głos kazał mu wejść. Usłuchał. Był to jego własny pokój. To nie ulegało wątpliwości. 






Ale zaszła w nim dziwna zmiana! Ściany i sufit były przystrojone zielonymi gałęziami, a cały pokój wyglądał jak altana, ozdobiona mnóstwem purpurowych jagód. Liście bluszczu, jemioły i świerku odbijały światło i wyglądały jak mnóstwo małych zwierciadełek. Na kominie płonął tak silny ogień, jakiego ten komin od wielu lat nie znał.

Opowieść wigilijna - cz. 2 - "Wizyta pierwszego ducha"

Wizyta pierwszego ducha - cz. 2 
bajka angielska



Kiedy Scrooge obudził się, było tak ciemno, że ledwie mógł odróżnić przejrzyste okno od ciemnych ścian pokoju. W chwili gdy usiłował przeniknąć ciemność – zegar z wieży sąsiedniego kościoła wybił cztery kwadranse. Słuchał pilnie, która wybije godzina? Ku jego wielkiemu zdziwieniu, ciężki dzwon wybił sześć, siedem, osiem i tak dalej aż do dwunastu. Dwunasta? 
To niemożliwe. Było przecież już po drugiej, gdy poszedł spać. Zegar mylił się. Lód musiał się dostać między jego koła i tryby. 
Dwunasta! Przycisnął sprężynę swego repetiera w celu skontrolowania ogłupiałego zegara, lecz repetier także wybił dwunastą. 

– To niepodobna – mruczał Scrooge – żebym przespał dzień i część drugiej nocy. 
Niepodobna również, żeby słońcu przytrafiło się coś nadzwyczajnego i żeby zamiast południa była teraz północ.


Zaniepokojony, najprędzej jak mógł wygrzebał się z łóżka i po omacku zbliżył się do okna. Rękawem szlafroka starł mróz z szyby, ale zobaczył niewiele. Zauważył tylko, że było bardzo mglisto i nadzwyczaj zimno. Nie było słychać ludzi, biegnących w różne strony i sprawiających zwykły hałas. Spostrzeżenie to przyniosło mu wielką ulgę.