Zdenerwował się chłop i krzyknął:
- A, żeby cię wilk zjadł, leniwa szkapo!
Nagle, nie wiadomo skąd zjawił się wilk. Podszedł do chłopa i mówi:
- Cóż, jeśli chcesz to konia zjem!
Zaskoczony chłop otworzył szeroko oczy, a jak trochę ochłonął powiedział:
- Zaczekaj, chwilkę, skończę orać pole i potem możesz go zjeść.
Siedzi wilk, czeka. Gdy tylko chłop pracę skończył, wilk podszedł do niego.
A chłop w te słowa:
- Zamierzasz zjeść konia z kopytami i skórą? Chodźmy ze mną do domu, sparzę konia wrzątkiem, łatwiej będzie ci go zjeść.

Wilk zgodził się i poszedł z chłopem.
Chłop wszedł do izby i od progu woła:
- Żono, przynieś mi tu wrzącej wody!
Żona przygotowała mu wrzącą wodę. Wilk usiadł, patrzy, jak to wieśniak będzie parzył konia. Nagle chłop prysnął wrzątkiem wilkowi w oczy.
Ten w ryk i ze strachu dał nogi za pas. I tyle wilka widzieli.
Następnego ranka chłop ponownie udał się pole orać. Nagle zjawił się wilk i mówi:
- Za to, że mnie oszukałeś, teraz zjem ciebie!

- Cóż, poradzić, zjedz! - zgodził się chłop. Pozwól mi tylko pomodlić przed śmiercią.
Poczekaj tu na mnie, a ja wejdę na drzewo, żeby Bóg mnie lepiej widział i zacznę się modlić.

Wilk zgodził się. Chłop wlazł na drzewo, ale nawet nie myśli o tym, żeby zejść. Wilk czeka i czeka, w końcu się rozgniewał i wezwał inne wilki na pomoc. Wilki usłyszały go i przybiegły pod drzewo. Wilk, który chciał zjeść chłopa, zbliżył się do drzewa, drugi wilk skoczył mu na grzbiet, trzeci wilk wskoczył na grzbiet drugiego i tak się wspinają coraz wyżej.
Kiedy ostatni ze stada wilków był tuż obok chłopa, ten wystraszony krzyknął głośno:
- Żono, przynieś mi tu wrzącej wody!