poniedziałek, 16 grudnia 2019

Tom Tit Tot - bajka angielska

Tom Tit Tot
bajka angielska

Dawno, dawno temu była sobie pewna kobiecina, która upiekła pięć pierożków. Kiedy wyjęła pierożki z pieca, okazało się, że trzymała je tam za długo, bo skórka zrobiła się tak twarda, że nie sposób je było jeść. 
Woła tedy swą córkę i rzecze:
- Córuś, połóż pierożki na półce i niech tak stoją przez chwilę, to jeszcze dojdą.
Mówiąc to, miała na myśli, że przyjdą do siebie, to znaczy, że skórka zmięknie.
Ale córka powiedziała sobie: „Jeżeli jeszcze mają dojść, to ja teraz te zjem”. Zrobiła tak, jak powiedziała, i zjadła wszystkie po kolei. 
Kiedy nadeszła pora kolacji, kobiecina rzecze:
- Idź i przynieś mi jeden pierożek. Na pewno musiały już dojść.
Dziewczyna poszła, rozejrzała się, ale zobaczyła tylko pusty talerz. 
Wróciła i mówi:
- Jeszcze nie doszły.
- Ani jeden? - pyta matka.
- Ani jeden.
- Dobrze, doszły czy nie doszły - rzekła matka - zjem sobie jeden na kolację.
- Ale nie będziesz mogła zjeść, jeżeli nie doszły - powiedziała dziewczyna.
- Zjem i już. Idź i przynieś najlepszy pierożek.
- Najlepszy czy najgorszy to wszystko jedno - odparła dziewczyna - bo ja zjadłam wszystkie; nie będziesz miała pierożka, dopóki chociaż jeden nie dojdzie.
Wtedy kobieta przysunęła do drzwi swój kołowrotek i zaczęła prząść i śpiewać:

Moja córka zjadła pięć pierożków.
Pięć pierożków zjadła, niecnota, naraz!

Drogą przejeżdżał król i usłyszał jej śpiew, ale nie zrozumiał słów, zatrzymał się więc i spytał:
- O czym śpiewałaś, dobra kobieto?
Kobiecina wstydziła się powtórzyć królowi to, co zrobiła jej córka, więc zamiast tego zaśpiewała:

Moja córka uprzędła pięć motków lnu.
Pięć motków lnu uprzędła jak nic!


Ilustracja: Arthur Racham

- Wielkie nieba! - wykrzyknął król. - Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tyle uprządł w jeden dzień. - Słuchaj - dodał po chwili - szukam żony i ożenię się z twoją córką. Ale uważaj - przez jedenaście miesięcy w roku będzie jadła, co tylko zechce, będzie nosiła suknie, jakie tylko jej się spodobają, będzie miała towarzystwo, jakiego tylko zapragnie, ale przez ostatni miesiąc roku będzie musiała uprząść codziennie pięć motków lnu, a jeżeli tego nie zrobi, to ją wypędzę.

- Dobrze - powiedziała kobiecina; pomyślała sobie, że to wspaniała partia dla jej córki.
Co do pięciu motków, będzie jeszcze mnóstwo sposobów, żeby się wykręcić, kiedy nadejdzie czas, a najprawdopodobniej król sam o tym zapomni.
Odbyło się więc wesele. Przez jedenaście miesięcy dziewczyna jadła to, co chciała, nosiła suknie, jakie jej się spodobały, i zapraszała towarzystwo, jakiego tylko zapragnęła. Lecz kiedy jedenasty miesiąc dobiegał końca, zaczęła myśleć o motkach lnu i zastanawiać się, czy on też o tym pamięta. Ale on nie mówił ani słowa, więc myślała, że zapomnał. Jednakże ostatniego dnia przedostatniego miesiąca prowadzi ją do komnaty, której nigdy przedtem nie widziała. Oprócz stołka i kołowrotka nic tam nie było.