Jak przyjaciel, to przyjaciel
radziecka bajka filmowa
Ta opowieść rozpoczęła się w błękitny, letni dzień. Prosiaczek szedł sobie leśną drogą w odwiedziny do przyjaciół. Nagle zrobiło się ciemno i z nieba lunął ulewny deszcz. A Prosiaczek zostawił swój parasol w domu. Ukrył się więc pod wielkim drzewem i zmartwił się. W końcu może spóźnić się z wizytą!
Nagle, Prosiaczek usłyszał jak ktoś duży idzie ścieżką. Maszeruje, podskakuje i deszczu wcale się nie boi. Drogą szedł Słonik i śpiewał piosenkę:
Nagle, Prosiaczek usłyszał jak ktoś duży idzie ścieżką. Maszeruje, podskakuje i deszczu wcale się nie boi. Drogą szedł Słonik i śpiewał piosenkę:
Skaczę przez kałużę,
średnie, małe i duże.
Deszczu się nie boję,
w deszczu śmiało stoję.
Uszy i trąba urosną mi może,
Popatrzył Prosiaczek na duże uszy Słonika. I wydawało mu się, że to idzie parasol.
- Chcesz się ze mną zaprzyjaźnić?- zapytał szybko Prosiaczek.
- Czy ja też mogę coś dla ciebie zrobić?- zapytał Słonik.
- Możesz! - odparł uradowany Prosiaczek - Ukryj mnie przed deszczem. Potem pójdziemy w odwiedziny!
Prosiaczek schronił się pod wielkim uchem Słonika, jak pod parasolem. Poszli w deszczu w odwiedziny, prosto do domu Królika.
- A to kto?- zapytał zaskoczony Królik na widok Słonika- Co to za dziwadło? Ja go wcale nie zapraszałem.
- To tylko mój nowy parasol. Ukrywa mnie przed deszczem – odpowiedział Prosiaczek.
- No cóż, jeśli tak – odparł gospodarz - postaw parasol w kącie.
- Pobawmy się w pociąg! – zaproponował Królik.
Wszyscy nawzajem chwycili się za ramiona i pociag ruszył.
Słonik stał potulnie w kącie i przyglądał się zabawie. Nagle pociąg zatrzymał się, a nawet musiał cofnąć, bo na drodze stała przeszkoda. Tą przeszkodą okazał się Słonik.
- Czy teraz ja mogę być lokomotywą?- zapytał.
- Ale ja nią jestem!- odparł zaskoczony Prosiaczek.
- Ale ja bardziej wyglądam jak parowóz- odparł słoń.
Podniósł trąbę do góry i zatrąbił:
- Tru-tu, -tu! - i wszyscy przyznali, że Słonik wygląda jak najprawdziwsza lokomotywa.
- Ktoś ty?! Coś ty?!?- zdenerwował się Prosiaczek- Jesteś tylko moim parasolem! A parasole powinny stać w kącie!
Słonik obraził się i poszedł sobie. Nagle, z jakiegoś powodu, wszyscy inni też znudzili się zabawą.
- Cóż, - rzekł Prosiaczek- wcale nie potrzebuję Słonika. Deszcz już się skończył. Jutro zapraszam wszystkich do siebie.
Następnego dnia, był straszny upał. Prosiaczek wyszedł na ganek i zobaczył, że kwiaty w jego ogródku zupełnie zwiędły.
- Biedne moje kwiaty!- zawołał Prosiaczek.- Muszę was szybko podlać!
I pobiegł do studni po wodę. Prosiaczek tak się spieszył, że zdarzyła się prawdziwa katastrofa. Wiadro wpadło do studni! Jak teraz podlać kwiatki?
A potem zobaczył - przechodzącego obok Słonika. Jego trąba wypełniona była po brzegi wodą. Słonik szedł i polewał się wodą z trąby. Tak, to była najprawdziwsza polewaczka!
- Bądź przyjacielem - prosi Prosiaczek - i podlej moje kwiatki. Patrz, zupełnie już uschły...
Słonikowi żal zrobiło się kwiatów. Podniósł trąbę i dmuchnął. Zamieniła się ona w prawdziwą fontannę. Kwiaty natychmiast ożyły.
- Spójrzcie na to! Co za wspaniała polewaczka! - chwalił się gościom Prosiaczek. - I to moja własna, osobista!
Wszyscy znów zaczęli bawić się w bardzo interesującą zabawę – w pociag. I Słonik ponownie chciał być parowozem.
- Ktoś ty?! Coś ty?!- oburzył się Prosiaczek- Jesteś tylko polewaczką! A gdzie powinny stać polewaczki? W szopie!
Słonik obraził się i odszedł. Tym razem na dobre.
- Gdzie jest Słonik? - zapytał Królik.
- Chyba się obraził ...- odpowiedziała Wiewiórka.
- No i co z tego?! - odparł Prosiaczek – najważniejsze, że kwiaty są podlane.
- Tak?- zapytał zaskoczony Królik.
Prosiaczek zrobił się cały czerwony ze wstydu. Siadł na ganku przed domkiem i posmutniał. Jakoś mu się dziwnie zrobiło. Chciałby kogoś odwiedzić, ale nie ma do kogo pójść. Nagle przypomniał sobie Słonika. On zawsze był dla Prosiaczka dobry i miły. To był prawdziwy przyjaciel! A on, Prosiaczek, obraził przyjaciela!
Co zrobić, jeśli obraziło się przyjaciela? Nioc prostszego! Trzeba iść do niego!
- Oczywiście, muszę iść do przyjaciela! - wykrzyknął Prosiaczek.
Słonik siedział tymczasem na polance i śpiewał:
„W blasku słońca i księżyca blasku
spaceruję sobie sam,
chodzę tu i tam,
i wszystkie moje myśli pełne są...
... Prosiaczka…”
- Prosiaczka? Jak Prosiaczek dostał się do mojej piosenki? Czyżbym chciał go zobaczyć?- zdziwił się Słonik. I westchnął.
Nagle zza krzaków wybiegł Prosiaczek. Zatrzymał się.
- Na reszcie cię znalazłem! - powiedział Prosiaczek i się odwrócił się.
- Po prostu... - zawstydził się Prosiaczek - Czy teraz ja mogę być czymś dla ciebie? Na przykład bębenkiem?
- Wtedy ja będę trąbą – ucieszył się Słonik.
I trąbili i bębnili! I zaczęli razem tańczyć polkę - motylkę na zielonej łące pośród stokrotek.
Książeczkę wydało w 1986 roku:
Wszechzwiązkowe Biuro Propagandy Sztuki Filmowej
w oparciu o film animowany wytwórni "Sojuzmultifilm"
scenariusz napisał: Gienrich Sapgir
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki europejskie oraz inne bajki filmowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)