niedziela, 17 marca 2019

bajka afrykańska - Lis i kogut

Lis i kogut
bajka afrykańska


Pewnego razu Lis wybrał się na polowanie. Sprytnie przeskakiwał leżące drzewa, chował się za krzakami, wskakiwał na niższe gałęzie drzew. Apetyt wzrastał mu coraz bardziej, a tu jak na złość, żadnego ptaka nie było widać. Lis oddalał się coraz bardziej od swojego domu i w rezultacie znalazł się w części lasu zupełnie mu nie znanej. Nagle zauważył z daleka dużego ptaka dumnie stojącego na leżącej na ziemi gałęzi. Nigdy go przedtem w lesie nie widział. Błyszczące kolorowe pióra, czerwony grzebień na głowie... 
Był to Kogut, ale Lis o tym wtedy jeszcze nie wiedział. Cieszył go nie tyle jego ładny wygląd, ale jego wielkość, bo właściwie takiej wielkości ptak był mu potrzebny na dobry posiłek. Po co łapać kilka małych skoro można za jednym razem najeść się do syta... 
Lis postanowił zastosować wypróbowany i bardzo skuteczny sposób łapania ptaków: nie na siłę, ale powoli i podstępem. 
- Witaj, piękny ptaku - zawołał z dosyć daleka. - Właśnie ciebie szukam... Chodź tu bliżej, bo mam ci ważną wiadomość do przekazania... 
Kogut nadstawił uszu, wyraźnie słyszał wołanie, spojrzał w stronę skąd dochodził głos i zauważył Lisa. Nigdy go przedtem jeszcze nie widział. Kogut zawsze miał się na baczności i był bardzo ostrożny. Chodziło nie tyle o niego samego, co o jego Kury i Kurczaki. Świadomie unikał kontaktów z nieznajomymi sobie zwierzętami. To wołanie wydało mu się bardzo podejrzane. Co za wiadomość miało mu do przekazania to zupełnie nie znane mu zwierzę? Zaśpiewał głośno na ostrzeżenie, rozpiął groźnie skrzydła, zeskoczył z gałęzi i nic nie odpowiadając, szybko znikł w leśnych zaroślach. 
Lis zawołał jeszcze raz, ale nikt mu nie odpowiadał. Kogut był już dość daleko. Lis nie mógł sobie darować takiej straty. Wybrał złą taktykę działania i musiał przyznać się do porażki. Nie zdarzało mu się to często. Był zły, a clo tego jeszcze bardzo głodny.
Postanowił siedzieć i czekać. Żaden inny ptak nie mógł go usatysfakcjonować po widoku takiego okazu. Do tego ta porażka nie była zupełnie w jego stylu. Doczekał się, bo po pewnym czasie Kogut wrócił na swoją ulubioną gałąź. 
Zaśpiewał, żeby dać znać kurom, że wszystko w porządku. 
- Kogucie - zawołał, gdyż w międzyczasie dowiedział się od innych zwierząt, jak się nazywa - nie bój się, jestem wielkim przyjacielem twoich przodków... Uczyłem ich kiedyś śpiewania... 
Kogut nadstawił uszu, rozpoznał Lisa, ale tym razem nie uciekał, bo jak słyszał, chodziło o jakiegoś nie znanego mu jeszcze przyjaciela. 
- Zwierzęta z głębi lasu - kontynuował Lis - wysłały mnie do ciebie, bo niezbyt dobrze słyszą twoje śpiewanie. Od dawna wszystkie cieszyły się pięknym i głośnym śpiewaniem Kogutów, ale teraz niezbyt dobrze cię słyszą... Jesteś jeszcze młody i nie znasz wszystkich sekretów swojego pięknego głosu... 
Kogut słuchał uważnie. Podobały mu się te słowa o pięknym śpiewaniu (zawsze myślał, że śpiewa najpiękniej ze wszystkich ptaków). Zaciekawiło go to, że jego piękny głos miały słyszeć bardzo wyraźnie wszystkie leśne zwierzęta... 
Milo Winter - ilustracja z pocztówki
- Śpiewam najgłośniej i najładniej jak umiem - odpowiedział - jakiż więc jest powód tego, że nie wszyscy dobrze mnie słyszą? 
- No, to jesteś mój! - pomyślał sobie w duchu Lis i szybko odpowiedział Kogutowi: 
- Po to właśnie tu przyszedłem, żeby ci to wyjaśnić. Jestem bardzo znanym nauczycielem śpiewu i chcę, żebyś śpiewał jeszcze ładniej i głośniej... Czekaj tylko, przyjdę trochę bliżej ciebie, żebym sobie nie nadwyrężył głosu, jestem już dosyć stary... 
Spodobało się to Kogutowi, że będzie mógł śpiewać jeszcze ładniej i głośniej, i wcale nie zwrócił uwagi na to, że Lis był już zupełnie blisko. Sam nawet się jeszcze trochę do niego przysunął. 
- Teraz ci powiem - powiedział Lis — słuchaj uważnie, będziesz śpiewał o wiele ładniej jeśli zamkniesz oczy. Głos nie jest zbyt czysty jeśli śpiewasz z otwartymi oczami... 
- Mam je zamykać tylko w dzień, czy w nocy też? - zapytał Kogut. 
- Zawsze, za każdym razem - odpowiedział mu Lis. - Spróbujmy, ale żebyś dobrze zrozumiał o co chodzi, zacznijmy od jednego oka. Zamknij lewe oko i zaśpiewaj... 
Kogut zamknął oko i dumnie zaśpiewał. Echo poniosło po całym lesie jego kukuryku. 
- No widzisz, jaka różnica! Twój głos po prostu nie lubi otwartych oczu! Teraz to naprawdę wyszło ci bardzo pięknie! 
I rzeczywiście, Kogutowi wydawało się, że zaśpiewał o wiele lepiej z zamkniętym okiem. Przebierał nogami z radości. Rozpierała go pycha na myśl, że będzie mógł śpiewać jeszcze ładniej... 
- No to teraz zamknij oczy i uważaj, żebyś nie otworzył ich przypadkiem przed końcem śpiewania. Ot i cały mój sekret! Słuchaj uważnie jak zmienia się głos przy zamkniętych oczach... 
Kogut nabrał powietrza, poprawił skrzydła, zamknął oczy i jak mógł najładniej zaśpiewał. Ale nagle jego piękny i donośny głos urwał się w połowie. Lis złapał go bez żadnej litości. Kogutowi oczy wyłaziły ze zdziwienia. 
- Nie obchodzi mnie wcale twój głos, głuptasie! - warknął Lis. - Jestem po prostu głodny! 
W tym dniu Kury nie mogły doczekać się na śpiew Koguta. Nic dziwnego, bo po Kogucie pozostały tylko pióra…


Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)