środa, 20 maja 2020

Bajka o Księżycu - bajka polska- czytanka szkolna

Bajka o Księżycu
bajka polska

Nad jeziorem mieszkały dwie staruszki. Jedna z nich była hojna, z każdym dzieliła się tym, co miała. Druga była skąpa i umiała tylko ludziom zazdrościć.
Dobra staruszka wyszła kiedyś nad wodę, wyciągnęła ręce w nocne niebo i zapytała:
- Księżycku, Księżycku, czegoś taki chudziutki, bledziutki? Cienki jesteś jak zgięta igiełka. 
Strasznie zamorzony. Może nie masz co jeść?
- A nie mam - odpowiedział Księżyc. - Jestem głodny. Każdy chce, żebym mu świecił, ale nikt mnie nie nakarmi.
- Ja cię nakarmię! - zawołała staruszka - Po jeziorze prowadzi nocą na brzeg taka piękna, srebrna droga. Przychodź do mnie co wieczór, zanim wypłyniesz w niebo.


Gdy następnego wieczoru skąpa staruszka wyjrzała przez okno, zobaczyła, że chata sąsiadki świeci jak srebrna latarka.
"Co to może być?" - pomyślała.

Podeszła do tamtej chaty, zajrzała przez okno - a tam za stołem siedzi Księżyc. Chudziutki, bledziutki, ale piękny nad podziw. Cały w srebro odziany i w perły, i w brylanty. Aż się skrzy.
Na stole misa pełna pierogów suto okraszonych, świeże mleko w dzbanie, w garnku miód. 
Księżyc śmieje się i zajada, a staruszka go ciągle częstuje.
Po jakimś czasie, Księżyc wyszedł na ganek, podziękował za poczęstunek i przeszedł srebrna dróżką po jeziorze aż do łodzi, która czekała na głębinie i powiozła go na niebo, między gwiazdy.


Nazajutrz, skąpa staruszka wypatrzyła co się dzieje. I na trzeci dzień to samo. Ogarnęła ją zazdrość. Jak to, taki piękny królewicz co wieczór odwiedza sasiadkę, a do niej nie zagląda? To nie moze być!
Myślała, myślała dniami i nocami, co zrobić. Wiedziała przecież, że sąsiadka częstuje gościa, a jej samej było żal jedzenia.
Wreszcie zazdrość zwyciężyła.
Staruszka wyszła wieczorem nad jezioro i zawołała:
- Ej, Księżycu, srebrny królewiczu! Już dwa tygodnie świecisz w chacie sąsiadki. Mnie się też coś należy, czy to ja jestem gorsza? Teraz przez dwa tygodnie przychodź do mnie. I tak zawsze na zmianę: dwa tygodnie do niej, dwa tygodnie do mnie. Żeby było sprawiedliwie.
- A dasz mi jeść, żebym nie był głodny? - spytał Księżyc.
- Dam.
- Przyrzekasz?
- Przyrzekam. Ale ty przyrzeknij, że tak będzie, jak proszę.
Księżyc przyrzekł. No i co się odtąd dzieje, ludkowie moi? 
Póki Księżyc chodzi na posiłki do gościnnej staruszki - co noc jaśniej świeci, bo robi się co noc tłuściejszy i bardziej pyzaty.
Ale za to, kiedy stołuje się u skąpej staruszki, chudnie z dnia na dzień, wreszcie zupełnie gaśnie, póki nie wróci do tej pierwszej, która robi co może, żeby go odżywić.
Tak się dzieje cały rok na zmianę. Kto nie wierzy, niech spogląda na niebo, a przekona się sam.


Bajka zaczerpnięta z podręcznika 
autorstwa Ireny Słońskiej: " W szkole i na wakacjach".
Ilustracje: Helena Matuszewska
Wydawnictwo: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa, 1990 rok.


Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

1 komentarz:

  1. Dziękuję za przywołanie dziecięcych wzruszeń .

    OdpowiedzUsuń

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)