sobota, 18 sierpnia 2018

bajka zachodniosłowiańska o psie i wilku ze Słowacji

Stary pies i wilk
bajka słowacka


Dawno temu w górach żył sobie baca, który miał psa pasterskiego. Pies był mądry, pracowity i wiernie służył mu przez długie lata. Za dnia strzegł stada owiec na hali, a w nocy, kiedy one spały czujnie ich pilnował  tak, że żaden wilk nie odważył się zbliżyć do zagrody.


Ale cóż, poczciwy pies zaczął się starzeć. Sił miał coraz mniej, wzrok i słuch mu osłabł, zaczął utykać na jedną łapę i stracił prawie wszystkie zęby. Trudno mu było jeść i nie miał już siły. 
- To stare psisko nadaje się już na śmietnik – powiedział baca.


Baca dochował się w tym czasie nowego, młodego i sprawnego  psa. Pogłaskał go i kazał pilnować zagrody z owcami. Tymczasem stare psisko leżało głodne na śmietniku i było mu bardzo smutno. Gdy nadeszła noc, młody pies zajął jego budę i rozłożył się wygodnie na jego legowisku. Wtedy przyszedł wilk. Stary pies słyszał go, gdyż nadal spał czujnie. Chciał nawet przeskoczyć ogrodzenie, ale nogi już go nie niosły, bo był zbyt słaby z głodu. Położył się więc smutno i tak myślał: "Jeśli już ja nie mam co jeść, niech ma choć wilk". 
I nawet nie zaszczekał.
Charles Santore

Rano idzie baca doić owce, patrzy, a tu jednej brakuje. 
Wtedy przyszło mu na myśl:
"Mój Boże, gdyby ten stary psiak pilnował stada, wilk nie porwałby owcy!". 
Przywołał go, pięknie pogłaskał i dał mu dobrze zjeść. Pozwolił nawet wygrzać mu stare kości przy kominku. Pies  łasił mu się przy nodze i skakał z radości. Był to bardzo szczęśliwy dzień dla niego. Postanowił się odwdzięczyć.



Wieczorem, kiedy słońce zaczęło kryć się za horyzontem, nie poszedł więc na śmietnik, ani nie położył się w budzie, tylko krążył czujnie dokoła zagrody, bo wiedział, że jeśli wilk odważył się raz, to przyjdzie znowu. 

I rzeczywiście. Wilk poczuł się pewny swego i znów się zakradł. 

Charles Santore

Nagle stary pies zastąpił mu drogę i warknął:
- Czego tu chcesz złodzieju?!
- Czego chcę? Owcę, oczywiście! – powiada wilk szczerząc kły w fałszywym uśmiechu.
- Zmiataj, zbóju, nie dam ci owcy! – zawarczał pies groźnie.
- No, daj jedną, podzielimy się! Twój pan przecież nic ci nie daje!
- Spółka z wilkiem? Nigdy! – odszczeknął pies. – Wczoraj baca, nie dał mi jeść, byłem głodny i słaby, łatwo było ci porwać owcę, ale dziś nakarmił mnie dobrze, więc znowu jestem mocny. Nie dam ci owcy!
- Jeśli nie dasz mi owcy, gotuj się do bitwy! Wiesz co to znaczy? – groził wilk.
- Dobra, dobra, jeśli tego chcesz, myśl raczej o sobie! Jak tylko odprawię służbę przy owcach, zaraz rano stawię się, o, tam, na tej górze, i będziemy walczyć. Zrozumiano?!
Wilk zawrócił i popędził na ową górę szukać sprzymierzeńców. Dyszał zemstą i chciał odegrać się na starym psisku. Do pomocy pozyskał niedźwiedzia i lisa.

Laura Paulussen

Pies znał dobrze wilka, więc również nie wybrał się sam, lecz wziął z sobą świnię i kota, swoich dobrych przyjaciół z podwórka. Sam wprawdzie kulał na jedną na nogę, ci dwoje też nie byli już tacy młodzi, ale za to byli wiernymi i wypróbowanymi towarzyszami.
Niedźwiedź i lis, jak tylko ich zobaczyli, przerazili się ogromnie.
- Hej, bracia! – zawołał niedźwiedź – patrzcie, ten pierwszy wciąż się po coś schyla, pewnie zbiera kamienie, żeby nas zabić!
A to pies kulał i niedźwiedziowi zdawało się, że to on zbiera kamienie.
- O, widzę drugiego – woła lis – Ten znowu rąbie szablą dokoła!

Charles Santore
A to był kot, który zadarł w górę ogon, i lis myślał, że to szabla tak błyska.
Gdy zaś usłyszeli chrząkanie świni, pomyśleli, że tu nie ma żartów, sprawa jest groźna. Niedźwiedź wdrapał się na drzewo, a lis wskoczył między ciernie.
Kiedy nasi przyjaciele doszli do góry, kot zamruczał "mirr, mrrr". Ale lis zrozumiał "cierrrnie, cierrrnie" i wystraszył się, że kot zna jego kryjówkę, i że zaraz go zaatakuje. Uciekł w te pędy.


A gdy świnia zaczęła chrząkać pod drzewem "chrrr, chrrr", niedźwiedź zrozumiał "u górrry, u górrry" i wystraszył się: "O, świnia wie, że ja tu siedzę u góry na drzewie i pewnie chce je wyrwać z korzeniami!" - bo świnia właśnie zaczęła ryć pod tym drzewem. Niedźwiedź nie czekał już na nic, tylko skoczył na dół i wiał przez góry, doliny, aż się kurzyło.


I tak wilk został sam, rad, że uratował własną skórę.
A stary pies szczekał, aż echo niosło się po górach. Cieszył się, że jego przyjaciele pomogli mu przepędzić to dzikie bractwo.
Od tego czasu było już wiernemu psu dobrze u bacy, aż do samej starości.



 

A i młody pies skorzystał z doświadczenia i mądrości starszego kolegi, który uczył go cierpliwie wszystkiego co sam wiedział.

Ilustracje nie są oryginalnymi grafikami w wydaniach papierowych tej bajki. Zostały przeze mnie dobrane przypadkowo.
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek oraz inne bajki europejskie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)