sobota, 20 października 2018

bajka brazylijska z Ameryki Południowej - o magicznej pieśni Yary


Magiczna pieśń Yary 
bajka brazylijska 

Dawno temu w ciepłych lasach deszczowych, gdzie wolno i leniwie wije się Wielka Rzeka, mieszkał młody Alonso i dziewczyna o imieniu Julia. Mieszkali w krainie, gdzie słońce mocno prażyło przez całe dnie i wcale nie zamierzało szybko zachodzić. Jej mieszkańcy często spali w ciągu dnia, by przetrwać skwar lejący się z nieba. Nawet lasy milczały w dzień, bo nie szemrał w nich wiatr, nawet najmniejszym podmuchem nie poruszał liśćmi. Tylko o zmierzchu rozgrzana do czerwoności ziemia doznawała chwilowej ulgi. Tylko o zmierzchu ludzie wychodzili ze swych domów, aby popracować i porozmawiać. 
Julia, odkąd pamiętała, zawsze mieszkała w miasteczku nad brzegiem Wielkiej Rzeki. Ale Alonso przybył z innego kraju i nie znał niebezpieczeństw wielkich lasów. 
Alonso po raz pierwszy zobaczył Julię na festynie w mieście. Było wtedy gwarno i wesoło. Młodzieńcy podziwiali tańce dziewcząt, wystrojonych na tę okazję w czerwone i niebieskie sukienki. W ich czarnych włosach bieliły się róże. Spośród wszystkich tańczących dziewcząt tylko jedna przykuła uwagę Alonsa i swą urodą przyćmiła pozostałe. Była ubrana w białą suknię ozdobioną kwiatami granatu i była tak piękna, że chłopak nie mógł oderwać od niej oczu. Była to właśnie Julia. Impreza dobiegła końca, a Alonso nadal wpatrywał się w dziewczynę. 


W nocy nie mógł spać, bo ciągle o niej myślał. Wyszedł więc z domu, by wykąpać się w jeziorze. Jezioro znajdowało się w pobliskiej dżungli nieopodal brzegu Wielkiej Rzeki. Cokolwiek jednak robił, twarz dziewczyny pojawiała się stale w jego wyobraźni. Zdecydował więc spełnić swe marzenie.
Pewnej nocy wybrał się, aby odszukać Julię w miasteczku. Gdy odnalazł dom, w którym mieszka, zobaczył, jak Julia szamocę się i odgania od groźnego psa. Szybko pobiegł jej na ratunek i wyswobodził dziewczynę od bestii. Od tej pory był zawsze mile widziany w jej domu, a po niedługim czasie oświadczył się dziewczynie. Julia oświadczyny przyjęła. 
Każdego dnia kiedy Alonso kończył pracę, szedł do domu Juli przez dżunglę, gdzie jaskrawo kolorowe papugi skrzeczały wśród drzew. Często w gwieździstą noc, zabierał ukochaną na długi spacer. Byli bardzo szczęśliwi i zakochani w sobie. 

Ilustracja: Vojtech Kubasta

Pewnej nocy, kiedy Alonso przyszedł do narzeczonej, wyglądał na zamyślonego. 
- Kochany mój, jak minął ci dzień? Co ciekawego robiłeś?- zapytała Julia. 
- To co zwykle- odpowiedział Alonso - było tak gorąco, że poszedłem nad jezioro, w którym zawsze kąpię się po pracy. Ale ostatniej nocy zdarzyło się coś dziwnego … Gdy wyszedłem z wody, usłyszałem głos, który śpiewał cudniej niż słowik. Nie mogłem jednak zrozumieć słów. Rozglądałem się na wszystkie strony, ale nie zdołałem zobaczyć nigdzie właściciela tego cudownego głosu. 
Usłyszawszy to, Julia zbladła. Ona bowiem, całe życie mieszkała w dżungli nad brzegiem Wielkiej Rzeki i od dziecka słyszała niesamowite i straszne historie. Jedna z nich opowiadała o strasznej kobiecie zwanej Yara. Ukrywała się, ta istota w tropikalnej dżungli, na jej brzegu lub w głębi i szukała młodych zakochanych mężczyzn, którzy zamierzali się wkrótce ożenić. Potem, ślad po nich ginął i nikt nie wiedział co się z nimi stało. 
- Alonso!- powiedziała Julia- obiecaj mi jedno, bo od tego będzie zależało nasze szczęście! 
- Co tylko chcesz, najdroższa - odpowiedział czule chłopak. 
- Obiecaj mi, że nigdy już nie będziesz kąpał się w jeziorze nad brzegami Wielkiej Rzece! - błagała Julia – aż do naszego ślubu! 
- Kwiecie mojego serca! - odpowiedział Alonso - kąpałem się tam wiele razy i do tej pory nic złego mi się nie stało! 
- Do tej pory!- wykrzyknęła Julia- ale kolejnym razem może przytrafić ci się jakieś nieszczęście, a tego bym nie zniosła. Obiecaj mi, błagam cię! 
- Co cię tak martwi Julio?- zapytał zatroskany Alonso. 
- Słyszałeś śpiew.. -zaczęła Julia 
- Słyszałem! Ale jaką krzywdę może zrobić mi piosenka? - zaśmiał się młodzieniec. 
- Po prostu czuję, że ona tu nadchodzi...a ona to śmierć! 
- Królowo mojego serca! Czy postradałaś zmysły? - zaniepokoił się Alonso – o czym mówisz? 
-Ach! Nie, nie! - wyszeptała Julia tuląc się do ukochanego - mówię prawdę. Głos, który słyszałeś, był głosem Yary. 
-Yara! - zawołał Alonso, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. 
Śmiech Alonsa nagle stał się dziwny i nienaturalny. 
- Och – przelękła się Julia – ty już ją widziałeś! Powiedz! Widziałeś Yarę! Tylko ci, którzy ją widzieli śmieją się w ten dziwny sposób – i w omdleniu upadła na ziemię. 
Kiedy odzyskała przytomność, Alonso przysiągł, że już nigdy nie wykąpie się w leśnym jeziorze. 
- Teraz będę o ciebie spokojna – uśmiechnęła się Julia- moc Yary jest ogromna. Magia jej pieśni przyciąga mężczyzn i sprawia, że zapominają o wszystkim. Tak już bywało wcześniej! Jest wiele młodych kobiet, które straciły swoich narzeczonych i żyją samotnie, ze złamanym sercem. Obiecaj mi, że jeśli pokusa wykąpania się w jeziorze znów cię najdzie, zwalczysz ją i tam nie pójdziesz! 
To mówiąc, wyjęła z pudełka dużą muszlę pomalowaną w piękne kolory i dała ją narzeczonemu. Przycisnęła usta do muszli i zanuciła piosenkę. 
- Zawsze noś ją przy sobie. Jeśli kiedykolwiek usłyszysz pieśń Yary, przyłóż muszlę do ucha, a usłyszysz mój głos, nie jej.

Ilustracja: Vojtech Kubasta

Alonso włożył muszlę do torby, którą nosił przywiązaną do skórzanego pasa, obok pistoletu i pożegnał się z ukochaną. 
Kiedy wracał do domu, była już ciemna noc. Księżyc świecił nad Wielką Rzeką. Dżungla wyglądała wspaniale i majestatycznie. Alonso miał wielką ochotę wykąpać się w jeziorze, ale oparł się pokusie. 
Jednak kolejnym razem kiedy wracał od Julii, las przyciągał go do siebie jak nigdy dotąd. Zapomniał o obietnicy złożonej Julii i poszedł w kierunku jeziora. Tej nocy wyglądało ono przepięknie. Księżyc odbijał się w granatowej tafli, a tysiące srebrnych gwiazd migotało na aksamitnym niebie. W chwili gdy zbliżał się do wody, poczuł, że coś dziwnego unosi się w powietrzu. Choć pamiętał ostrzeżenie swej ukochanej, nie całkiem wierzył w istnienie Yary. Już miał zamiar wskoczyć do wody, gdy coś sprawiło, że obejrzał się za siebie. Zobaczył, jak promienie światła przenikają przez drzewa i liany i oświetlają piękną młodą kobietę. Widział tylko jej cudowną twarz, wśród paproci i pachnących kwiatów. Przeraził się okrutnie, czym prędzej złapał ubranie i pognał pędem do domu. Następnego ranka, gdy tylko wstał, nie bacząc na upał, pobiegł nad jezioro. Nie odkrył tam jednak niczego dziwnego. 
- Chyba oszalałem – pomyślał Alonso – nasłuchałem się opowieści Julii i zaczynam mieć jakieś halucynacje. 
W ciągu dnia czuł się niespokojnie. Był poddenerwowany i nie mógł skoncentrować się na swojej pracy. 
Wieczorem jak zwykle odwiedził Julię. Nie opowiedział jej jednak o swej przygodzie nad jeziorem. Przez cały wieczór spędzony z Julią był nieobecny i zamyślony. Pożegnał się więc i wrócił przez dżunglę do domu. Kiedy szedł, ogarnął go nagle błogi spokój. W oddali słyszał skrzek papug i ryk lamparta goniącego swą zdobycz. Alonso, nie wiedząc czemu skierował swe kroki nad jezioro. Szedł jak zaczarowany, jakby przyciągała go jakaś niewidzialna siła. Położył się pod drzewem na brzegiem jeziora i zapadł w dziwny stan, ni to sen ni to jawa...


Po chwili usłyszał szept. Miękki, melodyjny głos nucił pieśń. Wtem usłyszał słodko wypowiedziane swoje imię. 
- Kto to? Kto tu jest? - zapytał z trudem podrywając się spod drzewa. 
Wytężał wzrok, ale w mroku nie umiał niczego dostrzec. Spoglądały w stronę czarnej wody jeziora i czuł, że jakaś siła nie pozwala mu stąd odejść. 
I właśnie wtedy zobaczył w ciemnych falach jeziora, to co wydawało się najpierw odbiciem gwiazd. Był to jednak blask magicznego światła, które rosło i zbliżało się do niego. Alonso wpadł w panikę, ale nie mógł ruszyć się z miejsca. Nagle wody jeziora otworzyły się i wynurzyła się z czarnych odmętów piękną dziewczyną, spowita księżycową poświatą. Była to ta sama piękność, którą widział poprzedniej nocy. Próbował uciec- nie mógł się ruszyć, próbował zamknąć oczy – też nie zdołał. 
Istota zbliżała się do Alonsa powoli, jakby sunęła po wodzie, była coraz bliżej, tuż, tuż. Nadchodziła z rozwianymi włosami i otwartymi ramionami, jej oczy lśniły a usta szeptały ciągle jego imię. 
Alonso starał skupić swoje myśli tylko wokół Julii. Myślał o niej bardzo wytrwale i intensywnie. Przez chwilę wydawało mu się, że zaklęcie pęka, ale to trwało tylko chwilę. Młody człowiek wiedział, że jest w niebezpieczeństwie. Krzyknął wściekle, wyciągnął pistolet zza pasa i wycelował w Yarę. Strzelił, a huk był tak wielki, że długo niósł się echem po dżungli. Nic się nie wydarzyło. Wycelował ponownie i strzelił, jednak nic to nie dało i tym razem. 
Yara ciągle przybliżała się ku niemu, uśmiechając się słodko, z wyciągniętymi ramionami, aby go objąć. Była coraz bliżej. W ostateczności Alonso chwycił pistolet za kolbę, postąpił krok naprzód, zdeterminowany, by uderzyć nim Yarę. Wydawała się przestraszona i zaczęła się nawet cofać chcąc uniknąć ciosu. Ale gdy Alonso poczuł wodę pod stopami, zrozumiał, że była to pułapka. Yara wcale się go nie bała, chciała tylko zwabić go w głębiny jeziora. 
Alonso zorientował się za późno i mimo, iż rozpaczliwie próbował się opierać, był już pod wpływem zaklęcia Yary. Broń wypadła mu z rąk. Yara stojąc w wodzie z otwartymi ramionami zaczęła śpiewać coraz szybciej i głośniej, a jej magiczna pieśń zdawała się wstrząsać całym umysłem Alonsa. Poczuł, że wszelki opór jest już bezużyteczny i bezskuteczny. Pokonany, poddał się, opuścił ramiona. Ale kiedy to zrobił, jego prawa ręka musnęła torbę zawieszoną przy pasie. I nagle coś sprawiło, że wsunął w nią palce i wyjął muszlę. Piosenka Yary stawała się tymczasem coraz słodsza, delikatniejsza i bardziej pociągająca ... 
Alonso ostatkiem sił przystawił muszlę blisko ucha, a chwilę później posłyszał głos Julii, miękki i kochający, mówiący o prawdziwym szczęściu, o miłości, o radościach, o domu, o cudownych słowach, które sobie wypowiadali. 
Głos Yary zamilkł. 
Alonso otrząsnął się z letargu i niemocy. Stanowczo i pewnie rozejrzał się wokoło, ale Yara zniknęła. Widział tylko spokojne wody jeziora, w których odbijały się srebrne gwiazdy zawieszone na aksamitnym firmamencie. W oddali dał się słyszeć cichy szmer Wielkiej Rzeki. Nie słychać było innych dźwięków niż słodkie trele nocnych ptaków i porykiwania dzikich zwierząt. 
Alonso odwrócił się i ruszył w kierunku nowego dnia. Dnia, w którym Julia ma zostać jego żoną.


Opracowanie: Agnieszka Jasińska na podstawie bajki Rogera Lancelyna "Once long ago"

Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki amerykańskie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)