Dzielny rycerz Roland
bajka szkocka
Dawno, dawno temu, na północy kraju żył król, który miał trzech synów i córkę. Pewnego dnia królewskie dzieci grały w piłkę, gdy najmłodszy z nich, rycerz Roland, rzucił piłkę z taką siłą, że ta zniknęła nad kopułą kościoła. Księżniczka Elena pobiegła szukać piłki i ... nigdy nie wróciła. Cały dwór szukał księżniczki Eleny przez długi czas. Szukano jej w całym kraju, na północy i południu, na wschodzie i na zachodzie, ale nigdzie nie znaleziono śladu pięknej Eleny.
Całe królestwo opłakiwało jej zniknięcie.
Najstarszy z jej braci udał się do słynnego czarnoksiężnika, aby ten pomógł mu odnaleźć siostrę.
- Twoją siostrę porwały złe wróżki - powiedział czarnoksiężnik- teraz znajduje się w ponurej wieży władcy goblinów. Wiedz jednak, że nawet najodważniejszy z rycerzy nie odważyłby się zapuszczać w tamte strony. To kraina elfów, magii i zaklęć .
Książę oświadczył, że nie ma takiego niebezpieczeństwa, które nie pozwoliłoby mu wyruszyć na poszukiwania ukochanej siostry. Czarnoksiężnik wskazał więc drogę, którą książę powinien podążać i poradził co powinien zrobić, aby odnaleźć księżniczkę. Książę dosiadł swojego wierzchowca i wyruszył w świat pełen nadziei na odnalezienie siostry. Niestety, nigdy już nie powrócił na dwór ojca.
Wtedy drugi z książąt wyruszył na poszukiwanie księżniczki, ale i po nim słuch zaginął. Pozostał najmłodszy z braci, rycerz Roland. I on również, zapragnął wyruszyć na poszukiwania siostry oraz zaginionych braci. Jego matka, królowa błagała go, ze łzami w oczach, aby nie wyruszał na poszukiwania Eleny dopóki nie powrócą bracia. Jednak nic nie mogło powstrzymać Rolanda. Pobłogosławiła go więc matka, a jego ojciec dał mu magiczny miecz, którego dotąd nikt nie używał. Młody Roland wyruszył natychmiast w poszukiwaniu maga, który wskazałby mu drogę do kraju goblinów.
Kiedy Roland do niego przybył, ten rzekł:
- Musisz pamiętać o dwóch rzeczach: gdy przybędziesz już do krainy wróżek i elfów, nie możesz skosztować ani kęsa pokarmu, nie możesz też niczego pić. Nawet kropelki wody czy wina. I pamiętaj, że choć mieszkańcy krainy goblinów i elfów będą odpowiadać na twoje pytania zgodnie z prawdą, i bez względu na to jak niewinne i szczere wydawać ci się będą ich odpowiedzi, bądź ostrożny.
Może się bowiem okazać, że są to złe gobliny, które przybrały postać elfów. Na pewno je poznasz. Dlatego, gdy zauważysz, że masz do czynienia ze złymi mocami, bez wahania wyciągnij swój miecz i odetnij tyle głów, ile możesz, bez litości. Książę Roland podziękował, obiecując zrobić to, co mu radził mag. Wędrując przez wysoki góry i przeprawiając się przez głębokie, ciemne rzeki, które zdawały się płynąć krwią, dotarł do mrocznej krainy elfów i wróżek, gdzie słońce nigdy nie świeciło.
Najstarszy z jej braci udał się do słynnego czarnoksiężnika, aby ten pomógł mu odnaleźć siostrę.
- Twoją siostrę porwały złe wróżki - powiedział czarnoksiężnik- teraz znajduje się w ponurej wieży władcy goblinów. Wiedz jednak, że nawet najodważniejszy z rycerzy nie odważyłby się zapuszczać w tamte strony. To kraina elfów, magii i zaklęć .
Książę oświadczył, że nie ma takiego niebezpieczeństwa, które nie pozwoliłoby mu wyruszyć na poszukiwania ukochanej siostry. Czarnoksiężnik wskazał więc drogę, którą książę powinien podążać i poradził co powinien zrobić, aby odnaleźć księżniczkę. Książę dosiadł swojego wierzchowca i wyruszył w świat pełen nadziei na odnalezienie siostry. Niestety, nigdy już nie powrócił na dwór ojca.
Wtedy drugi z książąt wyruszył na poszukiwanie księżniczki, ale i po nim słuch zaginął. Pozostał najmłodszy z braci, rycerz Roland. I on również, zapragnął wyruszyć na poszukiwania siostry oraz zaginionych braci. Jego matka, królowa błagała go, ze łzami w oczach, aby nie wyruszał na poszukiwania Eleny dopóki nie powrócą bracia. Jednak nic nie mogło powstrzymać Rolanda. Pobłogosławiła go więc matka, a jego ojciec dał mu magiczny miecz, którego dotąd nikt nie używał. Młody Roland wyruszył natychmiast w poszukiwaniu maga, który wskazałby mu drogę do kraju goblinów.
Kiedy Roland do niego przybył, ten rzekł:
- Musisz pamiętać o dwóch rzeczach: gdy przybędziesz już do krainy wróżek i elfów, nie możesz skosztować ani kęsa pokarmu, nie możesz też niczego pić. Nawet kropelki wody czy wina. I pamiętaj, że choć mieszkańcy krainy goblinów i elfów będą odpowiadać na twoje pytania zgodnie z prawdą, i bez względu na to jak niewinne i szczere wydawać ci się będą ich odpowiedzi, bądź ostrożny.
Może się bowiem okazać, że są to złe gobliny, które przybrały postać elfów. Na pewno je poznasz. Dlatego, gdy zauważysz, że masz do czynienia ze złymi mocami, bez wahania wyciągnij swój miecz i odetnij tyle głów, ile możesz, bez litości. Książę Roland podziękował, obiecując zrobić to, co mu radził mag. Wędrując przez wysoki góry i przeprawiając się przez głębokie, ciemne rzeki, które zdawały się płynąć krwią, dotarł do mrocznej krainy elfów i wróżek, gdzie słońce nigdy nie świeciło.
Wkrótce dotarł łąkę, na której pasło się stado koni:
- Dokąd zmierzasz, szlachetny książę? - zapytał pasterz stada.
- Szukam wieży, w której mieszka król elfów - odpowiedział młody Roland.
- Podążaj tą ścieżką - doradził pasterz- aż dotrzesz do zielonego wzgórza, na którym stoi wieża. Nie mogę ci jednak powiedzieć, jak wejść do wieży.
Książę poznał, że ma do czynienia ze złymi mocami i odpowiedział:- Dzięki, goblinie, za twoje słowa- powiedział Roland – ale mag ostrzegł mnie, przed tobą. Proszę oto twoja nagroda! - wyciągnął miecz i odciął głowę złego goblina.
Natychmiast pasterz przemienił się w małego, złośliwego karła i krzycząc upiornie, uciekł w zarośla. Rycerz Roland podążył dalej ścieżką i wkrótce przybył na inną łąkę, gdzie pasło się bydło króla elfów.
- Dokąd idziesz, szlachetny książę? - zapytał pasterz, który troszczył się o bydło.
- Szukam wieży króla elfów - odpowiedział rycerz.
-Podążaj tą ścieżką – powiedział pastuch - aż dotrzesz do zielonego wzgórza, na którym wznosi się wieża. Nie mogę ci jednak powiedzieć, jak można do niej wejść.
- Dziękuję, goblinie za twą radę – a oto nagroda, którą mam dla ciebie!
Ponownie wyjął miecz i odciął głowę pasterza. W tym samy momencie pasterz przemienił się w okropnego karła i czmychnął w zarośla. Taka sam scena powtórzyła się, gdy rycerz Roland napotkał pasterza stada kóz, potem świń i następnie owiec. W końcu dotarł do wieży, która stała na zielonym wzgórzu. Ale książę nie zobaczył żadnych schodów, po których mógłby się wspiąć na wieżę, ani żadnych drzwi czy okien, przez które mógłby dostać się do środka. Obszedł wzgórze dookoła i obmyślał w jaki sposób wejść na wieżę. W pewnym momencie zobaczył kobietę, która pasła kury króla elfów . Kobieta zapytała:
- Czego szukasz, szlachetny książę?
- Szukam sposobu jak wejść na wieżę - powiedział Roland - chcę porozmawiać z królem elfów.
- Trzy razy musisz okrążyć wzgórze, w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu słońca - powiedziała kobieta - za każdym razem będziesz musiał powiedzieć: "Otwórz się zielone wzgórze i wpuść mnie”. Za trzecim razem, gdy to powiesz, drzwi się otworzą i możesz wejść.
- Dzięki, goblinie, za radę- powiedział Roland - Oto nagroda, którą mam dla ciebie.
Ponownie wyciągnął miecz i odciął głowę goblinowi. Ciało kobiety zniknęło natychmiast, a zamiast niej Roland zobaczył uciekającego skrzata , który wrzeszcząc i złorzecząc uciekł w krzaki. Roland zrobił to co kazała mu kobieta. Okrążył wzgórze trzykrotnie, w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu słońca i za każdym razem wykrzykiwał: "Otwórz się zielone wzgórze, i pozwól mi wejść".
Za trzecim razem otworzyły się u podnóża wzgórza wielki wrota i rycerz wszedł w głąb góry. Gdy tylko znalazł się w środku, drzwi same się zamknęły, a Roland znalazł w korytarzu, gdzie jedynym światłem był blask kryształów i szlachetnych kamieni osadzonych w skale. Migotały tysiącem kolorowych barw i dawały dużo światła. Szedł dalej, aż dotarł do ogromnych drzwi, w których jedno skrzydło było lekko uchylone. Pchnął je i wszedł do równie ogromnej komnaty, prawie tak dużej jak samo wzgórze.
Była to najpiękniejsza komnata jaką kiedykolwiek w życiu widział.
- Dokąd zmierzasz, szlachetny książę? - zapytał pasterz stada.
- Szukam wieży, w której mieszka król elfów - odpowiedział młody Roland.
- Podążaj tą ścieżką - doradził pasterz- aż dotrzesz do zielonego wzgórza, na którym stoi wieża. Nie mogę ci jednak powiedzieć, jak wejść do wieży.
Książę poznał, że ma do czynienia ze złymi mocami i odpowiedział:- Dzięki, goblinie, za twoje słowa- powiedział Roland – ale mag ostrzegł mnie, przed tobą. Proszę oto twoja nagroda! - wyciągnął miecz i odciął głowę złego goblina.
Natychmiast pasterz przemienił się w małego, złośliwego karła i krzycząc upiornie, uciekł w zarośla. Rycerz Roland podążył dalej ścieżką i wkrótce przybył na inną łąkę, gdzie pasło się bydło króla elfów.
- Dokąd idziesz, szlachetny książę? - zapytał pasterz, który troszczył się o bydło.
- Szukam wieży króla elfów - odpowiedział rycerz.
-Podążaj tą ścieżką – powiedział pastuch - aż dotrzesz do zielonego wzgórza, na którym wznosi się wieża. Nie mogę ci jednak powiedzieć, jak można do niej wejść.
- Dziękuję, goblinie za twą radę – a oto nagroda, którą mam dla ciebie!
Ponownie wyjął miecz i odciął głowę pasterza. W tym samy momencie pasterz przemienił się w okropnego karła i czmychnął w zarośla. Taka sam scena powtórzyła się, gdy rycerz Roland napotkał pasterza stada kóz, potem świń i następnie owiec. W końcu dotarł do wieży, która stała na zielonym wzgórzu. Ale książę nie zobaczył żadnych schodów, po których mógłby się wspiąć na wieżę, ani żadnych drzwi czy okien, przez które mógłby dostać się do środka. Obszedł wzgórze dookoła i obmyślał w jaki sposób wejść na wieżę. W pewnym momencie zobaczył kobietę, która pasła kury króla elfów . Kobieta zapytała:
- Czego szukasz, szlachetny książę?
- Szukam sposobu jak wejść na wieżę - powiedział Roland - chcę porozmawiać z królem elfów.
- Trzy razy musisz okrążyć wzgórze, w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu słońca - powiedziała kobieta - za każdym razem będziesz musiał powiedzieć: "Otwórz się zielone wzgórze i wpuść mnie”. Za trzecim razem, gdy to powiesz, drzwi się otworzą i możesz wejść.
- Dzięki, goblinie, za radę- powiedział Roland - Oto nagroda, którą mam dla ciebie.
Ponownie wyciągnął miecz i odciął głowę goblinowi. Ciało kobiety zniknęło natychmiast, a zamiast niej Roland zobaczył uciekającego skrzata , który wrzeszcząc i złorzecząc uciekł w krzaki. Roland zrobił to co kazała mu kobieta. Okrążył wzgórze trzykrotnie, w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu słońca i za każdym razem wykrzykiwał: "Otwórz się zielone wzgórze, i pozwól mi wejść".
Za trzecim razem otworzyły się u podnóża wzgórza wielki wrota i rycerz wszedł w głąb góry. Gdy tylko znalazł się w środku, drzwi same się zamknęły, a Roland znalazł w korytarzu, gdzie jedynym światłem był blask kryształów i szlachetnych kamieni osadzonych w skale. Migotały tysiącem kolorowych barw i dawały dużo światła. Szedł dalej, aż dotarł do ogromnych drzwi, w których jedno skrzydło było lekko uchylone. Pchnął je i wszedł do równie ogromnej komnaty, prawie tak dużej jak samo wzgórze.
Była to najpiękniejsza komnata jaką kiedykolwiek w życiu widział.
I bez wątpienia największa i najwspanialsza ze wszystkich komnat na świecie. Złote i srebrne kolumny, podtrzymywały sklepienie ozdobione diamentowymi łukami. Malowidła zdobiły ściany i sufit, wokoło tryskały przejrzyste źródła i szumiały zielone drzewa. Z sufitu zwisał lśniący złotem łańcuch, na którego końcu przyczepiono wielki, kryształowy żyrandol ozdobiony perłami. Dawał on tyle światła, że oświecał całą komnatę. Pośrodku sali, na okazałej sofie, Roland ujrzał swoją siostrę, księżniczkę Elenę. Na wpół siedząc, na wpół leżąc, leniwie rozczesywała swoje złote włosy srebrnym grzebieniem. Wtem ujrzała księcia i krzyknęła:
- Ach! Drogi bracie? Po co tu przyszedłeś? Zginiesz, jeśli król elfów dowie się o tobie! A dowie się na pewno, bo przed nim niczego nie da się ukryć!
Ale Roland ani drgnął.
- Ukochana siostro - powiedział podchodząc do niej- przybyłem tutaj, aby zabrać cię do naszego domu! Rodzice wciąż cię opłakują. Muszę też znaleźć naszych braci i zabrać ich ze sobą. Stawiłem czoła niezliczonym niebezpieczeństwom na drodze i nie spocznę, dopóki nie wykorzystam całej mocy ojcowskiego miecza miecza, aby pokonać czary goblinów. A teraz, kiedy już jestem, możesz być pewna, że nie odejdę.
Roland usiadł obok Eleny i opowiedział jej o swych przygodach w drodze na wzgórze.
- A teraz - powiedział pod koniec swojej opowieści Roland- jedyne czego pragnę to coś zjeść i napić się, bo od dawna nic nie miałem w ustach.
Księżniczka wstała i westchnęła. Ale była pod wpływem magicznego zaklęcia i nie mogła powstrzymać brata przed pokusą zjedzenia lub wypicia czegokolwiek. Wyszła z komnaty i po chwili powróciła niosąc złotą tacę, a na niej mleko i chleb. Roland, już miał zabrać się do jedzenia, gdy nagle przypomniał sobie przestrogę maga.
Strącił tacę na ziemię i wykrzyknął:
- Eleno, dopóki cię nie uwolnię nie skosztuję ani kęsa jedzenia i nie wypiję ani kropli wody!
Gdy tylko wypowiedział te słowa, drzwi komnaty się otworzyły i ze straszliwym rykiem pojawił się w nich król kraju goblinów i elfów.
Krocząc śmiało, krzyknął:
Czuję ludzką krew! Czuję smród człowieka! Przysięgam, że jak go dopadnę, skrócę go o głowę!
- A więc zaczynaj, królu goblinów!- krzyknął książę Roland chwytając w dłonie swój magiczny miecz.
- Ach! Drogi bracie? Po co tu przyszedłeś? Zginiesz, jeśli król elfów dowie się o tobie! A dowie się na pewno, bo przed nim niczego nie da się ukryć!
Ale Roland ani drgnął.
- Ukochana siostro - powiedział podchodząc do niej- przybyłem tutaj, aby zabrać cię do naszego domu! Rodzice wciąż cię opłakują. Muszę też znaleźć naszych braci i zabrać ich ze sobą. Stawiłem czoła niezliczonym niebezpieczeństwom na drodze i nie spocznę, dopóki nie wykorzystam całej mocy ojcowskiego miecza miecza, aby pokonać czary goblinów. A teraz, kiedy już jestem, możesz być pewna, że nie odejdę.
Roland usiadł obok Eleny i opowiedział jej o swych przygodach w drodze na wzgórze.
- A teraz - powiedział pod koniec swojej opowieści Roland- jedyne czego pragnę to coś zjeść i napić się, bo od dawna nic nie miałem w ustach.
Księżniczka wstała i westchnęła. Ale była pod wpływem magicznego zaklęcia i nie mogła powstrzymać brata przed pokusą zjedzenia lub wypicia czegokolwiek. Wyszła z komnaty i po chwili powróciła niosąc złotą tacę, a na niej mleko i chleb. Roland, już miał zabrać się do jedzenia, gdy nagle przypomniał sobie przestrogę maga.
Strącił tacę na ziemię i wykrzyknął:
- Eleno, dopóki cię nie uwolnię nie skosztuję ani kęsa jedzenia i nie wypiję ani kropli wody!
Gdy tylko wypowiedział te słowa, drzwi komnaty się otworzyły i ze straszliwym rykiem pojawił się w nich król kraju goblinów i elfów.
Krocząc śmiało, krzyknął:
Czuję ludzką krew! Czuję smród człowieka! Przysięgam, że jak go dopadnę, skrócę go o głowę!
- A więc zaczynaj, królu goblinów!- krzyknął książę Roland chwytając w dłonie swój magiczny miecz.
Nie sposób opisać słowami tego straszliwego pojedynku między rycerzem Rolandem, a królem złych elfów. Ostrza mieczy błyskały, a po komnacie rozchodził się metaliczny brzęk stali. Walczyli długo i wytrwale. W końcu, król elfów padł na ziemię.
Roland rzekł do niego:
- Uwolnij od zaklęć moją siostrę, Elenę i mych dwóch braci! Zwróć im wolność, to może daruje ci życie!
- Zrobię to z przyjemnością- odpowiedział król elfów- udało ci się pokonać moją magię i pokonałeś mnie w sprawiedliwym pojedynku. Mogę rzec, że jesteś najodważniejszym rycerzem na świecie, Rolandzie. A ja doceniam istoty odważne.
Król elfów zaprowadził Rolanda i Elenę do ciemnej wieży, gdzie w zaklętym śnie pogrążeni byli ich bracia. Po czym wyjął małą buteleczkę z dziwną miksturą i skropił nią księżniczkę Elenę. Krople magicznego płynu, zaświecił pięknym czerwonym kolorem i natychmiast zgasły. Również książęta wybudzili się ze snu. Jakaż była ich radość gdy ujrzeli Elenę i Rolanda całych i zdrowych!
Poszukali wzrokiem króla krainy elfów, ale ten zniknął.
Roland wyprowadził siostrę i braci z wieży, a potem przez cudowną komnatę i korytarz, wprost do wyjścia z zielonego wzgórza elfów.
Kiedy dotarli do wielkich drzwi, Roland krzyknął trzy razy:
- Otwórz się zielone wzgórze i wypuść nas!
Drzwi ustąpiły i otworzyły się na oścież. Rodzeństwo opuściło mroczną krainę wróżek i pokierowało się wprost do swego królewskiego pałacu. Kiedy dojeżdżali do miasta, na ich spotkanie wyruszył orszak z królem i królową na czele. Towarzyszył im cały dwór. Dzwony na wieżyczkach biły głośno ogłaszając wspaniałą nowinę, a trębacze na wieżyczkach dęli co sił w rogi. Ludzie wiwatowali na ulicach, cieszyli się i radowali. Śpiewom i tańcom nie było końca. Świętowali powrót młodego rycerz a Rolanda, który odnalazł i uratował swą siostrę i braci.
Roland rzekł do niego:
- Uwolnij od zaklęć moją siostrę, Elenę i mych dwóch braci! Zwróć im wolność, to może daruje ci życie!
- Zrobię to z przyjemnością- odpowiedział król elfów- udało ci się pokonać moją magię i pokonałeś mnie w sprawiedliwym pojedynku. Mogę rzec, że jesteś najodważniejszym rycerzem na świecie, Rolandzie. A ja doceniam istoty odważne.
Król elfów zaprowadził Rolanda i Elenę do ciemnej wieży, gdzie w zaklętym śnie pogrążeni byli ich bracia. Po czym wyjął małą buteleczkę z dziwną miksturą i skropił nią księżniczkę Elenę. Krople magicznego płynu, zaświecił pięknym czerwonym kolorem i natychmiast zgasły. Również książęta wybudzili się ze snu. Jakaż była ich radość gdy ujrzeli Elenę i Rolanda całych i zdrowych!
Poszukali wzrokiem króla krainy elfów, ale ten zniknął.
Roland wyprowadził siostrę i braci z wieży, a potem przez cudowną komnatę i korytarz, wprost do wyjścia z zielonego wzgórza elfów.
Kiedy dotarli do wielkich drzwi, Roland krzyknął trzy razy:
- Otwórz się zielone wzgórze i wypuść nas!
Drzwi ustąpiły i otworzyły się na oścież. Rodzeństwo opuściło mroczną krainę wróżek i pokierowało się wprost do swego królewskiego pałacu. Kiedy dojeżdżali do miasta, na ich spotkanie wyruszył orszak z królem i królową na czele. Towarzyszył im cały dwór. Dzwony na wieżyczkach biły głośno ogłaszając wspaniałą nowinę, a trębacze na wieżyczkach dęli co sił w rogi. Ludzie wiwatowali na ulicach, cieszyli się i radowali. Śpiewom i tańcom nie było końca. Świętowali powrót młodego rycerz a Rolanda, który odnalazł i uratował swą siostrę i braci.
Na podstawie bajki Rogera Lancleya ze zbiorku baśni "Once long ago".
Ilustracje: Vojtech Kubasta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)