niedziela, 14 października 2018

bajka z Bliskiego Wschodu o czarodziejskim ptaku

Czarodziejski ptak
bajka perska (irańska)

Dawno temu, żył sobie stary zielarz, który trudnił się zbieraniem różnych leczniczych roślin i ziół. Miał on piękną i młodą żonę oraz dwóch synów, o imieniu Ahmed i Mahmed.
Pewnego dnia staruszek zbierał właśnie zioła w górach, gdy z drzewa sfrunął piękny, czarodziejski ptak i złożył jajo pod krzewem. Zielarz podniósł jajo i przyniósł do domu. 

Jego żona, słusznie spostrzegła, że to niezwykłe jajo i zaniosła je do kupca Malika z nadzieją na sowitą zapłatę. I faktycznie, dostała od kupca dwieście złotych dukatów.

Przybiegła zadowolona do domu i powiedziała o tym mężowi.
Ten, kiedy dowiedział się ile warte jest jajo rzekł:
- Uważaj, aby nikomu nie zdradzić, gdzie je znalazłem. Sądzę, że to niezwykły dar i nie chciałbym się z nikim nim dzielić.
Następnego dnia czarodziejski ptak złożył kolejne jajo pod krzewem, akurat wtedy gdy staruszek zbierał tam zioła. 
I tym razem zabrał jajo do domu, a żona zabrała je na targ i ponownie otrzymała za niego dwieście złotych dukatów.
Kupiec, który odkupił od kobiety jajo, postanowił poradzić się wiedźmy, jaki ptak takie jaja złożył. Wiedźma ta, znana była w miasteczku z tego, że znała się na czarach i często służyła potrzebującym radą  i pomocą. 
Wiedźma, gdy tylko jajo zobaczyła, powiedziała:
- Możesz się wzbogacić i to bardzo. Wszystko, co musisz zrobić, to złapać czarodziejskiego ptaka, który złożył te jaja i zabić go. Ten kto zachowa ptasią głowę, stanie się potężnym władcą , a ten, kto zatrzyma dla siebie ptasie szpony, każdego ranka znajdzie pod poduszką sto złotych dukatów.
- Dobrze, ci mówić, ale jak ma to zrobić? Nie wiem gdzie ów czarodziejski ptak mieszka. 
- Ale na pewno wie to żona zielarza - podstępnie odpowiedziała wiedźma. 
Kupiec i wiedźma, przygotowali więc chytry plan. Kupiec miał namówić żonę zielarza, aby ptaka zabiła, a jemu ofiarowała jego głowę i pazury. Tylko jak to zrobić? W tym celu,  wiedźma dała kupcowi napój, który miał sprawić, że każda kobieta, która napoju spróbuje, zakocha się w nim. Kupiec, posłał po żonę zielarza, okłamując ją, że ma dla niej ważną informację dotyczącą jaj jakie mu kilka dni temu przyniosła. Kobieta wielce przestraszona, że coś z jajami jest nie tak, a ona już zdążyła wydać wszystkie pieniądze, które dostała od kupca, natychmiast zjawiła się u niego. Ten poczęstował ją herbatą, do której dolał miłosnego napoju. Żona zielarza, natychmiast zakochała się w kupcu Maliku. Tak mocno i nagle go pokochała, że była skłonna zrobić dla niego wszystko. On natomiast gotów był zrobić wszystko, aby zdobyć ptaka i się wzbogacić.
Nie trwało długo, nim kobieta, podburzana przez kupca przekonała męża, aby ten złapał czarodziejskiego ptaka, który tak hojnie ich obdarował swymi jajkami. Zielarz uległ namowom żony, ptaka upolował i przyniósł do domu.
Kiedy w końcu ptak znalazł się w rękach żony zielarza, ta nie wiedziała co ma z nim zrobić. Zwróciła się o poradę do miejscowej wiedźmy, tej samej, która była w zmowie z kupcem Malikiem.
- Przygotuj z ptaka zupę - powiedziała jej wiedźma- upewnij się, że kładziesz do niej głowę i pazury. Kiedy ją przygotujesz, pójdę po kupca i przyprowadzę go do ciebie na obiad.
- Ale dlaczego mam zabijać czarodziejskiego ptaka, który znosi drogie jaja? - zapytała kobieta- mogę ugotować kurę.
- Gdy kupiec raz skosztuje zupy z czarodziejskiego ptaka, pokocha cię dziesięć razy więcej niż go kochasz i ucieknie razem z tobą - skłamała wiedźma.
Niemądra żona zielarza, targana wielką i nagłą miłością go kupca Malika, poszła za radą wiedźmy. 




Tymczasem wiedźma kazała kupcowi Malikowi, pójść do żony zielarza w gościnę i zabrać ze zjedzonej zupy głowę ptaka i pazury. Taki to był ich plan na wzbogacenie się.
Żona zielarza, kiedy ugotowała zupę z czarodziejskiego ptaka, zestawiła ją z ognia, aby trochę ostygła. Sama pobiegła przebrać się w odświętne szaty, chciała oczarować wyglądem ukochanego.  
W tym samym czasie, kiedy żona zielarza wyszła z kuchni, do domu wrócili ze szkoły jej synowie: Ahmed i Mahmed. Poczuli rozkoszny zapach jedzenia i nałożyli sobie obfite porcje zupy. Kiedy skończyli, Ahmed zatrzymał sobie głowę czarodziejskiego ptaka, aby służyła mu za amulet. Mahmed idąc w ślady starszego brata, także chciał mieć jakiś amulet i wyjął z talerza ptasie pazury.
Nieco później przybyła z gościną wiedźma, która przyprowadziła ze sobą kupca Malika. Żona zielarza nie posiadała się z radości, wdzięczyła się i przymilała do niego, dolewała mu zupy i uśmiechała się uroczo. Kiedy kupiec zjadł całą zupę z garnka, zorientował się, ze nie ma w niej, ani głowy czarodziejskiego ptaka, ani pazurów.
- Nic nie warta jest miłość, którą mnie darzysz, jeśli dajesz mi tylko resztki jedzenia! - wrzeszczał - Ktoś inny zjadł najlepsze, a dla mnie pozostawił marne ochłapy!


- To nie moja wina - broniła się żona zielarza- pewnie moje dzieci wcześniej wróciły ze szkoły i to one musiały zjeść mięso z zupy. Zaczekaj chwilkę mój kochany, a ja przygotuję coś dobrego tylko dla ciebie.
- Nie kłopocz się, kobieto! - wykrzyknął z wściekłością kupiec Malika- zależało mi tylko na głowie i pazurach czarodziejskiego ptaka, które najwyraźniej zabrały twoje dzieci! Pewnie teraz bawią się nimi!- krzyczał - jeśli naprawdę mnie kochasz, spraw, aby przyszli jak najprędzej do domu, a kiedy pójdą spać, zabierzesz im głowę i pazury.
- Zrobię jak sobie życzysz, mój najdroższy- odpowiedziała kobieta, która nadal była pod wpływem miłosnego napoju- ale jest jeszcze wcześnie i na pewno moi synowie nie usną o tej porze.
- Tym się nie kłopocz - wtrąciła się do rozmowy wiedźma - dam im napar, który skutecznie ich uśpi - zaśmiała się nieszczerze.
- A więc, poczekajcie chwilę, zawołam chłopców do domu - odpowiedziała  żona zielarza - a potem sprawimy, że zasną. 
Ale stało się tak, że Ahmed i Mahmed, ciekawi gości w domu, cały czas podsłuchiwali pod drzwiami, o czym dorośli rozmawiają. Usłyszawszy, jakie plany mają wobec nich kupiec, wiedźma oraz ich rodzona matka, wystraszyli się nie na żarty i uciekli daleko w wysokie góry.
Kiedy kupiec uświadomił sobie, że nie zdobędzie głowy i pazurów czarodziejskiego ptaka, nakrzyczał na żonę zielarza, obraził ją i powiedział, że tak na prawdę nigdy jej nie kochał i że to wszystko było jedynie komedią. 
Kobieta zaczęła płakać, a płakała tak bardzo, że w końcu oślepła. Zielarz, zmartwiony z powodu utraty dzieci i trawiony niesamowitym wstydem, jaki przyniosło mu zachowanie żony, płakał równie wylewnie. I on także oślepł od płaczu.
Ale Ahmed i Mahmed wcale nie zaginęli. 
Zeszli z wysokich gór po drugiej ich stronie i podróżowali po świecie. 
Wszystko to dzięki temu, że codziennie rano Mahmed pod poduszką znajdował sto złotych dukatów. A to już było coś!
Pewnego dnia, bracia doszli do rozwidlenia dróg, gdzie leżał duży kamień z wyrytym napisem. Chłopcy podeszli do niego i przeczytali na nim, że jeśli dwóch wędrowców jednocześnie wyruszy razem tą samą drogą - zginą obaj. 
Bracia stwierdzili ze smutkiem, że nie ma innej rady jak tylko się rozdzielić. Pożegnali się  serdecznie i odeszli. Jeden poszedł drogą na prawo, a drugi powędrował  drogą na lewo. 



Mahmed wędrował przez wiele dni, i nocy, aż w końcu dotarł do wspaniałego zamku. Pod zamkowymi murami spotkał grupę młodzieńców, którzy rozpaczali i gorzko płakali, rwąc sobie włosy z głowy.
- Dlaczego płaczecie? - zapytał Mahmed.
- Jesteśmy synami zamożnych kupców- odpowiedział jeden z młodzieńców- i próbowaliśmy zdobyć miłość księżniczki z zamku, ale zostaliśmy oszukani!
- Księżniczka, pozwala wejść na zamek każdemu, kto zapłaci sto złotych dukatów za jeden dzień spędzony na zamku, ale już następnego dnia, należy zapłacić kolejne sto dukatów  jeśli chce się zostać dłużej! - dodał drugi młodzieniec.
- Wydalimy nasze pieniądze, aby spędzić na zamku kilka dni z księżniczką, ale nie udało nam się sprawić, żeby nas przez ten czas pokochała! - powiedział trzeci.
- Teraz nie mamy śmiałości powrócić do naszych domów, bo nasze kieszenie są puste! Co powiedzą nasi rodzice? - powiedzieli wszyscy jednocześnie.



- To jest właśnie miejsce dla mnie! - pomyślał Mahmed, słuchając wyjaśnień młodzieńców i zdecydowanie zapukał do bram zamku.
- Mam sto sztuk złota - krzyknął gdy tylko brama się otworzyła. Czy mogę tu wejść i spędzić dzień?
- Oczywiście, że tak - usłyszał odpowiedź.
Został zaprowadzony przez służącego do pięknej komnaty i ugoszczony. Wniesiono wspaniałe potrawy, rozbrzmiewała  piękna muzyka, a księżniczka okazała się faktycznie pięknością jakich mało na świecie. Nie trzeba było więcej, aby i Mahmed  się w niej zakochał. 



Ale o świcie księżniczka i powiedziała:
- Musisz opuścić zamek, twój czas minął.
- Jeszcze nie - powiedział Mahmed i dał jej kolejne sto sztuk złotych dukatów.
Tym sposobem został kolejny dzień i noc. A potem kolejny dzień i następny.
Pewnego ranka służący wszedł do komnaty Mahmeda i zobaczył jak ten wyjmuje spod poduszki sto złotych dukatów. Szybko poinformował o tym odkryciu księżniczkę.
To właśnie ta informacja sprawiła, że księżniczka wykrzyknęła głośno:
- Ach! Ten człowiek musi mieć pazury czarodziejskiego ptaka! 
Księżniczka była mądra i oczytana i znała wiele czarodziejskich legend. Wiedziała tym samym o mocy amuletów zrobionych z głowy oraz z pazurów tego ptaka. Kiedy już się dowiedziała, że jeden z takich amuletów posiada jej gość, udała się osobiście do komnaty Mahmeda. Dodała nasennych ziół do wina, którym go poczęstowała, a kiedy zasnął twardym snem, zdjęła mu z szyi amulet. Jego samego kazała służącym wynieść poza mury zamku i zamknąć bramę na tysiąc spustów.
Mahmad, pozbawiony codziennej dawki złotych dukatów, musiał radzić sobie bez pieniędzy. Wędrował przez wiele dni i nocy, aż dotarł do ogromnej pustyni. 
W oddali, pośród wydm, zobaczył trzech mężczyzn, którzy zaciekle się między sobą kłócili.
- Kim jesteś i dlaczego się kłócicie? - zapytał Mahmed.
- Jesteśmy synami kupca Malika - odpowiedzieli - nasz ojciec zmarł, a my wydaliśmy całą jego fortunę i sprzedaliśmy wszystko, co miał, z wyjątkiem tych dwóch magicznych przedmiotów, które uważał za swój najcenniejszy skarb. 
I kłócimy się teraz, ponieważ nie możemy zdecydować, do kogo one maja należeć.



Kiedy Mahmad zrozumiał, że mężczyźni są dziećmi człowieka, który oszukał jego matkę i upokorzył ojca, powiedział im:
- Pozwólcie, że ja za was zadecyduję. Nie musicie się obawiać, bo jestem słynnym sędzią z Bagdadu. Powiedzcie mi co to za przedmioty.
- To magiczna torba - wyjaśnił starszy brat pokazując skarby -sprawi, że nigdy nie zaznasz głodu, bo potrafi wyczarować jedzenie jakie tylko zapragniesz. To jest  dywan, który należał do samego sułtana Sulejmana - bin - Daouda, potrafi on latać i może zanieść cię gdzie tylko sobie życzysz. Musisz tylko wypowiedzieć zaklęcie: "Dywanie Sulejmanie, rozkazuję ci zanieś mnie ...", a to jest czarodziejska flaszeczka z napojem, który jeśli skropisz nim powieki, sprawi, że staniesz się niewidzialny. Postanów teraz, mądry sędzio, który z nas powinien zachować te przedmioty dla siebie?
- To nie będzie trudne - powiedział Mahmed - z mojego łuku wystrzelę strzałę przez pustynię. Ten, kto ją odnajdzie i przyniesie mi ją pierwszy, zachowa wszystkie magiczne przedmioty dla siebie. 
Kiedy Mahmed wystrzelił strzałę, synowie kupca Malika rzucili się na przełaj przez pustynię, jak wytrawni biegacze. Każdy chciał pierwszy dopaść strzałę, aby zagarnąć skarb dla siebie. A w tym czasie, sprytny Mahmed przerzucił sobie torbę przez ramię, wziął flaszeczkę z magicznym płynem i usadowił się na dywanie, po czym nakazał:
- "Dywanie Sulejmanie, rozkazuję ci lecieć do księżniczki na zamku!"
Gdy dotarł do celu, starannie ukrył swoje skarby, a chwilę później zapukał do bram zamku.



- Więc wróciłeś - zdziwiła się  księżniczka, kiedy służący przyprowadził Mahmeda przed jej oblicze.
- Wróciłem, bo przynoszę ci w darze skarb - odpowiedział Mahmed. Jeśli pójdziesz ze mną do podnóża góry, pokażę ci go.
To zaciekawiło ogromnie księżniczkę i zgodziła się. Tam Mahmed poprosił, żeby usiadła wygodnie na latającym dywanie. 
Gdy tylko usadowili się na nim, Mahmed wypowiedział zaklęcie:
- Dywanie Sulejmanie, rozkazuję ci zabrać nas na bezludną wyspę pośrodku oceanu.
Myślał, że jeśli księżniczka zamieszka tylko z nim, prędzej czy później się zakocha. 
Po kilku dniach podróży dotarli do małej, bezludnej wyspy na środku oceanu. Na jej środku rosło cudowne drzewo, ale o tym nie wiedzieli. Kilka dni później, księżniczka faktycznie poślubiła Mahmeda i zamieszkali na wyspie. Niczego im nie brakowało, bo torba wyczarowywała jedzenie. 
Po jakimś czasie księżniczka rzekła:
- Teraz, gdy jestem twoją żoną, zdradź mi sekret twoich magicznych skarbów.
Mahmad zapomniał już o tym, jak oszukała go ksiezniczka poprzednim razem i  zachowując się jak głupiec, ujawnił sekret.
- Zostawię go tutaj, niech umrze w samotności - pomyślała księżniczka, która gdy tylko Mahmed zdradził jej sekret, skorzystała z jego nieuwagi, chwyciła torbę, butelkę, wskoczyła szybko na latający dywan i powiedziała:
- "Dywanie Sulejmanie rozkazuję ci zabrać mnie do mojego zamku!"
Mahmad zdołał tylko spojrzeć w górę i zobaczyć księżniczkę lecącą na jego dywanie.
Usiadł pod drzewem, schował twarz w dłoniach i zaczął lamentować:
- Och, ja głupi! Dlaczego powiedziałem jej o mocy magicznych przedmiotów?! Teraz już na zawsze zostanę na tej wyspie! Umrę z głodu, bo jak zdobędę jedzenie bez magicznej torby?
Płacząc zasnął. Kiedy się obudził usłyszał rozmowę dwóch gołębi, które przysiadły na drzewie.
- Fiu - fiu, bracie - powiedział pierwszy gołąb.
- Fiu - fiu, siostro - odpowiedział drugi - czy wiesz, kim jest ten człowiek?
- Nie znam go i nigdy nie spotkałam.
- To jest Mahmed. Gdyby teraz nie spał, powiedziałbym mu co ma zrobić.
- Ptaszki nie śpię! - zawołał Mahmed - na Allaha, powiedźcie mi, co powinienem zrobić! Nie chce tu być sam!
- Weź trochę kory z cudownego drzewa - powiedział gołąb - i przywiąż ją do stóp. Będziesz mógł chodzić po morzu, jak gdybyś chodził po ziemi. Weź też gałązkę z drzewa, a kiedy uderzysz w nią kogokolwiek i powiesz "Wio!" w tym samym czasie stanie się osłem. Jeśli uderzysz go ponownie, mówiąc: "Kto", znowu stanie się człowiekiem. Weź też trochę liści. Jeśli otulisz nimi oczy ślepca, odzyska on wzrok.
Mahmed podskoczył entuzjastycznie i już zaczął rwać korę z drzewa i szarpać gałęzie, a spłoszone gołębie odleciały.
Jeden z nich już w locie krzyknął:
- Co za niecierpliwy człowiek! Gdyby zaczekał choć chwilkę dłużej, opowiedział bym mu o większym cudzie niż te, które już mu powierzyłem.
Mahmed otarł korę z drzewa Mahmad, przywiązał jej kawałki do stóp, oberwał gałąź i trzymając ją jedną ręką, drugą włożył do kieszeni dużą garść liści. Następnie podreptał do wody i zaczął chodzić po niej równie łatwo jak po lądzie. Szedł szybko i nie zatrzymał się, dopóki nie dotarł do zamku księżniczki.



- Jak mogłeś tu dotrzeć, kiedy byłeś po drugiej stronie morza?!- wrzasnęła z przerażenia księżniczka kiedy go zobaczyła.
Wezwała swe sługi i rozkazał im:
- Nie pozwólcie temu głupkowi wejść do mojego zamku!
- Głupkowi? - zakrzyknął Mahmed z oburzeniem - przyszedłem dać ci nauczkę, już więcej mnie nie oszukasz!
Służący byli gotowi go wyrzucić, ale uderzył ich gałązką z cudownego drzewa i zamienili się w osły. Wszedł bez przeszkód do zamku, a kiedy stanął przed żoną, dotknął jej także gałązką i wykrzyknął: "Wio!" I księżniczka zamieniła się w oślicę.
Narzucił na jej grzbiet kilka dużych koszy, niósł do nich kamieni, a potem zabrał ją do stajni, w której musiała spać na słomie rozrzuconej po ziemi.
- Zobaczmy teraz, jak kobieta, która spędziła całe życie w bogactwach i dobrobycie, będzie musiała zadowolić się ubóstwem- powiedział Mahmed, chcąc dać jej nauczkę. 
Oślica pochyliła głowę a wielkie łzy spłynęły jej po pysku.



- Nie zdejmę zaklęcia, dopóki nie powiesz mi, gdzie ukryłaś pazury czarodziejskiego ptaka, które były moim amuletem - dodał Mahmed - i oddasz mi mój magiczny dywan, moją torbę i moją buteleczkę.
Ale oślica opuściła głowę, nie odpowiadając ni słowem, bo niestety nie umiała mówić ludzkim głosem. W końcu Mahmed odkrył, że amulet zawieszony jest na szyi oślicy. Zdjął go i uderzając oślicę gałązką wykrzyknął "Kto". I księżniczka odzyskała swą dawną postać. Przeprosiła za wszystko, co zrobiła i obiecała, że już nigdy nie oszuka Mahmeda. On jej uwierzył i zamieszkali w zamku, żyjąc faktycznie bardzo szczęśliwie. 
Niedługo potem nadeszły wieści od Ahmeda - brata Mahmeda, którego znacznie się wzbogacił, od kiedy został wybrany na króla sąsiedniego kraju. Mahmed i jego żona natychmiast udali się do niego z gościnną wizytą, a król Ahmed przyjął ich ze łzami szczęścia w oczach. 
Król Ahmed posłał też po swoich rodziców. Ale po tylu latach cierpienia i żalu, ujrzał ich, ślepych i zrujnowanych.



Król Ahmad zapytał:
- Matko, co złego ci uczyniliśmy, że chciałaś naszej śmierci? Zasługujesz na to, aby nadal być ślepym i cierpiącym człowiekiem. Ale ponieważ nie możemy zapomnieć, że jesteś naszą matką, spróbujemy złagodzić także i twoje cierpienie.
Mahmed otarł oczy rodziców liśćmi cudownego drzewa, a oni natychmiast odzyskał wzrok.
Ucałowali się i przebaczali sobie. I jak to w bajkach bywa, wszyscy żyli bardzo szczęśliwie, aż do końca swoich dni.

Opowiadanie pochodzi z książki "Once long ago" - R. Lancleya 
Opracowanie: Agnieszka Jasińska
Ilustracje: Wojciech Kubasta
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek oraz inne baśnieinne bajki azjatyckie, bajki z Bliskiego Wschodu i z Księgi 1000 i jednej nocy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)