Cygan i Baba
bajka polska
wierszowana
Mówią ludzie, że przed laty,
Cygan wszedł do wiejskiej chaty.
Skłonił się Babie u progu
i powitawszy ją w Bogu,
prosił, by tak dobrą była
i przy ogniu pozwoliła
z gwoździa zgotować wieczerzę.
I gwóźdź długi w rękę bierze.
To potrawą całkiem nową!
Baba trochę wstrząsła głową,
ale Baba jest ciekawa,
co to będzie za przyprawa.
W garnek zatem wody wlewa
i do ognia kładzie drzewa.
Cygan włożył gwóźdź powoli
„Hej Mamuniu, do niej rzecze,
„Łyżka masła by się zdała“.
Niecierpliwość Babę piecze,
łyżkę masła w garnek wkłada.
Potem Cygan jej powiada:
„Hej Mamuniu, czy tam w chacie,
„Krup garsteczki wy nie macie?“
A Baba już niecierpliwa,
końca, końca tylko chciwa,
garścią krupy w garnek wkłada.
Cygan wtenczas czas swój zgadł
gwóźdź wydobył, kaszę zjadł.
Potem Baba przysięgała,
niezachwiana w swojej wierze,
że na swe oczy widziała,
jak z gwoździa zrobił wieczerzę.
W naszej propinacji coś pono tak spadnie,
kto Cygan, a kto Baba, łatwo każdy zgadnie.
Autor: Aleksander Fredro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)