piątek, 4 stycznia 2019

bajka chińska - Łodyga prosa

Łodyga prosa
bajka chińska

Pewien młody wieśniak dzierżawił ziemię u bogacza. Swojej ziemi miał jedynie mały skrawek i nie mógł z niej utrzymać rodziny. Za dzierżawę płacił zbożem, które dowoził bogaczowi na grzbiecie osiołka. 


Jemu samemu już niewiele zostawało i w rodzinie wieśniaka panowała ciągła bieda i niedostatek. Jednego roku zabrakło mu nawet ziarna na zasiew. 


Poszedł wiec do bogacza i poprosił o pożyczkę. Bogacz niechętnie dał mu ziarna na zasiew i powiedział:
- Nie zwrócisz jesienią pożyczonego ode mnie prosa, to twoja ziemia przejdzie na moją własność. 


Z ciężkim sercem wieśniak przystał na taki układ. Wziął ziarno i poszedł w pole. Zasiał proso, a po czasie załamał ręce, bo wzeszła tylko jedna łodyga...- Teraz to już na pewno przyjdzie nam pomrzeć z glodu - pomyślał ze smutkiem.
Na następny dzien, wieśniak znowu poszedł w pole i oniemiał ze zdziwienia. Łodyga prosa urosła przez noc i była wielka jak drzewo. A na jej czubku majestatycznie sterczał olbrzymi, ciężki i dojrzały kłos. 
- Co to znaczy? - pomyślał biedak. 


Nie zastanawiał się jednak długo, bo nagle nie wiadomo skąd nadleciał, potężny orzeł i porwał kłos w swe potęzne szpony, po czym oddalił się z nim w kierunku górskich szczytów.
 

Zrozpaczony wieśniak puścił się w pogoń za ptakiem. Nie spuszczając go z oczu, biegł nieprzerwanie cały dzień. 


Pod wieczór spostrzegł, że ptak z kłosem w dziobie osiadł w górskiej szczelinie. 


Noc już zapadała, jak wieśniak wdrapywał się na pobliską sosnę, by bezpiecznie przenocować i mieć na oku ptaka. Przez całą noc postanowił czuwać i nie zmrużyć oka nawet na minutkę. 


O północy pod drzewem, na którym siedział wieśniak zjawił się lis i niedźwiedź. Zarówno jeden jak i drugi trzykrotnie okrążyli drzewo. Zdziwił się wieśniak, ale siedział cicho i czekał co będzie dalej. 


Po niedługim czasie do lisa i niedźwiedzia dołączyła małpa, a za nią prawie natychmiast przyszli tygrys i lew. Każde z nich również trzykrotnie okrążyło drzewo. Nagle lew zaczął kopac pod korzeniami sosny i wydobył ozdobny dzban. 
Jakież było zdziwienie wieśniaka, kiedy usłyszał jak lew przemówił ludzkim głosem:


- Co macie ochotę zjeść, moi zacni przyjaciele?
Każde ze zwierząt wymieniło jakiś swój smakołyk. Lis zazyczył sobie świeżą rybę, małpa soczyste owoce, niedźwiedż złocisty miód, tygrys utuczonego kurczaka i jagnię, a lew udziec młodego cielaka. Wszystkie te zwierzęce przysmaki zaczęły wylatywać z dzbana ku uciesze zwierząt. 


- Ach, gdybym i ja mial taki dzban, moja rodzina najadłaby się do syta! - rozmarzył się biedny wieśniak. 
Kiedy wszystkie zwierzęta zakończyły ucztować, lew zakopał dzban pod korzeniami sosny i wszyscy rozeszli się w swoją stronę. 


Gdy już były daleko i wieśniak poczuł, że nie zagraża mu niebezpieczeństwo ze strony badź co bądź dzikich zwierząt, zszedł z sosny i wykopał ukryty pod ziemią dzban. Szybko pobiegł z nim do wioski. 


W domu zapytał żonę:
- Czego najbardziej byś pragnęł moja droga żono?
- Nasion prosa, szanowny mężu - odpowiedziała kobieta - one pozwoliłyby nam przeżyć. 
Ledwo wymówił te słowa, a z dzbana poczęły wylatywać ziarna prosa. Radości w rodzinie wieśniaka było co nie miara. 


Na następny dzień, skoro tylko wzeszło słońce, poszedł wieśniak do bogacza oddać dług. Ten wiedząc, że biedakowi nie udały się zbiory, posądził go, że ziarno, które zwraca popchodzi na pewno z kradzieży. 
Coż było robić. Wieśniak broniąc swej niewinności, czci żony i honoru rodziny, zmuszony był opowiedzieć bogaczowi prawdę. Jedno tylko przemilczał, a mianowicie to, że nie zwrócił dzbana zwierzętom, tylko zachował go dla siebie. 
Bogacz tylko zacierał ręce:
- Ach, posiadać taki dzban i życzyś sobie prosa? To ci dopiero! Ja zażyczyłbym sobie złota, stebra i drogocennych kamieni!
Wyśmiał wieśniaka, a sam w tajemnicy przed biedakiem postanowił zdobyć taki sam dzban. 


Poszedł więc za przykładem wieśniaka: zasiał to samo ziarno co biedak, a kiedy wzeszła i jemu tylko jedna łodyga prosa wysoka jak sosna, z olbrzymim kłosem, nadleciał orzeł i porwał kłos. Bogacz tylko na to czekał, bo wiedział, że ptak zaprowadzi go pod odpowiednie drzewo.


I tak się rzeczywiście stało. Nie mniej jednak musiał i bogacz biec nieprzerwanie cały dzień,aby pod wieczor dotrzeć do skalnych szczelin.

 

Kiedy bogacz dogonił orła, z wielkim trudem wdrapał się na wysoką sosnę i czekał cierpliwie na przybycie zwierząt, żeby dowiedzieć się, w którym dokładnie miejscu zakopany jest dzban. 


O północy zgodnie z opowieścią wieśniaka, pojawił się lis i niedźwiedź, zaraz po nich przyszła małpa, a potem dołączył tygrys i lew. Ponownie lew zaczął kopać pod drzewe, głębiej i głębiej niecierpliwiąc się coraz bardziej. W końcu zrozumiał, że dzbana tam nie ma. 
Uniósł łeb w górę i zaryczał wściekle:
- Złodzieje ukradli nasz skarb! - dokładnie w tym momencie ujrzał na czubku sosny bogacza trzęsącego się ze strachu. 
Spostrzegly go też pozostałe zwierzęta.
- Oto on! To on! Złodziej! - krzyczały jedno przez drugie. 


Małpa, która była najzwinniejsza i najsprytniejsza, wskoczyła na drzewo i złapała bogacza za nos, aby ściągnąć go w dół. Ciągnęła mocno i wytrwale, aż zobaczyła, że im barzdej ciągnie nos, tym nos robi się dłuższy.


Małpę bardzo to rozbawiło i ciągnęła, ciągnęła i ciągnęła, aż wieśniak spadł z drzewa. Jego nos osiągnął długośc kilku metrów! W końcu małpie znudziła się ta zabawa i dała bogaczowi spokój. Nic mu nie zrobiły także pozostałe zwierzęta. Widocznie uznały, że taka nauczka dla dumnego i chytrego człowieka będzie odpowiednia. 


Wracał więc biedak do domu w prawdzie bez dzbana, ale za to z pokaźnym kilkumetrowym nosem. Jego zwój niósł na grzbiecie, a że nos był bardzo rozciągnięty, musiał owinąć się nim wokół pasa i dodatkowo podtrzymywać go pachami, żeby się nie przewrócić kiedy stąpał. 


Kiedy doczłapał do wioski, ludzie powychodzili przed chaty, aby przypatrzeć sie temu widowisku. Śmiali się z nieszczęsnego bogacza w głos i o malo brzuchy im nie popękaly ze śmiechu. A długi nochal bogacza ciągnął się za nim niczym jadowita zmija. 


Odtąd nikt już we wsi nie brał na poważnie bogacza- dziwaka i stał się on pośmiewiskiem całej społeczności. Taka go spotkała kara za chytrość, pazerność i nieczułe serce.

Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki azjatyckie i inne bajki z Dalekiego Wschodu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)