Dwa Mrozy.
bajka rosyjska
Dwa Mrozy, dwaj bracia rodzeni,
szli przez gęsty, ciemny las,
przez szczere pole,
ręka w rękę, noga w nogę.
szli przez gęsty, ciemny las,
przez szczere pole,
ręka w rękę, noga w nogę.
Nagle, mówi jeden Mróz do drugiego:
- Bracie Mrozie - rzekł
Mróz - Czerwony Nos
- a jakbyśmy się tak zabawili?
Mróz - Czerwony Nos
- a jakbyśmy się tak zabawili?
Może kogo zamrozimy?
Drugi brat odpowiada:
- Dlaczego by nie, bracie Mrozie
- Siny Nos - przytaknął.
- Ale tu wokoło pole
śniegiem pokryte, wielkie zaspy leżą,
- Siny Nos - przytaknął.
- Ale tu wokoło pole
śniegiem pokryte, wielkie zaspy leżą,
wszystkie drogi zasypane.
Ludzie tędy nie chodzą.
Ludzie tędy nie chodzą.
Biegnijmy lepiej do drogi za lasem,
tam śniegu mniej.
Może tam kogo spotkamy.
tam śniegu mniej.
Może tam kogo spotkamy.
Popędzili dwaj bracia Mrozy
tam gdzie droga przejezdna.
Biegną wielkimi susami,
tam gdzie droga przejezdna.
Biegną wielkimi susami,
skaczą po czubkach drzew,
nad choinkami, trącają sosny,
nad choinkami, trącają sosny,
aż czapy śniegu na ziemię spadają.
Stare świerki skrzypią pod ich cięzarem,
Stare świerki skrzypią pod ich cięzarem,
młode jodełki uginają się
- taki mróz je chwycił.
- taki mróz je chwycił.
Przystanęli, nadsłuchują, a tam z oddali dobiega ich z jednej strony:
dźwięk dzwoneczków,
dźwięk dzwoneczków,
a z drugiej strony gruby głos dzwona.
Patrzą, a tam gdzie dzwoneczki dźwięczą wesoło, w saniach gna po śniegu bogaty kupiec. Sanie zaprzęgnięte w trzy
rącze konie, mkna drogą,
a kupec z bicza trzaska
rącze konie, mkna drogą,
a kupec z bicza trzaska
i tylko konie pogania.
Po drugiej stronie,
tam gdzie słychać jeden dzwon,
tam gdzie słychać jeden dzwon,
jedzie w saniach biedny chłop.
Jedna tylko szkapina sanie
liche ciągnie, ledwo zipie.
Jedna tylko szkapina sanie
liche ciągnie, ledwo zipie.
Odezwał sie Mróz- Czerwony Nos:
- Ty biegnij za kupcem, bracie.
Na nim futro z niedźwiedzia,
ciepło mu pewnie.
Na nim futro z niedźwiedzia,
ciepło mu pewnie.
Ja młodszy jestem i za słaby jeszcze,
żeby sobie z nim poradziać.
żeby sobie z nim poradziać.
Na chłopie cienka kapota,
jego łatwiej będzie mi zamrozić.
jego łatwiej będzie mi zamrozić.
- Niech będzie jak mówisz - zgodził się starszy brat Mróz - Siny Nos -
- wieczorem spotkamy się w szczerym polu i zobaczymy komu poszło najlepiej.
Zaświstało, zawiało mroźnym wiatrem, posypało śniegiem i Mrozy puścili się do biegu. Jeden pogonił za kupcem,
a drugi za chłopem.
a drugi za chłopem.
Dogonił Mróz - Siny Nos
sanie z dzwoneczkami.
W saniach siedzia bogaty kupiec.
sanie z dzwoneczkami.
W saniach siedzia bogaty kupiec.
Na jego grzbiecie futro niedźwiedzie,
na głowie lisia czapa, a na nogach ciepłe buty z wilczej skóry.
na głowie lisia czapa, a na nogach ciepłe buty z wilczej skóry.
Uśmiechnął się Mróz - Siny Nos
i pomyślał:- "To ci nie pomoże..."
i pomyślał:- "To ci nie pomoże..."
Poklepał kupca po po plecach...
- nic, nawet się nie obejrzał.
- nic, nawet się nie obejrzał.
Poklepał go palcem po policzku.
Czuje kupiec, że policzki i nos
ma czerwone z zimna.
Czuje kupiec, że policzki i nos
ma czerwone z zimna.
Kołnierz wyżej postawił
i w niego się wtulił.
A Mróz- Siny Nos jeszcze
mocniej go szczypie,
i w niego się wtulił.
A Mróz- Siny Nos jeszcze
mocniej go szczypie,
pod futrzany kołnierz się wślizguje,
czapę podnosi, do butów włazi.
czapę podnosi, do butów włazi.
Kupiec mógł wyjść z sań, nogami potupać, rękami pomachać, ale on w saniach
wolał zostać i jeszcze
mocniej się kożuchem opatulać.
wolał zostać i jeszcze
mocniej się kożuchem opatulać.
"Jak będę siedział cicho
pod ciepłym futrem,
to może Mróz odpuści" - myślał.
pod ciepłym futrem,
to może Mróz odpuści" - myślał.
Ale Mróz nie odpuści,
tylko zadął mroźnym powietrzem.
tylko zadął mroźnym powietrzem.
Wzdrygnął się kupiec, zimno
przeszywa go do szpiku kości,
przeszywa go do szpiku kości,
i czuje, że ciepłe ubranie
wcale mu nie pomaga.
wcale mu nie pomaga.
I w ten sposób, Mróz - Siny Nos
kupca zamroził i w sopel lodu zamienił.
kupca zamroził i w sopel lodu zamienił.
Pozostawił go w saniach
i powrócił w szczere pole.
i powrócił w szczere pole.
Przycupnął na pniu drzewa
i czeka na Mroza - Czerwonego Nosa.
i czeka na Mroza - Czerwonego Nosa.
W tym samym czasie Mróz - Czerwony Nos dogonił chłopa. Na biednym chłopie
kapota połatana. Cienka mycka ,
dziurawe rękawice i byle jakie buty.
kapota połatana. Cienka mycka ,
dziurawe rękawice i byle jakie buty.
"Szybko się z tobą rozprawię"
- uśmiechnął się Mróz.
- uśmiechnął się Mróz.
Chciał go Mróz - Czerwony Nos
od razu w saniach zamrozić,
ale chłop jak tylko zimno poczuł,
od razu w saniach zamrozić,
ale chłop jak tylko zimno poczuł,
szybko z sań zeskoczył
i biegnie za nimi.
W biegu Mróz go nie złapie.
i biegnie za nimi.
W biegu Mróz go nie złapie.
"No - pomyślał Mróz - Czerwony Nos - biegaj, biegaj i tak cię chwycę
i w sopel lodu zamienię!"
i w sopel lodu zamienię!"
Ale nie dane mu było tego uczynić,
bo chłop złapał siekierkę
i dalejże drzewo ścinać.
bo chłop złapał siekierkę
i dalejże drzewo ścinać.
Macha siekierką żwawo,
tylko wióry lecą dookoła.
tylko wióry lecą dookoła.
Podkradł się Mróz do chłopa:
"Tu cię mam!" - mówi do siebie.
Ale chłop, od tej roboty cały się spocił.
Zdjął kapotę i na śnieg rzucił.
Ciepło mu, zimna nie czuje.
Ciepło mu, zimna nie czuje.
Rozsierdził się Mróz - Czerwony Nos,
że nie może sobie z biednym chłopem poradzić. Złapał kapotę i mroźnym
wiatrem dmucha. Potem wlazł pod nią, siedzi tam i nadal ją mrozi.
że nie może sobie z biednym chłopem poradzić. Złapał kapotę i mroźnym
wiatrem dmucha. Potem wlazł pod nią, siedzi tam i nadal ją mrozi.
Chłop robotę skończył,
drewno na sanie wrzucił,
za kapotą się ogląda.
drewno na sanie wrzucił,
za kapotą się ogląda.
Chciał ją podnieść, ale widzi,
że cała oszroniona.
Aż od mrozu trzeszczy.
że cała oszroniona.
Aż od mrozu trzeszczy.
Nie namyślając się wiele,
złapał szczapę drewna
i jak nie zacznie okładać kapotę.
złapał szczapę drewna
i jak nie zacznie okładać kapotę.
I raz i dwa i jeszcze, jeszcze.
Tłukł dotąd, aż kapota oddajała.
Tłukł dotąd, aż kapota oddajała.
Mróz cały poobijany, bo siedział
pod kapotą przez cały czas co ją chłop okładał, wziął nogi za pas i uciekł.
pod kapotą przez cały czas co ją chłop okładał, wziął nogi za pas i uciekł.
Późną nocą przybył Mróz - Czerwony Nos
w szczere pole. Patrzy: a na pieńku już starszy brat czeka. Mróz - Czerwony Nos
w szczere pole. Patrzy: a na pieńku już starszy brat czeka. Mróz - Czerwony Nos
ledwo nogami powłóczy,
za bok się trzyma taki poobijany.
za bok się trzyma taki poobijany.
- I co? - zapytał Mróz - Czerwony Nos
brata - zamroziłeś kupca?
brata - zamroziłeś kupca?
- Zamroziłem - odparł Mróz - Siny Nos
- A ty? Zamroziłeś chłopa?
- A ty? Zamroziłeś chłopa?
- A gdzież tam! Zabrałem nogi za pas.
Do tej pory boki mnie bolą -
Do tej pory boki mnie bolą -
- i opowiedział bratu jak to chłop
łomot mu sprawił i grzmocił drewnianą szczapą kapotę pod, którą Mróz siedział.
łomot mu sprawił i grzmocił drewnianą szczapą kapotę pod, którą Mróz siedział.
Pokręcił głową Mróz - Siny - Nos
i powiedział:- Młody jesteś bracie
i jeszcze głupi!
i powiedział:- Młody jesteś bracie
i jeszcze głupi!
Pożyjesz trochę na tym świecie
i zrozumiesz,
i zrozumiesz,
że siekiera rozgrzewa lepiej niż futro...
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)