Słomiany byczek
bajka ukraińsk
Żyli sobie raz Dziadek i Babka.
Dziadek wyrabiał smołę, a Babka w domu przędzę tkała. Biedni, byli, nic nie mieli. Co zarobili to zjedli.
Pewnego dnia Babka powiada do Dziadka:
- Zrób dziadku Słomianego Byczka i pokryj go smołą.
- A co ty, głupia, mówisz? Do czego ci taki byczek potrzebny?
- Zrób jak mówię, wiem co robię.
Dziadek nie miał akurat nic do roboty. Wziął wiązkę słomy, ociosał brzozowe kołki,
Ucieszyła się Babka, w ręce klasnęł, bo byczek wyglądał jak żywy.
Następnego dnia, Babka wzięła przędzę i popędziła Słomianego Byczka, by pasł się na łące.
Sama usiadła obok, przędzie i śpiewa:
Pasie się byczek na łące,
Babka przędzę tka.
Pasie się, pasie byczek ,
Babka byczka ma.
Obróciła się Babka na bok, zamknęła oczy i śpi.
Za niedługo z ciemnego lasu wyszedł Niedźwiedź.
Podszedł do byczka i pyta:
- A ty coś za jeden?
- Jestem byczek ze słomy,
smołą opatulony,
przez Babcię wymyślony,
przez Dziadka zrobiony.
– odezwał się byczek
Niedźwiedź na to:
- Jeśli jesteś ze słomy i smoły, oderwij kawałek ze swojego boku i pokaż.
Ale byczek nic nie mówi. Stoi jak stał i milczy. Zdenerwował się Niedźwiedź,
zamachnął się kosmatą łapą na Słomianego Byczka i dalejże go szarpać.
Ale łapa mu się do smoły przykleiła i nie mógł jej wyciągnąć.
Szarpie, mocuje się, ciągnie, ale nic nie pomaga! Ciągnął byczka, ciągnął, aż zaciągnął w las.
Obudziła się Babka, nie ma byczka! "Gdzie mój byczek? - myśli - Może sam do domu wrócił?"
Idzie, patrzy, a tam Niedźwiedź ciągnie byczka do sosnowego lasu.
zamachnął się kosmatą łapą na Słomianego Byczka i dalejże go szarpać.
Ale łapa mu się do smoły przykleiła i nie mógł jej wyciągnąć.
Szarpie, mocuje się, ciągnie, ale nic nie pomaga! Ciągnął byczka, ciągnął, aż zaciągnął w las.
Obudziła się Babka, nie ma byczka! "Gdzie mój byczek? - myśli - Może sam do domu wrócił?"
Idzie, patrzy, a tam Niedźwiedź ciągnie byczka do sosnowego lasu.
Złapała Babka mocny powróz, rzuciła się na Niedźwiedzia, związała go i do domu przywlekła.
Woła Babka Dziadka:
- Dziadku, Dziadku! Byczek przyprowadził nam Niedźwiedzia!
Dziadek wyskoczył z chałupy i Niedźwiedzia zamknął w piwnicy.
Nazajutrz z rana, Babka zabrała przędzę i popędziła byczka na pastwisko.
Sama siadła na górce, przędzie i śpiewa:
Pasie się byczek na łące,
Babka przędzę tka.
Pasie się, pasie byczek ,
Babka byczka ma.
Za niedługo obróciła się na bok i zasnęła. A tu szary Wilk wybiega
z ciemnego lasu i - do byczka w te słowa:
- Jestem byczek ze słomy,
smołą opatulony,
przez Babkę wymyślony,
przez Dziadka zrobiony.
– odezwał się byczek
- Jeśli jesteś słomiany daj mi trochę słomy. Myśliwy mnie postrzelił, futro sobie naprawię.
- No to bierz!
Wilk podskoczył do byczka i chciał wyrwać trochę słomy z jego grzbietu.
Ale łapy mu utknęły i w żaden sposób nie mógł ich wyciągnąć. Szarpał, szarpał ale nic to nie dało.
Tak szarpał, aż zaciągnął słomianego byczka w las.
Ale łapy mu utknęły i w żaden sposób nie mógł ich wyciągnąć. Szarpał, szarpał ale nic to nie dało.
Tak szarpał, aż zaciągnął słomianego byczka w las.
Obudziła się Babka, a byczka nie widać.
Myśli: „Pewnie mój byczek sam do domu poszedł”.
Myśli: „Pewnie mój byczek sam do domu poszedł”.
Patrzy, a tam Wilk ciągnie byczka. Pobiegła zawołać Dziadka.
Dziadek złapał Wilka i zamknął w piwnicy.
Dziadek złapał Wilka i zamknął w piwnicy.
Trzeciego dnia, Babka znowu poszła pasać Słomianego Byczka na łące.
Przędzie i śpiewa:
Przędzie i śpiewa:
Pasie się byczek na łące,
Babka przędzę tka.
Pasie się, pasie byczek ,
Babka byczka ma.
Za niedługo obróciła się na bok i zasnęła.
Nagle na łące pojawiła się Lisica i zdziwiona pyta:
- A ty, coś za jeden?
- Jestem byczek ze słomy,
smołą opatulony,
przez Babcię wymyślony,
przez Dziadka zrobiony.
– odezwał się byczek
- To daj mi, mój drogi trochę smoły. Psy ogon mi obszarpały, załatam sobie.
- Bierz!
Lisica także łapami się przykleiła do Słomianego Byczka i za nic uwolnić się nie mogła.
Lisicę także Dziadek w piwnicy uwięził.
Kolejnego dnia, znowu Babka na łace byczka pasie, przędze tka, śpiewa. I znowu oczy zamknęła i usnęła.
A na Słomianego byczka tym razem złapał się Zając. I on również trafił do piwnicy.
Nazajutrz rano, Dziadek usiadł nad włazem do piwnicy i na osełce nóż ostrzy.
- Dziadku, po co nóż ostrzysz?
- Przyda się, jak będę skórę z Niedźwiedzia zdejmował,
na futro dla mnie i Babci – odparł Dziadek i dalej nóż ostrzy.
Niedźwiedź wystraszył się srodze i prosi:
- Nie rób tego Dziadku, a nie pożałujesz. Puść mnie wolno,
a przyniosę ci miodu ile dusza zapragnie.
- No, to idź, ale bez miodu nie wracaj! - odparł Dziadek.
Wilk go pyta:
- Dziadku, a teraz po co nóż ostrzysz?
- Przyda się jak będę skórę z Wilka zdejmował,
na buty dla mnie i Babci– odparł Dziadek i dalej nóż ostrzy.
Przeraził się Wilk i prosi:
- Nie rób tego Dziadku, a nie pożałujesz. Puść mnie wolno,
a przyprowadzę ci młodą owieczkę najładniejszą w całej wsi.
- Idź, ale bez owcy mi się nie pokazuj! - odrzekł Dziadek,
puścił wolno Wilka, a ten wziął nogi za pas.
Siedzi Dziadek i znów nóż ostrzy.
A Lisica z głębi piwnicy pyta:
- Powiedz mi, Dziadku, po co ten nóż ostrzysz?
- Przyda się jak będę skórę z Lisicy zdejmował,
na kołnierz dla mnie i Babci– odparł.
Przestraszyła się Lisica i prosi:
- Oszczędź mnie Dziadku, a nie pożałujesz. Przyprowadzę ci tłustą kurkę
i gąskę, tylko mnie puść wolno!
- Idź, ale bez kurki i gąski mi nie wracaj !– odparł Dziadek i dalej nóż ostrzy.
I Lisica czmyhnęła co tchu do lasu.
W piwnicy ostał się tylko jeden Zając.
Pyta drżącym głosem:
- Powiedz mi, Dziadku, po co ten nóż ostrzysz?
- Przyda się jak będę skórę z Zająca zdejmował,
na rękawice i czapę dla mnie i Babci– odparł dziadek. Akurat zima idzie
– i jakby nigdy nic nóż na osełce ostrzy.
Zatrząsł się Zając ze strachu i prosi:
- Oszczędź mnie Dziadku, a nie pożałujesz.
Kolczyków ci przyniosę, wstążek kolorowych i kubrak haftowany, tylko puść mnie wolno!
Dziadek go puścił i Zającowi też uszedł z życiem cało.
Dziadek i Babka całą noc smacznie przespali, a nad ranem słyszy Babka:
- Puk!-puk! - ktoś do drzwi wali.
- Dziadku, Dziadku wstawaj! Ktoś stoi za drzwiami, idź i sprawdź co chce!
Dziadek wstał, wyjrzał, a tam Niedźwiedź taszczy cały ul.
Dziadek zabrał ul i tylko zdążył się położyć, a tu w drzwi: „puk!- puk!”
Patrzy Dziadek a tu Wilk całe stado owiec zagonił na podwórze.
Patrzą, patrzą a tu Lisica idzie i wierzbową gałązką stadko kur i gąsek na podwórze zapędza.
Nie minęła chwila jak przed chałupą pojawił się Zając ze skrzynią pełną: błyskotek,
wstążek kolorowych, ubrań haftowanych i innych podarków.
Tylko nie wiadomo jak to się stało, że pewnego dnia,
Słomiany Byczek w słońcu się roztopił i tyle z niego zostało.
Słomiany Byczek w słońcu się roztopił i tyle z niego zostało.
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki europejskie
Można również obejrzeć bajkę z 1954 roku, o tym samym tytule,
która jednak nie pokrywa się z treścią wersji ksiażkowej.
Słomiany byczek - w wersji polskiej
Można również obejrzeć bajkę z 1954 roku, o tym samym tytule,
która jednak nie pokrywa się z treścią wersji ksiażkowej.
Słomiany byczek - w wersji polskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)