środa, 20 lutego 2019

Jak niedźwiedź Potap i lisica Laryska poszli po miód - bajka rosyjska

Jak niedźwiedź Potap
 i lisica Laryska poszli po miód
bajka rosyjska

Tą historię, o niedźwiedziu Potapie i lisicy Larysce,
 opowiadał stary łoś w borach briańskich. 
Bory briańskie, to duży, piękny las, pełen uroczych jezior i szerokich rzek. 
Mieszka w borach briańskich tyle zwierząt, że nie sposób zliczyć… 


Tak więc, lisica Laryska dowiedział się, że niedźwiedź Potap, zbiera miód. 
I ten miód jest najsłodszym z miodów jakie istnieją. 
Miodem tym, można także leczyć przeziębienia. 
Lisica chciała tego miodu posmakować, bo nigdy jeszcze miodu nie jadła 
i nawet nie wiedziała co to takiego. Ale jak go zdobyć?

Postanowiła, w tym celu, udać się do niedźwiedzia Potapa 
i tak długo prosić go, aż w końcu da jej miodu skosztować. 
Najpierw jednak, zaczęła głośno kichać i parskać. 
Już z daleka słychać było jej pojękiwania: 
- „Auuu... Ach!...Ouuu...Och! 
W końcu, wszyscy w lesie mówili, że lisica Laryska jest ciężko chora. 
Ona tylko na to czekała.
 

Pobiegła do niedźwiedzia Potapa. Ten siedział na pieńku i drzazgi z pięty wyciągał. 
Lisica stanęła za jego plecami i krzyknęła. 


- Gdzie ty masz rozum Larysko? - przestraszył się niedźwiedź - Nie widzisz co robię? 


- Oj, jestem taka słaba!- skłamała lisica – do rzeki w lesie wpadłam, 
nurt mnie porwał, przemarzłam cała, bo woda w rzece zimna! 
Pomożesz mi, Misiu? Mówi się, że miód leczy przeziębienie i miło rozgrzewa. 
Przydało by mi się takie lekarstwo! 
- Nie mam teraz miodu. Ostatni garnek wczoraj wylizałem. 


- Daj mi miodu, misiu, proszę, zrób to dla mnie.. - jęczy dalej lisica.


Niedźwiedź spojrzał spode łba i mruknął:
- Wiem, gdzie jest jedno miejsce, gdzie pszczoły barć mają. 
Tylko to bardzo wysoko. No, ale cóż, jakoś sobie poradzę. 
Pójdziemy tam rano, skoro świt. 


Cała noc lisica śniła, że miodu próbuje. Wyobrażała sobie, że musi to być jak bieganie, albo latanie na skrzydłach! W końcu nigdy nie jadła miodu i nie wiedziała, co to w ogóle jest. 


Rano, gdy tylko wzeszło słońce, lisica już była u niedźwiedzia. 
Stoi i grzecznie czeka. A niedźwiedź już był na nogach
 i właśnie kończył kąpać się w strumyku. 
- Cóż, - mówi – chodźmy Larysko po miód. Czas porządnie się najeść. 


Szli, szli, aż doszli do wielkiej starej lipy, tuż nad brzegiem jeziora. 
W pniu lipy, wysoko nad ziemią, była wydrążona dziupla, 
a w niej mieszkały pszczoły. Wiadomo, tam gdzie pszczoły, tam i miód. 


Niedźwiedź Potap, naostrzył pazury o pień, zawiązał na głowę chustkę,
 i zaczął wspinać się na lipę. 
- Kiedy wejdę na szczyt, będę rzucał plastry miodu po kawałku. 
Ty je podnoś i układaj. Potem zjemy je razem - krzyczy z drzewa. 


Lisica Laryska siedzi na pieńku pod drzewem, czeka na miód i się oblizuje. 
- Tak długo się stąd nie ruszę, dopóki niedźwiedź miodu nie zrzuci! 


A niedźwiedź Potap wspiął się na lipę, zanurzył łapę w dziupli. 
Ale łapę za płytko widać wsadził, bo miodu nie wyjął, tylko w dziupli się 
zakotłowało, zabrzęczało, parę pszczół wyleciało i na tym się skończyło. 
Spróbował jeszcze raz, tym razem głębiej, aż pszczoły zaczęły się niepokoić. 
Niedźwiedź był zły i za trzecim razem wsadził łapę do dziupli z całej siły.


A jak się tak naprężył, to gałąź się pod nim złamała. 
Niedźwiedź wpadł w krzaki, a rój pszczół za nim. 


- Ooo, to ja teraz miód złapię! – ucieszyła się lisica Larysa 
i wsadziła nos w zarośla tam gdzie wleciały pszczoły. 
Wystawiła język i zaczęła smakować. 
Jak to pszczoły zobaczyły, zaraz się rojem zleciały i zaczęły ją boleśnie kąsać.


Jedna użądliła lisicę w nos, druga w ucho, reszta w wystawiony język! 
Lisicy wydawało się jakby wpadła do ognia! Piekło i parzyło! 
Odgania się od pszczół i wrzeszczy na całe gardło: 
- Och, ratunku! Ratunku! Ratuj mnie, misiu! 


Ale niedźwiedź nie mógł jej pomóc, 
bo sam został dotkliwie pogryziony przez pszczoły. 
Pszczoła- owad solidarny: jeden za wszystkich - wszyscy za jednego!
I dalejże w te pędy do niedźwiedzia wracać. 


Niedźwiedź widzi - źle się dzieje i krzyknął z całych sił: 
- Ratuj się, kto może! 
Pobiegł w te pędy na brzeg jeziora i... chlup! 
Wskoczył do wody!


A za nim lisica Laryska za nim, chociaż wody 
bardzo nie lubiła, ale innego wyjścia nie miała. 


Siedzą w jeziorze, tylko czubki nosów im wystają. 
Pszczoły latają dookoła i próbują wbić w ich nosy swoje żądła. 
Woda w leśnym jeziorze jest zimna, niedźwiedź i lisica marzną, 
zębami dzwonią z zimna, ale nie mogą wyjść dopóki pszczoły nie odlecą. 
I tak siedzieli w wodzie do późnej nocy.


Już w ciemności, gdy pszczoły w końcu odleciały do domu,
 lisica i niedźwiedź wyszli z wody. 
Buzie całe opuchnięte, opuchnięte nosy, 
sierść mokra, nogi z zimna się trzęsą, woda z nich kapie. 


Obolali człapią do domów domów, zła na niedżwiedzia lisica, 
tylko na niego okiem łypie i patrzy groźnie  spode łba. 


Nagle obudziła się sowa. Zobaczyła lisicę i niedźwiedzia i w śmiech, 
aż ją słychać w całym lesie: 
- Oh-oh-hoo! Ohh- ha- ha! Zbierali miód w jeziorze hahaha! 


Rano niedźwiedź Potap, przyłożył sobie listek łopianu na nos, 
uszy potarł gliną, tak że nie bolały go tak bardzo. 


Lisica Laryska, obwiązała głowę chustką, owinęła nogę gałgankiem, 
podparła się łapką i siedzi przed swoją chatą.
 

Nagle widzi – niedźwiedź Potap do niej zmierza, 
a lisica do niego w te słowa: 
- Oszukałeś mnie, niedźwiedziu! 
- To spróchniał lipa nas oszukała! Pszczoły są bardzo przyjazne. 
Nie martw się, chodź poszukamy innej dziupli i zażyjemy lekarstwo. 


- Nie pójdę z tobą- odparła lisica- ten twój miód mocno gryzie! 
Lepiej nałapie sobie myszy! 
- Co warte są twoje myszy? - warknął Potap - Czy to nazywasz jedzenie? 
Miód jest taki słodki, słodziutki…. 


Ale lisica Laryska już mu nie wierzyła i nie chciała go słuchać dłużej. 
Nigdy nie zdecydowała się już więcej miodu spróbować. 
Całe życie myślała, że miód to to samo, co bzyczenie i gryzienie ... 
Omijała wiec dziuple z daleka. 


Kiedy stary łoś opowiadał tę historię, wrona i sroka siedziały obok, 
na gałęzi sosny i słuchały uważnie. 
- Kłamstwo! Kłamstwo! To nie zdarzyło się naprawdę! - skrzeczała sroka. 


- Prawda, prawda, To zdarzyło się naprawdę! - krakała wrona. 
Do tej pory zdania są podzielone i nie wiadomo tak do końca, 
czy ta historia wydarzyła się naprawdę, czy też nie.


Autor: Nikola  Gribaczow, opracowanie: Agnieszka Jasinska


Ilustracje: Piotr Repkin 


Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)