O dobrej Betuszce i złej Baruszce
bajka czeska
Była pewnego razu biedna dziewczynka imieniem Betuszka, bardzo dzielna i pracowita. Wieczorem zaganiała gąski z pastwiska do domu, w ręce trzymała gałązkę i tak sobie śpiewała:
- Hej, gąseczki, hej, kto dziś będzie ze mną spać?
Nagle wyskoczył zza muru jakiś człowieczek i zawołał:
- Ja, moja panienko!
- No, spróbuj przyjść - zażartowała Betuszka.
Zapędziła gąski do domu i najpierw zadbała o zwierzątka: gąskom dała wody, pieskowi nakruszyła chleba do kawy, kotkowi nalała mleka do miseczki, kogutkowi i kurce nasypała ziarnek, a dopiero potem pomyślała o sobie. Najadłszy się pozmywała naczynia, przygotowała sobie łóżko do spania, zamknęła lufcik i położyła się spać.
O północy zapukał ktoś do okna:
- Kto tam?!
- Ja, panienko, człowieczek, otwórz!
- Gąski, piesku, kotku, kogutku, kurko, otworzyć?
- Tylko się nie śpiesz! - radziły. - Nie otwieraj mu, zanim nie nanosi sitem wody do kadzi.
Człowieczek nosił wodę, i nosił, ale nie dał rady. Wtem wybiła pierwsza i musiał wracać tam, skąd przyszedł. Następnej nocy był znowu. Co teraz? Tym razem zwierzątka miały inną radę:
- Nie otwieraj mu, zanim nie pozbiera jagieł i maku aż do ostatniego ziarnka. Wczoraj Baruszka od sąsiadów w złości pomieszała jagły z makiem i rozsypała je w ogrodzie.
Jasne, że takiej pracy nikt nie zdoła wykonać w jednej chwilce i do tego w nocy, gdy na krok nic nie widać. Nawet ów człowieczek! Wybiła pierwsza i znów musiał wrócić tam, skąd przyszedł. Trzeciej nocy znowu: puk, puk w okienko.
- Czy Betuszka otworzy?
- Nie ma mowy, źle byś na tym wyszła! - ostrzegły zwierzątka.
- Nie otwieraj mu, zanim nie postawi ci nowej chatki, ładnej, wygodnej i przytulnej!
Człowieczek zabrał się do roboty, budował i budował, a gdy już pokrył dach gontami, wybiła pierwsza i znów musiał wrócić tam, skąd przyszedł.
Rankiem budzi się Betuszka: "Ho! ho! w takim ślicznym domku będzie się dobrze mieszkać!"
Ale i Baruszka się obudziła. Mieszkała sobie bogato, ale była zła i leniwa.
Z zazdrości pobladła i szybko pobiegła do Betuszki:
- Kto zbudował ten nowy dom?
- Ach, ktoś tam, jakiś człowieczek. Jak pędziłam wieczorem gąski z pastwiska, śpiewałam sobie; wtedy on powiedział, że przyjdzie w nocy.
- Co ma ona, to i ja muszę mieć! - postanowiła Baruszka.
Późnym popołudniem popędziła dla pozoru gąski na pastwisko, ale wkrótce zawróciła z nimi do domu. Po drodze tak śpiewała:
- Hej, gąseczki, hej, kto dziś będzie ze mną spać?
Wtem zza muru wyskoczył człowieczek i zawołał:
- Ja, panienko!
- To przyjdź!
Baruszka zamknęła gąski, ale nie dała im wody. Także pieska, kotka, kogutka i kurkę zostawiła o głodzie, sama tylko porządnie się najadła i napiła. Nic też nie posprzątała w izbie, i poszła spać.
O północy puka ktoś do okna:
- Kto tam?!
- Ja, panienko, człowieczek!
»Wpuścić go?« - zastanawiała się Baruszka.
Dla pewności spytała zwierzątek:
- Gąski, piesku, kotku, kogutku, kurko, otworzyć?
- Sama jadłaś, sama piłaś, teraz sama sobie radź!
I Baruszka otworzyła. Człowieczek wpadł do izby, porwał Baruszkę i uniósł ją z sobą.
Od tego czasu nikt jej już więcej nie widział. Może musi gdzieś służyć i uczyć się, jak być dobrą dla zwierząt i ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)