Li- In i makaka
bajka chińska
Ilustracja: Witold Chmielewski |
Czyżbyście nie znali żółwia Lu-In? No, tego Lu-In, co mieszka w rozpadlinie skalnej na brzegu oceanu. Nie znacie go? To wielka szkoda. Lu-In przeżył na tym świecie trzysta lat i ma co opowiadać swoim przyjaciołom. Ale o jednej przygodzie stary żółw nigdy nikomu nie wspomina ani słowem. O przygodzie z małpą. Zaraz zrozumiecie, dlaczego Lu-In nie lubi o tym mówić.
Było to tak:
Pewnego dnia, gdy żółw przechadzał się po wybrzeżu, spotkał małpę — makakę.
Małpiszon bardzo przypadł żółwiowi do serca, Lu-In powiada więc do niego:
— Czcigodny makako! Już dawno marzyłem o przyjaźni z tobą i jestem szczęśliwy z tego spotkania. — Niezmiernie długą drogę odbyłem — odpowiedział makaka — żeby ciebie, czcigodny Lu-In, zobaczyć, rozkoszować się twoją mądrością i podziwiać twoją wspaniałą urodę i niezwykły wdzięk.
I tak, prawiąc sobie nawzajem miłe słówka, niepostrzeżenie zbliżyli się do skały, gdzie znajdowało się mieszkanie żółwia.
— Przemiły makako — rzekł żółw — zrób mi tę przyjemność i zjedz ze mną obiad.
I ugościł małpę świeżutkimi małżami, tłustymi muszkami oraz soczystą morską kapustą. Na deser były maleńkie kolorowe meduzy. Po tym wyszukanym obiedzie żółw odprowadził drogiego gościa. Małpa mieszkała w pobliskim lesie. Pogoda była cudowna, droga piękna i przyjaciele wcale się nie zmęczyli.
— O, już jesteśmy — powiedział makaka i zatrzymał się przy grubej, wysokiej palmie. — Mój dom mieści się na samym wierzchołku. Proszę, czcigodny Lu-In, wstąp w moje nędzne progi i bądź moim gościem.
— Najmilszy makako — odparł żółw mocno zakłopotany — czyżbyś nie wiedział, że nie umiem łazić po drzewach? Umiem, owszem, pływać w wodzie, opuszczać się na samo dno oceanu, łowić muchy, ale łazić po drzewach? Nie, tego nie potrafię.
— Ach, drobnostka! — wykrzyknął pomysłowy makaka. — Trzymaj się tylko mojego ogona zębami i nic się nie bój.
Żółw zrobił, co mu kazano, i małpa zaczęła zręcznie wdrapywać się na wierzchołek palmy... Nigdy w życiu żółw nie znajdował się na takich karkołomnych wysokościach. Dech mu zapierało w piersiach ze strachu. A makaka wznosił się coraz wyżej i wyżej, ciągnąc na swoim ogonie czcigodnego Lu-In. I oto nareszcie dosięgnęli domku małpy.
Żona makaki wysunęła głowę przez okno i krzyknęła radośnie:
— Ach, kogo ja widzę! Jakże się cieszę z wizyty tak upragnionego gościa!
A trzeba wam wiedzieć, że nasz żółw był bardzo dobrze wychowany i zawsze na miłe słowa odpowiadał równie miłymi słowami. Nikt nie wie, co Lu-In zamierzał powiedzieć żonie makaki, albowiem, zaledwie otworzył pyszczek, natychmiast wypuścił z zębów ogon małpy i pokoziołkował na ziemię. Biedak spadł z takiej wysokości, że omal nie skręcił karku. Makaka w kilku susach znalazł się na dole i zaczął pocieszać nieostrożnego gościa.
Kiedy Lu-In przestał nareszcie jęczeć, makaka rzekł:
— Błagam cię, trzymaj się mojego ogona z całych sił i ani słowem nie odpowiadaj na przywitanie mojej żony. Zaklinam cię!...
— Postaram się milczeć — przemówił słabym głosem LuIn.
I małpa znów zaczęła wspinać się ku wierzchołkowi palmy, ciągnąc za sobą żółwia. Gdy znalazła się przed domem, żona makaki znów wyjrzała przez okno.
— Mam nadzieję, że nasz dostojny gość nie potłukł się przy spadaniu? — rzekła ze współczuciem. — Tak mi przykro, doprawdy!...
„Ach, jaka uprzejma jest ta żona makaki" — pomyślał żółw z wdzięcznością i zapominając o grożącym niebezpieczeństwie powiedział:
— Dzię...
Chciał powiedzieć: „Dziękuję za wyrazy współczucia", ale nie zdążył, bo otworzywszy pyszczek, znów spadł na ziemię. Długo nie zgadzał się żółw, by ponowić próbę odwiedzenia małpy, ale makaka tak natarczywie go namawiał, tak zaklinał, że Lu-In zaryzykował jeszcze ten ostatni raz.
Zaledwie zbliżyli się do domu, żona makaki zawołała:
— Czyżby nasz drogi gość znów spadł?!
— Tak — westchnął żółw i na łeb, na szyję pokoziołkował w dół.
Tym razem tak dotkliwie się potłukł, że stracił przytomność. Kiedy się ocknął z omdlenia, natychmiast pokuśtykał do siebie. Nie pomogły błagania makaki, który usiłował namówić czcigodnego Lu-In do jeszcze jednej próby. Żółw pozostał głuchy na wszelkie namowy.
Następnego dnia makaka udał się w odwiedziny do swojego wczorajszego gościa. Żółw przywitał go uprzejmie.
— Jak to dobrze, żeś przyszedł! — powiedział. — Wybieram się właśnie na spacer po morzu. Zapraszam cię serdecznie.
— Ależ, drogi Lu-In, przecież ja nie umiem pływać! Umiem wdrapywać się na drzewa, wybierać jajka z ptasich gniazd, chodzić na trzech, a nawet na dwóch rękach, ale na wodzie nie utrzymam się ani sekundy.
— Ach, drobnostka! — wykrzyknął żółw. — Siadaj na mój grzbiet i nic się nie bój.
Małpy nie trzeba było namawiać. Natychmiast wskoczyła na grzbiet żółwia i Lu-In zręcznie odpłynął od brzegu. Ta niecodzienna podróż z początku bawiła makakę. Bądź co bądź nie , każda małpa ma sposobność pływać po oceanie na żółwim grzbiecie. Ale wkrótce makaka zaczął się nudzić. Bo też powiedzcie sami: jak daleko okiem sięgnąć, nic — tylko woda i woda, woda i woda aż do obrzydzenia. Nic ciekawego...
I nagle małpa zaczęła cichutko chichotać. Przypomniało jej się, jak to wczoraj żółw koziołkował z drzewa na dół.
— Nie wierć się — ostrzegł ją Lu-In. — Stoczysz się z mojego pancerza. Przecież jest śliski!
Ale małpa nie mogła się powstrzymać i chichotała coraz głośniej i głośniej. A gdy sobie przypomniała, jak Lu-In zwalił się po raz drugi, ze śmiechu aż się zatrzęsła.
— Siedź spokojnie! — krzyknął niezadowolony żółw. — Co cię tak śmieszy?
A makaka w tej chwili przypomniał sobie, jak to Lu-In komicznie pokuśtykał, gdy zleciał za trzecim razem.
I dławiąc się ze śmiechu, powiedział:
— Przypomniałem sobie... przypomniałem sobie... Chacha-cha!...
I wesoła małpa, niepomna na przestrogi żółwia, tak się zaczęła tarzać ze śmiechu, że zwaliła się w morze, zachłysnęła się i omal nie utonęła.
Od tego czasu stary, czcigodny żółw nigdy nie zawiera znajomości z ruchliwymi małpami.
Autor: Maria Górska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, Warszawa, 1956 rpk, Wyd. IV
Przeczytaj także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)