Bajka o popie i jego parobku Jołopie
bajka rosyjska
Był raz pop,
Głupi jak czop.
Chodził pop po jarmarku,
Kupiłby jakiego towarku.
Rozgląda się wokoło,
Patrzy — idzie Jołop,
Idzie przed siebie,
A dokąd — sam nie wie.
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
„Wczesny ptak z dobrodzieja. Czego szukasz?”
Pop mówi: „Potrzebny mi parobek: kucharz
I żeby jednocześnie
Był za koniucha i cieślę,
A gdzie znaleźć takiego
Robotnika niezbyt drogiego?”
Mówi Jołop: „Będę ja ci służył pilnie,
Gorliwie i bardzo usilnie,
Rocznie za trzy prztyczki w twój czub,
A jeść będę sam warzony bób.”
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
Zaczął pop medytować,
W głowę się skrobać,
Bo to trzeba odróżniać prztyk od prztyka...
Ale co tam! Ryzyka-fizyka.
Mówi pop do Jołopa: „Zgoda.
Obydwu nam będzie wygoda.
Pomieszkaj ty w moim obejściu trochę,
Pokaż swoją ochotę i robotę.”
Ilustracja: Andrzej Fąnfara |
Mieszka Jołop u popa, wiedzie mu się przednio,
Śpi na słomie, je za czterech, robi za siedmiu.
Jeszcze ciemno na dworze,
A Jołop już zaprzęgnie, zaorze,
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
W piecu napali, narychtuje wszystko, zakupi,
Jajeczko upiecze i sam obłupi.
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
Popadia się nachwalić nie może parobka,
Popówna tęsknym oczkiem zerka na Jołopka,
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
Popiątko mówi mu: tatku, cacy!
On kaszą chłoptasia karmi, niańczy go po pracy.
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
Tylko pop Jołopa nie lubi,
Nigdy go nie przyhołubi,
zapłacie myśli często-częściutko,
Czas ucieka, termin blisko-bliziutko.
Nie je pop, nie pije, drzemki nie ucina,
Już zawczasu mu trzeszczy łepetyna.
Idzie pop do popadii, powiada:
„Tak to i tak. Co nam robić wypada?”
Babski rozum, wiadomo, sprytniejszy,
Na chytrości rozmaite wymyślniejszy.
„Znam ja sposób — powiada popadia —
Żeby od nas ta nieprzyjemność odpadła.
Zadaj ty mu robotę niemożebną,
A żądaj, żeby ją wypełnił na pewno.
Tym sposobem od rozprawy głowę zbawisz
I Jołopa bez zapłaty odprawisz.”
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
Poczuł się pop weselej,
Na Jołopa zaczął patrzeć śmielej.
Jak nie krzyknie: „Chodź tu, głupi chłopie,
Mój parobku wierny, Jołopie!
Słuchaj: mam umowę z diabłami,
Że mi będą myto płacić do mojej śmierci samej,
Dobry dochód, nie trzeba lepszego,
Ale od trzech lat nie płacą grosza złamanego.
Jak się najesz swojego bobu,
Ściągnij mi z diabłów całkowity niedobór.”
Ilustracja: Aleksandra Michalska - Szwagierczak |
Jołop nic nie odpowiedział,
Poszedł nad morze, na brzegu siedział.
Zaczął tam kręcić postroniec
I w morzu moczyć drugi koniec.
Wylazł z morza stary Bies:
„Czego tu, Jołopie, chcesz?”
„Chcę tutaj morze postronkiem marszczyć
I was, plemię przeklęte, martwić.”
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
Stary Bies pomarkotniał naraz:
„Za co, powiedz, taka niełaska na nas?”
„Jakże za co? Nie wpłacacie daniny,
Przepuściliście, sobaki, trzy terminy.
Ale zaraz będzie inna zabawa:
Wielkie przeciwieństwo idzie na was.”
„Jołopciu, nie marszcz morza, miej litość,
Zapłacimy tobie pełną należytość.
Czekaj, wyślę do ciebie wnuka.”
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
Jołop myśli: „Tego zwieść nie sztuka.”
Wypłynęło przysłane biesiątko,
Zamiauczało jak głodne kociątko:
„Witaj, chłopku Jołopku, witaj,
Jakiego ci trzeba myta?
Nic o mycie nie słyszeliśmy dotąd,
Ominął nas, czartów, ten kłopot.
Ale weźmy tak: bez namowy,
Tylko z naszej wzajemnej umowy,
Żeby już na przyszłość był spokój:
Kto wpierw morze obiegnie wokół,
Ten pełne myto zarobi,
A tymczasem się tam worek przysposobi.”
Zaśmiał się na to Jołop szydersko:
„Także coś wymyśliłeś! Niepodobieństwo!
Jakże tobie się mierzyć galopem
Ze mną, z samym Jołopem?
A to ci mi posłali chwata!
Poczekaj na mojego młodszego brata.”
Ilustracja: Aleksandra Michalska - Szwagierczak |
Jołop zaraz do lasku się przeszedł,
Złapał dwa zajączki — i w mieszek.
Znowu nad morze przychodzi,
A biesiątko tam sobie chodzi.
Jołop za uszy trzyma jednego zajączka:
„Tak teraz tańcuj, jak ja ci pobrzdąkam.
Ty, biesiątko, jeszcześ dzieciątko,
Ze mną mierzyć się niemogątko,
Byłaby to tylko czasu strata,
Przegoń najpierw mojego brata.
Raz, dwa, trzy! Prędzej!!”
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
Już biesiątko za zajączkiem pędzi.
Biesiątko brzegiem morza po piasku,
A zajączek do domu, do lasku.
Aż tu, morze dokoła obiegłszy,
Przyleciało biesiątko, nosem wietrzy,
Całe mokrzuteńkie, ledwo dyszy,
Łapką się wyciera, a język wisi.
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
„Dobra jest! — myśli — zgnębiłem głuptaska”,
Ale patrzy — a głuptasek braciszka głaska
Przygadując: „Braciszku mój, serdeńko,
Zmęczyłeś się, biedaczku, odpocznij maleńko.”
Biesiątko posmutniało,
Ogon skuliło, całkiem spotulniało,
Patrzy na braciszka z ukosa.
„Czekaj — mówi — pójdę, myto przyniosę.”
Poszedł do dziadka. Mówi: „Źle!
Młodszy Jołop przegonił mnie!”
Stary Bies zadumał się zaraz,
A Jołop w taki wrzask, hałas,
Że się całe morze zakłębiło,
Rozruchało się, falami biło.
Wylazł wnuczek: „Dałbyś pokój, miej litość,
Przyślemy tobie całą należytość,
Ale słuchaj, kmiotku: oto pałka dębowa,
Wyznacz cel, jaki się tobie podoba:
Kto tę palkę dalej rzuci,
Ten z pełnym mytem do domu wróci.
Co? Boisz się o rączki delikatne?
Na co czekasz?” „Czekam na chmurkę, o — na tę!
Trafię ją tym patykiem
I zacznę z wami, diabłami, bijatykę.”
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
Zlękło się biesiątko — i do dziada,
O Jołopiej przewadze opowiada.
A Jołop znowu wrzeszczy nad morzem
I diabłom grozi powrozem.
Znów biesiątko wylazło: „I na co ci to?
Chcesz? Damy tobie pełne myto.”
„Nie — mówi Jołop —
Odwróciło się koło:
Sam teraz warunki przedkładam
I tobie, wciornaski, robotę zadam,
Zobaczymy, jaka twoja siła:
Widzisz — tam — siwa kobyła.
Ty tę kobyłę podźwig
I ponieś z pół wiorsty choćby.
Poniesiesz kobyłę — myto już twoje,
A nie poniesiesz kobyły — ono, znaczy się, moje.”
Bies — szast!
Pod kobyłę wlazł,
Natężył się, biedaczek,
Naprężył się, nieboraczek,
Dźwignął kobyłę, dwa kroki stąpnął,
Na trzecim upadł, nóżki wyciągnął.
źródło: http://bibliodyssey.blogspot.com/ |
A Jołop mówi: „Gdzieś tam, durny biesie, wlazł,
Żeby znaleźć nas?
Nawet rękami nie potrafiłeś,
A ja, popatrz, nogami poniosę kobyłę.”
Skoczył na nią Jołopek aż miło,
Wiorstę tak przecwałował, że się kurzyło.
Zlękło się biesiątko — i do dziada,
O takowym zwycięstwie opowiada.
Ilustracja: Stanisław Kowalow |
Nie ma co — zebrali czarci wszystkie myta,
Niesie Jołop worek na plecach, zębami zgrzyta.
Zobaczył go pop — skoczył za popadię,
Łydki mu się trzęsą, ledwo ze strachu nie upadnie.
Tam go Jołop dopadł,
Oddał myto, zapłaty żąda od popa.
Biedny pop,
Głupi jak czop,
Czuba nadstawił,
A Jołop mu trzy prztyczki sprawił:
Od pierwszego
Skoczył pop do sufitu samego,
Od drugiego
Zapomniał języka rodzonego,
A od trzeciego
Powypadały klepki ze łba starego.
A Jołop przygadywał: „Niech cię Bóg kocha!
Nie węszyłbyś, popie, gdzie taniocha.”
Ilustracja: Antoni Uniechowski |
Autor: Aleksander Puszkin
Przekład: Julian Tuwim
Ilustracje: Aleksandry Michalskiej-Szwagierczak
dla Wydawnictwa Dragon, 2019 /
Andrzej Fąnfara/Stanisław Kowalow
Bajkę tą napisał Puszkin w stylu tzw. „rajesznych stichow”,
celowo prymitywnymi środkami artystycznymi, arytmicznie, „antymetrycznie”.
Przekład powstał w Aninie 26 VIII — 2 IX 1949 r.
Ilustracje pochodzą z następujących wydań:
Wydawnictwo Sara, 2002 rok, 83-7297-303-2 |
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1951 rok |
Wydawnictwo Raduga, 1987 rok |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)