środa, 15 lipca 2020

Były w lesie raz igrzyska - bajka wierszowana Jerzego Dąbrowskiego

Były w lesie raz igrzyska
bajka wierszowana polska

Kiedy to się działo, nie wiem.
Różne są w tej sprawie wieści.
Wiem, że wieszał Kruk na dzrewie,
ogłoszenie takiej treści:

Ilustracja: Marek Szyszko

"Zawiadamia się zwierzęta,
gady, płazy i owady,
by zechciały zapamiętać
termin leśnej olimpiady.
Jesteś z gór, z rzek, z lasu,
z jezior, z daleka jesteś czy z bliska,
trzeba, abyś jedno wiedział:
zaczynają się igrzyska!"

Zadźwięczały telefony,
dzwonią cztery świata strony.
- Halo? Mówią trzy delfiny,
które skaczą z trampoliny.
Przyjeżdżamy w tę sobotę.
Proszę rezerwować hotel.

Ilustracja: Marek Szyszko

Wanne z wodą zamiast łóżka.
W wannie musi być poduszka.
Tu mówiły trzy delfiny,
które skaczą z trampoliny.

Ilustracja: Robert Budecki

- Halo? Mówi wąż - Zaskroniec,
bardzo dobry w maratonie.
Czy wąż - Boa też startuje?
Pytam, bo to jest mój wujek.
Jeśli biegnie wujek Boa,
to nowina jest wesoła!

Ilustracja: Marek Szyszko 

- Halo? Halo? Czy centrala?
Tutaj mówi miś Koala.
Z Australii będę jechać,
więc cierpliwie proszę czekać.
Chcę startować z panem Kretem.
- Wrzuć monetę...wrzuć monetę...
- Halo?! Jestem miś Koala,
rozłączyła mnie centrala,
ale tak, czy tak przylecę.
- Wrzuć monetę...wrzuć monetę...

Ilustracja: Marek Szyszko

- Halo? Tutak mówi Mysz.
moim marzeniem - skok w zwyż.
Pani sekretarko, pisz:
"W skoku w zwyż startuje Mysz.
Proszę podać w prasie, iż
Mysz chce wygrać ten skok w zwyż.
I czy będzie wyż czy niż
w skoku wzwyż startuje Mysz".

Ilustracja: Marek Szyszko

- Przepraszam, tu Słoń.
Swej Słoniczce obiecałem,
że skoczę o tyczce.
W tej sprawie zgłosił się Wróbel?
Nie szkodzi, podejmę próbę.
Słoń o tyczce w górę wzleci,
o której konkurs? O trzciej?
Dziękuję w imieniu Słoni.
Serdeczne uściski dłoni.
- Halo? Halo?
Słuchaj centralo:
hasło: - kapusta, odzew: - Zając,
czy na igrzyskach w piłkę grają?
Jeśli nie, ja spróbuję.
Przyjeżdżam z piłką, dziękuję.

Ilustracja: Marek Szyszko

Organizacyjne sprawy
załatwiają cztery Żaby.
Kosów im pomaga dziesięć.
To pierwsze igrzyska w lesie.

Depeszują dziś z lotniska:
"Przyleciały na igrzyska:
Struś, Kangury, Pingwin z Foką,
Żyrafa z szyją wysoką."

Ilustracja: Marek Szyszko

Częś gości z mądrą Sową
rusza na konferencję prasową.
- Zanim przejdziemy do pytań,
pragnę serdecznie powitać
trenerów i zawodników,
wszystkich miłych uczestników.

Ilustracja: Marek Szyszko 

Głos ma redaktor Chomik
z redakcji "Echo Lasu".

Ilustracja: Marek Szyszko

- Ja w sprawie mierzenia czasu.
Powiedzmy sobie szczerze,
Żółw powiedzmy, to wolne zwierzę.
Powiedzmy, nie zwierzę lecz płaz
i trzeba zmierzyć mu czas.
Powiedzmy, nie płaz lecz gad,
do wody na chwilę wpadł.
Powiedzmy, już siedem godzin
pływa i nie wychodzi.
Co wtedy, powiedzmy zrobić,
żeby zawodnikowi Żółwiowi
szybciej zechciało się płynąć
i linię mety minąć?
Pan sędzia ze stoperem czeka,
a Żółw, powiedzmy wciąż zwleka.

Ilustracja: Marek Szyszko

- W takim przypadku, kolego
zmienimy pana sędziego.
- Dlaczego?
- Zaraz wyjaśnie.
Zmienimy sędziego nim zaśnie.
- Czy mogę? Redaktorka Wiewiórka
z wieczornych " Leśnych Odgłosów".
Pominąć tutaj nie sposób
problemu ważnego niesłychanie.
Chodzi o porozumiewywanie.
Jakim sposobem w takim tłumie
zawodnik zawodnika zrozumie?

Ilustracja: Marek Szyszko 

- To proste.
- Wilk powie słowo.
- Porozumiewać się trzeba sportowo.
Jeśli kolego Słoń
chce podać Bocianowi dłoń
i powiedzieć mu "dzień dobry",
to powinien się zwrócić do Kobry.
Kobra do Foki, bo zna język foczy.
Foka do Tygrysa, bo zna język tygrysi.
Tygrys do Myszy, bo zna język mysi.
Mysz do Dzięcioła, bo zna język dzięcioli.
-Powoli, powoli...

Ilustracja: Marek Szyszko

- A Dzięcioł zwraca się do Bociana,
bo w języku bocianim swobodnie rozmawia
i mówi:- "Boćku, Słoń cię pozdrawia".
Słoń trąbą, Bociek dziobem
sportową prowadzą rozmowę.
- Zrozumiałam. Dziękuję z wyjaśnienie.
Nie będę zatrzymywać dłużej.
Proszę do hotelu. Szybko, marsz do łóżek!
Chwila startu już bliska,
jutro leśne igrzyska.

A nazajutrz o świcie, słyszycie?
Co się dzieje?! Co się dzieje?!
Leśny stadion dziś szaleje!
Trąbki, dzwonki i piszczałki,
groźny lew już ogłuchł całkiem.

Ilustracja: Marek Szyszko

Myśli, mruczy, posapuje:
- Za dwie minuty startuję.
Ważna sprawa, bo od razu
chcę pokazań mój lwi pazur.


Lew pędzi szybko jak pocisk.
Skoczył! Dziesięć metrów, skoczył!
Małe lwiątko na głos cały
woła: - Tatuś jest wspaniały!
Lew dumny mówi do żony:
- Złoty medal zapewniony!

Dwa Kangury stoją z boku.
- Też jesteśmy dobre w skoku.
Lew nie lepszy od Kangura,
razem coś możemy wskurać.
Popatrzymy, zobaczymy,
przyjdzie pora - to skoczymy. 

Ilustracja: Marek Szyszko 

Każdy pyta o wyniki. 
Trąbki, dzwonki, baloniki,
bigos, bułki i parówki
i lody prosto z lodówki.

Ilustracja: Marek Szyszko 

- Lody! Lody, komu lody?!
jestem lodziarz- Pingwin młody!
Bić rekordy, strzelać bramki!
Lody, lody i sezamki!

Ilustracja: Marek Szyszko

Radio także nie próżnuje,
wszystko pilnie transmituje.
Połączyli się z basenem
i już wchodzą na antenę. 

Ilustracja: Marek Szyszko

- Nie tracimy ani chwili,
siedem zwinnych Krokodyli,
w piłkę wodną gra z Morsami.
Posłuchajcie zresztą sami:

"Mors numer jeden do Morsa numer dwa,
wspaniała gra! Wspaniała gra!
Krokodyl trzy, Krokodyl pięć
piłkę odebrać mają chęć!
Jednak Morsy nie dają się
z Krokodylami będzie źle!

Ilustracja: Marek Szyszko
Krokodyl cztery kłapnął, aż
dwie krople spadły mu na twarz.
Do Morsa Mors podanie śle,
z Krokodylami będzie źle!
Tak! Krokodylom gola wbił,
wiec krokodyle płyną łzy,
 bo przegrywają  zero - trzy!"

Ilustracja: Marek Szyszko

Mors Krokodyla w łapę ściska:
- Drogi kolego, to igrzyska.
Wiadomo, w sporcie różnie bywa.
Kolega za to świetnie pływa.
- Morsie, sportowy cenię gest,
tyś dżentelmen wody jest!

Dwa węże Boa i Zaskroniec
biorący udział w maratonie,
rozmowę wiodą towarzyską:
- Panowie, już do mety blisko!
- Cicho i proszę nie przeszkadzać.
Czy Boa-wuj się ze mną zgadza?

- Zgadzam się, jasne. Wąż wężowi,
zwłaszcza wężowi - siostrzeńcowi,
tak wiel ma do powiedzenia.
- Żadko wychodzę spod kamienia
lecz kiedy wyjdę mam ochotę
posłuchać nowin oraz plotek.

- Stryj Anzelm ma się coraz dłużej,
już się nie mieści w swojej skórze.
I pewno ją niedługo zmieni.
I ciocia wygląda coraz cieniej,
i dziadek na słońcu się wygrzewa,
gdy mu przeszkodzić to się gniewa.
I syczy najgroźniejszym sykiem...
- Oj, panowie, co z wymikiem!
- Spokojnie, już się przesuwamy.
Do mety metr nie cały mamy.
- To dla nas takie łatwe przecież:
jeszcze ogona na starcie
a głowa na mecie.

Ilustracja: Marek Szyszko 

- Przepraszam, kartkę mi podają,
że się sztafety zaczynają.
- Halo! Tu stadion, stadion.
Do biegu już się wszyscy palą.
Cztery razy sto metrów.
Zawodnicy bez swetrów
dresy także już zdjęli,
swoje miejsce zajęli.
Tor pierwszy - Kozice,
tor drugi - Łasice,
tor trzeci - Dziki,
tor czwartu - co to?
Na torze czwartym nie ma zawodnika.
Oj, przepraszam, nie zauważyłem Mysikrólika.
Tor piąty - Bawoły,
tor szósty - Sokoły,
tor siódmy - Kruki, 
tor ósmy - Borsuki. 

Biegną! Prowadzi Kruk,
Łasica też nie szczędzi nóg.
Kozica za nią, wchodzą w zakręt,
mało co widzę, ale patrzę!
Kruk przy Łasiby, Sokół, Bawoł.
Do tej pory nikt nie zawiódł. 
Zaraz na trzeciej zmianie będą,
ale kto wygra? Ta niepewność!
Kruk gubi pióra, Dzik się nie daje,
publiczność z miejsc powstaje.
Już cały stadion na dwóch łapach,
ja sam za chwilę zacznę skakać!
Ostatnia zmiana! Ktoś tam mignął
lecz nie wiem kto kogo prześcignął.
Trzeba poczekać na wyniki.
Uwaga! Wygrały Mysikróliki!

Ilustracja: Marek Szyszko

- Co za emocja, głowa boli,
więc może loda? - Pan pozwoli.
Bo nie ma takich zawodów,
na których nie jedzą lodów. 
 - Już do pana skaczę, hopsa!
A może ktoś woli drosa?
Bić rekordy, strzelać bramki.
Lody! Lody i sezamki! 

- Połączmy się ze skoczniami.
Co się dzieje z Kangurami?
Były tam Kangury dwa,
sprawozdawca już głos ma.

Ilustracja: Marek Szyszko

- Już wyjaśniam, brak mi siły.
Kangury Lwa przeskoczyły.
Ponieważ państwo nie wiedzą,
niech Kangury opowiedzą.

- Ja wykonałem pierwszy skok.
- A ja za bratem drugi skok.
- A potem robię trzeci skok.
- A ja za bratem czwarty skok.
- No to ja robię piąty skok.
- A ja za bratem szósty skok.
- Długo tak możecie?
- Cały rok!
Zamiast kichać, albo płakać
my wolimy sobie skakać. 
Nasz tata, choć ma swoje lata,
mnie przeskoczy oraz brata.

- A co Lew powie?
- Skaczcie, na zdrowie.
Ja chwilowo straciłem ochotę,
więc pójdę by rzucać młotem.
A może wezmę rodzinę
i łodzią sobie popłynę?

Ilustracja: Marek Szyszko

A igrzyska leśne trwają.
Wszyscy skaczą i biegają.
Na pływalniach i boiskach
odbywają się igrzyska.

Ilustracja: Marek Szyszko 

W wieńcach z najpiękniejszych liści
stają złoci medaliści.
Brawo! Brawo! Złoty medal
zdobył młody Borsuk biegacz.
Gdzie jest Borsuk? Liście nosi,
trzeba go zaraz poprosić.

Ilustracja: Marek Szyszko

A tu: medal dla Dzięcioła.
- Stuku - puku! Kto mnie woła?
Już na podium się wdrapuję.
Dziękuję wszystkim, dziękuję!

Cieszy się także las stary.
Dla medalistów: - fanfary!
Kiedy to się stało nie wiem.
Może później, może wcześniej,
ale las do dzisiaj śpiewa
o swoich igrzyskach leśnych. 

Ilustracja: Marek Szyszko 

" Bo leśne igrzyska -  to wspaniała rzecz
i w leśnych igrzyskach zawsze udział bierz.
Pływaj skacz i biegaj,
basen, stadion, kort.
Wiwat nam igrzyska! Wiwat leśny sport!
Na igrzyska nasze wybierz się choć raz.
Kiedy las zaprasza,
każdy znajdzie czas!"

Autor: Jerzy Dąbrowski
Słuchowisko dostępne na płytach winylowych
i kasetach magnetofonowych:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)