Leśny rajd
bajka polska wierszowana
Już od rana wieść się niesie,
rajd odbedzie się po lesie.
by na leśne ruszyć drogi.
Wiewióreczka rudozłota
myśli: - Wezmę na pilota,
Skoro biega tak po łączkach,
skoro kica przez dzień cały,
pilot bedzie zeń wspaniały!
Zajac przysiadł koło steczki
nad ofertą Wiewióreczki.
I jął rozmyślać, badać:
- Wypada? Czy nie wypada?
Przecież pod najbliższą górką,
wóz zatrzyma się i stanie.
Kogo wtedy czeka pchanie?
Komu uszy wnet oklapną?
Marny powód do uciechy,
Wiewióreczka zje orzechy,
ja kapusty nie dostanę.
Zdrowie stracę, z czym zostanę?
A poza tym, mnie szalenie,
denerwuje, że seplenię. A seplenię,
bo jedździłem już z Wiewiórką i wybiłem
przez nią właśnie - mój ząb przedni.
przez nią właśnie - mój ząb przedni.
Biedny ty Zajączku, biedny.
I zapłakał sobie Zając,
swój ząb piękny wspominając.
Ilustracja: Robert Budecki |
- "Co mam robić? Tak czy owak,
może lepsza będzie Sowa?
Z panią Sową, że tak można,
jazda czeka mnie ostrożna.
W takim razie zważyć trzeba,
strona prawa, strona lewa?
Strona górna, strona dolna?
Tu zajęta, tutaj wolna!
Sowę wezmę. Niech mnie lasem
przeprowadzi". - A tymczasem:
Jeleń zgrabny, rączy, hoży,
w głowę skrobie się rogami.
- Między nami jeleniami,
jestem w bardzo wielkiej kropce.
Może zabrać z sobą Owcę?
Owca bedzie mi beknięciem
dawać sygnał na zakręcie.
Daję słowo, dla kierowcy
jest najlepszy pilot z Owcy.
Hej! Owieczko! Zbliż się proszę,
Zechciej podać mi kalosze.
Jestem bardzo delikatny
i na katar tak poddatny.
- Apsik! Nikt mi nie odpowie?
- Na zdrowie, owszem, na zdrowie.
- Pojedź ze mną tym pojazdem,
a uczynię z ciebie gwiazdę.
Każdy wie, że przy Jeleniu,
wszyscy pozostają w cieniu,
lecz kto przy Jeleniu blisko
ten ma ważne stanowisko.
Moja Owco, a więc jak?
- Tak, panie Jeleniu, tak.
- Choć się chwalić nie wypada
jestem lepszy niż Zasada:
Rajd Sosnowy, Rajd Dębowy,
Rajd Głogowo - Malinowy.
Rajd przez rzekę, rajd przez góry,
nie pamiętam nazw niektórych,
ale wygrywałem wszędzie.
I tym razem też tak będzie.
Tylko zważaj na mój znak.
- Tak, panie Jeleniu, tak.
- Gdy będziemy jechać w nocy,
wtedy dasz mi ciepły kocyk.
Rogi mi owiniesz szalem,
i pomkniemy śmiało dalej.
Pamiętaj, na skraju lasu
będzie punkt kontroli czasu.
Potem, ku mojej radości,
odcinek dużej szybkości.
Ja lubię pędzić, tak!
- Tak, panie Jeleniu, tak.
Pogadali i niedługo,
juz załogę tworzą drugą.
Ślimak także przywędrował.
Wysunął różki i schował.
Pod liściem usiadł i czeka.
- Rajdowa droga daleka,
zagadka dla mnie nie prosta:
wziąść udział, czy lepiej zostać?
Wysunął różki i schował,
tak się sprawą zdenerwował.
Nikt nie dostrzegł nieboraka.
Nie zważają na Ślimaka!
Wilk tymczasem zębem kłapie.
- Jeździć dobrze nie potrafie.
Mogę ucapić za nogę,
Lecz chwileczkę, zdaje mi się,
pomocnika znajdę w Lisie.
wie jak do mety najbliżej,
zna sposobów sto i dwieście:
jak ominąć doły w lesie,
jak zasłonić się swą kitą,
by go w porę nie odkryto.
Drogi Lisie, jeśli można,
pognaj ze mna na rajd, pognaj!
- A co dasz mi?
- Dam dwa sery.
- Wilku! To stare numery!
Już coś było o tym serze,
znam tę bajke, mówiąc szczerze.
Wilku, pan mnie nie oszukasz,
- Lisku, proszę bardzo grzecznie,
z toba jeździć chce koniecznie.
Masz tabliczkę czekolady
z orzechami.
- Nie da rady!
Jeśli bardzo ci zależy
daj mi raczej coś z odzieży.
Nowe jeansy i kurteczkę.
- Nie dam!
- No to cześć!
- Nie, chwileczkę...
- Słucham?
- Ostatecznie, mogę,
ale czy ty choć znasz drogę?
- Panie Wilku, dzieckiem byłem,
a już z tatą tu jeździłem.
- Jak to?
- Tak to.
Właśnie z ojcem,
jeździłem tędy Rolls- Roysem.
Tatuś był ambasadorem.
Miał w tym lesie piękna norę.
Nosił smoking, albo frak..
- Niemożliwe!
- Ależ tak!
- Lisie? Więc nie byłem w błędzie?
Z Tobą mogę jechać wszędzie!
- Najpierw kurtka!
- Ach, to na mecie!
Muszę mieć gwarancję przecież,
że dowieziesz mnie bezpiecznie.
- No, jeżeli chcesz koniecznie...
Niech tak bedzie, trudna rada.
- Daj te jeansy.
- Bierz i wsiadaj!
- Już, jestem gotów do czynu.
- Startujemy za pięć minut!
Żuraw sędzia w czapce w kratkę,
czujnie swą obraca szyję,
nic się przed nim nie ukryje.
- Żuraw wszystko przysposobi,
głos oddaje starterowi.
Starter - Wróbel wlazł na sosnę,
ćwierknał "ćwir", a echo głośne,
"ćwir" powtarza, w dali gubi.
Wróbel tak na starcie mówi:
- Zawodników się uprasza,
by pamiętali o pasach.
Niech drogi nie zajeżdżają!
Niech kolegom pomagają!
Niech tak jadą aby każdy,
chwalił ich za sposób jazdy.
Przypominam w chwili tej,
obowiązuje fair - play.
I tutaj przerwał w pół słowa
bo wpadła pomoc drogowa.
Pakowny wózek ze sprzętem.
Pełno w nim dętek, nakrętek,
trzy reflektory i motor.
Pomoc drogowa jak złoto!
Na wózku bardzo skupiona,
siedziała dyżurna Wrona.
- Zobaczymy ile kto wart.
Na miejsca...gotowi...START!
Wróbel machnął chorągiewką,
że aż się zachwiało drzewko.
I w tej właśnie sławnej chwili,
rajd się zaczął. Wyruszyli!
Kaczor kwaknął od niechcenia:
- Kwak - kwak, życzę powodzenia.
I już walka trwa zacięta,
na przecinkach, na zakrętach.
W lesie, dobrą pocztę mają.
Widzą, że prowadzi Zając!
Kierownicą kręci w lewo,
minął strumyk, minął drzewo.
Myśli sobie: - Tuż polana,
potem druga i wygrana!
Pędzi Zając lewa stroną
z szybkością niedozwoloną.
Wszystkich do ucieczki zmusza.
Więc na trasœe patrol rusza.
Na czele patrolu Kot.
Dopadli Zająca w lot.
- Dzień dobry!
- Jestem zajęty.
- Poproszę o dokumenty.
- Dlaczego?
- A mianowicie,
nieprawidłowo jeździcie.
Kto wyrusza na rajd w lesie
musi znać przepisy przecież.
- Panie Kocie, wygrać chciałem,
więc trochę szybciej jechałem.
Może to sprawiła trema!
A poza tym zęba nie mam!
- Co ma ząb do waszej jazdy?
- To zrozumie przecież każdy.
Wygrana ta podniesie
autorytet mój w tym lesie.
- Ząb nie ząb, a płacić trzeba.
Płać Zajączku, więc...
- O nieba!
Zając płacze, zwleka, biada
lecz się z Kotem nie dogada.
Bo wiadomo, oczywista,
Kot największy to służbista.
A Zające też nie mogą
wbrew przepisom jeździć drogą.
Lecz przerwijmy smutne słowa,
przez polankę pedzi Krowa.
Dowiedziała się o rajdzie
pewno się w czołówcw znajdzie.
- Taki rajd to wydarzenie,
które bawi mnie szalenie.
Kiedy jadę leśną drogą,
jestem bardzo szybką Krową.
Spójrzcie, jaki wdzięk i polot,
nie prześcignie mnie samolot.
Ilustracja: Marcin Bruchnalski |
Nie dogonią mnie rumaki,
nawet nie dolecą ptaki.
Samochodem jadę sobie.
Rajd na zdrowie wyjdzie Krowie.
Takie rajdy bardzo lubię,
wszystkim mówię, głośno mówię:
nowoczesna jestem Krowa,
rajdowa, samochodowa.
Chociaż mam pokaźną tuszę,
ale wygrać dzisiaj muszę, muszę.
Krowa zręczna, nie zawraca
i nie błądzi, drogę skraca.
Ominęła patrol z Kotem,
już zniknęła za wykrotem.
Pędzi boczną dróżką w las,
ma jak dotąd świetny czas.
A za Krową dalsze wozy:
pierwszy z brzegu to wóz Kozy.
Patrzy, węszy, bródką strzyże
Widzi: inni coraz bliżej.
Cierpliwości Kozie brak.
- Nieee, nieee wygram rajdu tak.
Trzeba bowiem przez olszynkę,
potem w prawo przez dolinkę,
bo ja lubie pęd szalenie.
Ale co to? Oj! ZDERZENIE!
Nieee!
- A kto tak głośno meczy?!
- To ja Koza!
- Ładne rzeczy!
Ja tu z Wilkiem jadę sobie
i nagle leżymy w rowie!
Okulary Kozo nałóż!
Drogowskazy sobie załóż!
Popatrz tylko jak jechałaś.
- Wrrr, cały lakier podrapałaś.
Przednia szyba też rozbita.
- Moja przybrudzona kita,
Panie Wilku co robimy?
Czy jedziemy, czy stoimy?
- Lis ci zaraz Kozo powie,
co z twym samochodem zdobie.
- Z kół powietrze Wilk wypuści!
- Nieeee!
- Wyjmie motor i zatłuści!
- Nieee!
- Akumulator rozbije!
- Nieee!
- Całą benzynę wypije!
- Nieee!
- Żartowałem.
- Nazbyt srogo...
- Wezwę ci pomoc drogową.
Lecz na zawsze zapamiętaj,
by uważać na zakrętach.
- Raz na wozie, raz pod wozem.
Taki los dziś spotkał Kozę.
- A my, Lisie, wyruszamy
i do mety prosto gnamy.
A tymczasem, hen na mecie,
już sędziowie są w komplecie.
Żuraw wszystkim przewodniczy,
na zegarku swym czas liczy.
Żuraw zna się wszak na czasie.
Ej, uwaga, bo na trasie
Ślimak się pojawił z wolna.
Patrzy wkoło: - Droga wolna!
I za chwilę, co powiecie?
Ślimak pierwszy jest na mecie!
Nie do wiary, on zwycięzcą!
Wszyscy sławią jego męstwo,
są oklaski, szarfy, wieńce,
Ślimakowi, aż rumieńce
wystąpiły ze wzruszenia
i słuchając przemówienia,
łzę uronił. Jedną, drugą,
że pokonał trasę długą.
Jak się okazało potem,
Ślimak wygrał na piechotę.
- Jestem bardzo tym wzruszony,
i zaraz wracam do żony.
Zakończony rajd po lesie
lecz się wieść już taka niesie,
że za rok, też o tej porze,
znowu się odbędzie, może?
A skoro wyniki znamy,
Pięknie dzieci pożegnamy.
"Leśny rajd, leśny rajd,
to największa z wszystkich frajd.
Leśny rajd, leśny rajd,
to największa z frajd.
Nie musimy samochodem,
można pieszo przebyć drogę.
ty z plecakiem, ja z kompasem,
żeby nie zabładzić czasem.
Leśny rajd, leśny rajd,
to największa z wszystkich frajd,
leśny rajd, leśny rajd
to największa z frajd!"
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPani Dagmaro, zainspirowało mnie moje dzieciństwo:) Cieszę się, że podoba się Pani bajeczka. Osobiście pamiętam ją z bajki muzycznej na płycie winylowej:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Pamiętam tą bajkę muzyczną z dzieciństwa więc nie mogło jej zabraknąć na moim blogu:)
UsuńPiękne ilustracje :-)
OdpowiedzUsuńRównież mi się podobają:) Pozdrawiam:)
UsuńDawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję. Posiadam tą bajeczkę na płycie winylowej:)
Usuń