Śnieżka
ludowa bajka rosyjska
Bardzo dawno temu żył sobie mąż z żoną. Nic by im nie brakowało do szczęścia, gdyby mieli dzieci. Byli już bardzo starzy, a dzieci jak nie mieli, tak nie mieli. Nadeszła zima, spadł puszysty śnieg prawie po kolana. Dzieci wybiegły na ulicę, krzycząc z uciechy, i zaczęły lepić bałwana. Staruszkowie patrzą przez okno myślą ze smutkiem o swej doli…
– A może i my ulepimy sobie bałwana? – powiada dziadek.
– Staryś a głupi, i po cóż nam bałwan? – śmieje się babka.
– Będziemy mieli dziecko ze śniegu, skoro nam los innego odmówił.
– Niech i tak będzie – zgodziła się staruszka.
Wyszli z chałupy i zaczęli lepić bałwanka z bielutkiego śniegu. Zrobili tułów, utoczyli rączki, nóżki, a najpiękniej udała się główka. Ulepili nosek, usta, zamiast oczu wsadzili dwa czarne węgielki, namalowali nawet brwi i rzęsy. Stoją, patrzą, przyglądają się swojemu dziełu. Staruszka gładzi bałwanka po głowie i wzdycha:
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, poczuła nagle, że bałwanek oddycha lekko jak dziecko. Patrzą oboje w zadziwieniu, a tu mrugają czarne oczki i uśmiechają się czerwone usteczka. Porusza się Śnieżka jak żywa, rączkami, nóżkami wymachuje, główką kręci, to w prawo, to w lewo, a staruszkom pilnie się przygląda.
– Ach – zawołali staruszkowie z radością – to nie bałwan ze śniegu, ale prawdziwe dziecko!
Tymczasem Śnieżka poruszyła główką, klasnęła w rączki i zatupała z zimna nóżkami, potem strząsnęła śnieg z sukienki i pobiegła do chaty. Staruszkowie pędem za nią. Rośnie Śnieżka nie z dnia na dzień, lecz z godziny na godzinę.
Rośnie, rośnie, a co chwila staje się piękniejsza; włosy ma długie do pasa, oczki czarne jak węgielki, a śmiech dźwięczny jak dzwoneczki u sań.
Staruszkowie nie mogą się nią nacieszyć. W ciągu zimy tak wyrosła, że wygląda już na lat piętnaście. Robota w rączkach jej się pali. Potrafi tkać płótno i jadło gotować, i bydła doglądać, a taka jest piękna i mądra, tak o wszystkim szczebioce swym wdzięcznym głosikiem, że można słuchać i słuchać.
Śpiewa zaś tak cudnie, jak nikt na calutkim świecie.
Ale bielutka jest niby śnieg, bez rumieńca na twarzyczce, jakby kropli krwi nie miała.
Minęła zima, przygrzało wiosenne słońce, śnieg począł tajać, zazieleniły się łąki, zakwitły białe zawilce i złote kaczeńce, zaśpiewały skowronki. Śnieżka dziwnie posmutniała. Już nie śpiewa wesoło, od jasnego słoneczka w cień ucieka,
co dzień staje się bledsza i bledsza i tylko się wtedy trochę ożywia, kiedy niebo zaciągną czarne chmury i lunie rzęsisty deszcz.
„Czy aby Śnieżka nie chora?" – myślą stroskani rodzice.
– Co ci to, córeczko? – pytają. – Dlaczegoś tak posmutniała? Czemu piosenek nie śpiewasz, czemu od słonka jasnego w cień uciekasz? Może cię ktoś ukrzywdził?…….
– Nic mi nie jest, ojcze, matko, nic mi nie jest, tylko sił mam coraz mniej.
Zasmucili się staruszkowie, ale nic nie umieli na to poradzić. Śnieżka nikła w oczach. Któregoś dnia zerwała się straszna gradowa burza. Śnieżka wybiegła do sadu, tańczyła z radości, śmiała się wesoło po raz pierwszy od dawna.
Lecz biały grad stajał pod promieniami słońca, a dziewczynka wróciła do chaty i gorzko zapłakała.
Aż tu pewnego razu przyszły dziewczęta i mówią:
– Chodź, Śnieżko, z nami nad rzekę, puścimy wianki na wodę, rozpalimy ognisko.
Nie chciało się Śnieżce iść, lecz matka nalegała:
– Idź, idź, córko miła, pobawisz się z dziewczynkami. Ciągle smutna siedzisz w chacie, pewnie dlatego sił nie masz.
Poszły dziewczynki ze Śnieżką na łąkę, rwały kwiaty, wiły wieńce, śpiewały pieśni, zbierały chrust na ognisko, puszczały wianki na rzekę i tańczyły wesoło.
Śnieżka siedzi płaczu bliska, tak jej czegoś smutno.
Wieczorem dziewczynki zapaliły ognisko i zaczęły skakać przez płomienie.
– Skacz z nami, nie marudź! – wołają.
Pobiegła Śnieżka za dziewczynkami, zbliżyła się do ogniska i nagle stało się coś dziwnego – zaczęła w oczach zmniejszać się, topnieć, niknąć, potem lekkim obłoczkiem pary uniosła się w górę i rozwiała w powietrzu.
Przyjaciółki zadziwione patrzą wokół, rozglądają się po lesie, ale Śnieżki nigdzie nie ma.
Jęły krzyczeć i nawoływać:
– Śnieżkoooo!, Śnieżkoooo!, hej, Śnieżko!
- Hej–hej,!! hop–hop!!!
Ale tylko echo odpowiadało im z lasu…..
Opracowanie: Wanda Markowska i Anna Milska
Ilustracje: https://pl.pinterest.com/pin/252483122834871975/
A to bajeczka animowana , którą pamiętam z dzieciństwa (niestety nie umiem jej znaleźć w polskiej wersji...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)