piątek, 5 października 2018

Mrozisko (Mróz Mrozowicz) - bajka rosyjska

Mrozisko 
(Mróz Mrozowicz)
bajka rosyjska


Było to dawno, dawno temu. Żyli sobie dziad i baba. Każde z nich miało własną córkę. Swoją jedynaczkę starucha hołubiła, rozpieszczała, pyłek jej spod stóp zgarniała, a pasierbicy nie cierpiała, całą robotę na nią zwalała, ciągle biła, krzyczała, głodem morzyła.


Ciężki i gorzki los przypadł dziewczynie. Nigdy się jednak nie uskarżała, od pracy się nie wymigiwała, wszystko szybko i zręcznie robiła.

Nie mogli się jej ludzie nachwalić. 

A o córce staruchy mówili:
 — To ci leniucha! To ci flejtucha! 
Złościło to starą jędzę. Z każdym dniem bardziej nienawidziła dziewczyny, zadręczała biedną sierotę i cały czas myślała, jak by tu nieszczęsną zgładzić. 

Zdarzyło się pewnego razu, że pojechał dziad do miasta na targ. Przed wyjazdem zwołał żonę, córki i pyta czego by sobie z jarmarku życzyły.


- Chętnie bym korali na szyję zawiesiła, ale takich wielkich, czerwonych, pięknie lśniących, a do tego chustę haftowaną kolorowy kordonkiem bym na ramiona zarzuciła i czerwone trzewiczki do kompletu bym chciała- zażyczyła sobie pasierbica - pazernica. 


- A ty dziecko - zwrócił się ojciec do córki - czego byś z jarmarku chciała?
- Oj tatku, nie kłopoczcie się - powiedziała córeczka - chciałabym, żebyście szczęśliwie wrócili - i to powiedziawszy cmoknęła ojca w policzek. 
Ucieszyło się ojcowskie serce, jakoś tak urosło i goręcej mu się w środku zrobiło. Nic nie powiedział, drzwi otworzył, do sań wskoczył, z bicza strzelił i na targ pojechał. 


Na to tylko czekały zła macocha i jej córka. 
— Teraz się pozbędziemy tej znienawidzonej dziewuchy! 
Zawołała baba pasierbicę i jak nie wrzaśnie: 
— Idź do lasu nazbierać chrustu! I to prędko, żebym dwa razy nie musiała powtarzać!
— Ale przecież mamy go pod dostatkiem — zdziwiła się  dziewczyna. 


Rozwrzeszczała się stara jędza, zatupała nogami i razem z córka wypchnęły nieszczęsną za drzwi. 



Cóż było robić, ruszyła sierota do lasu. A tu mróz aż trzeszczy, wiatr lodowaty hula, zamieć śnieżna szaleje... 



A baba z córuchną w ciepłej izbie siedzą i cieszą się: 
— Nie wróci już ta wstręciucha!
-  Zamarznie w lesie! - dogaduje pasierbica. 
Tymczasem dziewczynka zabrnęła do lasu i stanęła pod choinką, nie wie, co dalej robić, dokąd iść... Choiny w lesie w śnieżnych czapach wysokie i białe. Mróz okrutny sople białe dookoła porozwieszał. Straszno w tym lesie bardzo...


Nagle słyszy dziewczyna— gałęzie trzeszczą, śnieg skrzypi. To Mrozisko po lesie hula, z gałęzi na gałąź, z drzewka na drzewko przeskakuje. 


Zeskoczył z choinki i pyta: 
— Witaj, piękna dzieweczko! Co cię w taki ziąb do mojego lasu przygnało? - zapytał Mrozowicz wystraszoną i zziębniętą dziewczynę. 


Opowiedziała sierota wszystko, niczego przed Mroziskiem nie zataiła. 
Wysłuchał ją Mróz i powiada: 
— O, nie, piękna dzieweczko, nie po chrust cię do lasu wysłano. Ale skoro już tu jesteś, pokaż, co potrafisz. 




Podał jej bele płótna bielutkiego, nici, igłę przykazuje: 
— Uszyj z tego płótna  koszulę dla mnie- i płótno przed dziewczyną rozwiną.
Ok było tego, a było! 


Odszedł Mrozisko do swego pałacu lodowego, dziewczynę samiuteńką zostawił.  Nie zwlekała dziewczyna, słowem się nie skarżąc żadnym, od razu do roboty się wzięła. Kiedy paluszki jej zamarzną — pochucha na nie, oddechem ogrzeje i znów do pracy się bierze. I tak całą noc pracowała, sił nie żałowała. Tylko o jednym myślała, żeby jak najlepiej koszulę uszyć. 


Rankiem zaskrzypiał śnieg, zatrzeszczały gałęzie, przyszedł Mrozisko. 
Obejrzał koszulę i pochwalił: 
— No, piękna dzieweczko, dobrze żeś pracowała! 




I postawił przed nią ogromny kufer. 
— Jaka praca, taka i płaca! 
Otulił sierotę w ciepłe futro, na głowie piękną chustkę zawiązał i na drogę wyprowadził: 
— Żegnaj, piękna dzieweczko! Tu już ci dobrzy ludzie pomogą, do domu zaprowadzą. 


Powiedział to i znikł, jakby go w ogóle nie było. A dziewczyna stoi na skraju lasu i nadziwić się nie może tym cudnością jakie dostała.


W tym czasie wrócił dziad do domu. 
— Gdzie moja córka? — pyta. 
— Wczoraj do lasu poszła po chrust i nie wróciła - szczebiotają mu do ucha żona i pasierbica, zmartwione wielce udając. 


Zaniepokoił się stary, czapę na głowę nałożył, do sań zaprzęgł i czym prędzej do lasu pojechał. 


Patrzy, a tu stoi jego córeczka, pięknie wystrojona i wesoła. Ojciec nawet na kosztowności i prezenty drogie nie spojrzał, tylko córkę ukochaną przytulił i po włosach całował.


Posadził ją dziad do sani, kufer z prezentami z tyłu postawił i do domu powiózł.


A jędza z córką przy stole siedzą, pierożki pojadają, rozmawiają sobie wesoło w ciepłej izbie. A piesek spod pieca im dogaduje: 
— Hau, hau, sierota męża i drogie prezenty dostanie, 

a twoja córka starą panną zostanie! 


Rzuciła się baba na pieska razem ze swą córą:
— Zamilcz, podłoto! Tak masz szczekać:
 „Żywej sieroty już nie zobaczymy,
 gospodyni córce wesele wyprawimy!" 

A piesek nie zrażony dalej swoje: 

— Hau, hau, sierota męża i drogie prezenty dostanie, 
a twoja córka starą panną zostanie! 
Złapała baba pogrzebacz, pasierbica jej wtóruje i dalejże pieska okładać. 




Nagle wrota na podwórzu zaskrzypiały, drzwi się do chaty otworzyły — wchodzi do izby dziewczyna pięknie wystrojona, rumiana, roześmiana, a za nią ludzie wnoszą ogromny kufer. 


Baba, aż mleko z wrażenia z dzbana wylała taka była zdziwiona widokiem pasierbicy całej i zdrowej. Patrzą a tu w progu kufer zdobny, cały ze złota i srebra mieni się w izbie. Parobkowie przez drzwi zaglądają ciekawi co to za panna bogata jaka przyjechała. 


Rzuciła się baba z córką do kufra, dalejże wspaniałe stroje wyciągać, na wszystkie strony oglądać i wypytywać sierotę: 
— Kto ci dał te piękne prezenty! Powiedz no, kto? - wypytuje macocha.
- Toś ty taka? Skarby do domu zwozisz? Gadaj, skąd je masz, i żebym nie musiała dwa razy powtarzać! - ryknęła pasierbica na siostrzyczkę. 


Jak się stara dowiedziała, że to Mrozisko tak sierotę wynagrodził, po chacie się zakrzątnęła, swoją córkę ciepło odziała, do węzełka pierogów nawkładała i kazała mężowi do lasu ją zawieźć. 
— Moja córuchna dwa takie kufry przywiezie! - wygrażała jeszcze za nimi. 




Dziad konie do sani zaprzęgł, kożuch na grzbiet narzucił, z bicza strzelił i pojechali w las. 


Kiedy już dojechali w las, pod choinką wysadził pasierbicę i szybko do domu powrócił.  Stoi dziewczyna, na wszystkie strony się rozgląda, zębami z zimna postukuje i wymyśla, na czym świat stoi: 
— Czemu ten dziadyga, Mrozisko, tak długo nie przychodzi? Gdzie się ten łachmyta podziewa? 


Nagle gałęzie zatrzeszczały, śnieg zaskrzypiał. To Mrozisko po lesie hula, z gałęzi na gałąź, z drzewka na drzewko przeskakuje. 
Zeskoczył z choinki i pyta: 
— Po coś do mnie przyszła, piękna dzieweczko? 


— Jak to po co? Głupiego udajesz? Po piękne prezenty, po drogie stroje - odparła pasierbica. 


Uśmiechnął się pod wąsem Mróz i powiada: 
— Najpierw pokaż, co potrafisz. Oto druty, zrób mi rękawice. 
Podał jej kłębek wełny puchatej, druty i w lesie zniknął. 



Wyrzuciła dziewucha druty w śnieg, kłębek nogą kopnęła i pod nosem mruknęła: 
— Patrzcie no, czego to mu się zachciewa! W taki ziąb na drutach robić! Przecież palce by mi pozamarzały! - oburzyła się pasierbica. 




Rankiem zaskrzypiało, zatrzeszczało — pojawił się Mrozisko. 
— No, piękna dzieweczko, pokaż, jak sobie z pracą poradziłaś.
 Rzuciła się na niego dziewucha ze złością: 
— O jakiej pracy mówisz, stary durniu? Ślepy jesteś, nie widzisz, że przemarzłam i ledwo żyję?... 




— A skoro tak, to jaka praca, taka i płaca! — powiedział Mrozisko. I potrząsnął brodą. 
Zerwał się lodowaty wicher, rozhulała się zamieć, wszystkie dróżki zaniosło. Zahuczało dookoła, chusta jej z głowy spadła, kożuszek mroźny wiatr szarpie, z rąk wyrywa, smaga po twarzy, włosy rozwiewa. Nic tylko zamarznąć..


Ruszyła dziewucha na oślep, przed siebie gna, ucieka, nogami w zaspach ciężko przebiera. Zabrnęła do wąwozu i tam ją śnieg zasypał... 
Rankiem obudziła stara męża, kazała do lasu po dziewczynę jechać. A sama ciasto na chleb zaczęła miesić. 


Ledwo się za robotę wzięła, a piesek spod ławy dalej, że przygadywać:

— Sierota za mąż iść musi, 
a twoja córka z lasu nie wróci! 
Rzuciła mu baba pieroga i poucza:

— Źle szczekasz! Tak masz mówić: 
„Twoja córka drogie podarki przywiezie, 
a sierota nigdy mężatką nie będzie!" 





Zakąsił piesek pierożkiem i dalej swoje: 

— Sierota za mąż już iść musi,
 a twoja córka z lasu nie wróci!

Zaniepokoiła się stara: 
- Żeby tylko co złego córeczce się nie przytrafiło! Żeby tylko prezenty się nie pogubiły po drodze! Pobiegnę lepiej za starym!
Zarzuciła kożuch na grzbiet i do lasu pomknęła. 




A zamieć coraz mocniej wyje, gęstym śniegiem sypie. Zupełnie drogi nie widać... Zabłądziła stara, w zaspie utknęła i śnieg ją zasypał...


A dziad szukał pasierbicy, szukał i nie znalazł. Wrócił do domu, a tu i żony ani śladu. Zebrał sąsiadów, wszyscy do lasu poszli. 


Cały las w szerz i wzdłuż przewędrowali, nawoływali, krzyczeli, ale nikogo nie znaleźli. 




Zamieszkał stary tylko z córką. Dobrze im się razem żyło i spokojnie. 


Kiedy pąki na drzewach zakwitły, a trawy pozieleniały, zjawił się w chacie piękny młodzieniec i o rękę dziewczyny poprosił. 


Wkrótce odbyło się wielkie wesele, a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie.


Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki europejskie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)