piątek, 12 października 2018

bajka o diable i babie

Diabeł i Jontkowa baba.
bajka polska

Dawno temu, biedny chłop o imieniu Jontek, 
musiał zostawić gospodarkę i iśc na wojnę. 
Baba Jontkowa podniosła lament, dzieci w ryk, ale służba nie drużba.
I wyruszył w świat daleki z wrogiem wojować. 


I tak Jontkowa baba została sam na gospodarce. 
A tu rąk do pracy brakuje. Robota jej nie idzie, czas jakby się skurczył. 
Choć wytrwale i ciężko pracowała od świtu do zmierzchu, 
nie mogła dać sobie sama ze wszystkim rady.


A tu bydło oporzadzić trzeba, na wypas pognać, obiad wstawić, 
drew narąbać, wody ze studni przynieść. A i dzieciaków przecie doglądnąć trzeba. 
- Olaboga! - jęknęła.


Wreszcie zrozpaczona baba zawołała w rozpaczy i bezsilności:
- A niech by i sam diabeł gospodarzył, kiedy w doma chłopa ni ma!


Widocznie wypowiedziała te słowa w złą godzinę, bo usłyszał je diabeł Rokita, 
który mieszkał nieopodal w przydroznej wierzbie rosochatej. 


Ledwo posłyszał lament baby, a już był w zagrodzie u Jontków. 
Nisko się pokłonił, rączki Jontkowej ucałował i najął się migiem do roboty.


Zwietrzył Rokita dobry interes i ugodził się z babą, 
ze wspólnie będą gospodarzyć. 
Rokita miał wedle umowy zebrać to, co urodzi się w ziemi. 
 Miała to być jego zapłata.  Jontkowa baba zatrzyma natomiast to, co nad ziemią.


Przyszedł czas siewów.  
Rokita w pocie czoła zaorał pazutami ziemię na ugorze 
i wybrał kamienie, a baba zasiała ziarno.


Gdy bujny łan zaczął się złocić na polu, Rokita cieszył się i łapy bzacierał. 
Śmiał się do rozpuku, że tak babę sprytnie oszukał. 


Po żniwach Jontkowa baba wypchała stodołę żółciutkim zbozem, 
a Rokita dostał do niczego nie przydatne korzonki. 


Wściekł się diabeł srodze, tupnął kopytem i ryknął! 
Następnie zażyczył sobie, że za rok zamienia się 
i Rokita dostanie to, co wyrośnie nad ziemią. 
Jontkowa baba się zgodziła i jakoś sobie do tego czasu w zgodzie żyli.


Minął rok. Rokita przygotował pod zasiew pole dwa razy większe, 
niż w minionym roku, a Jontkowa baba posadziła ziemniaki. 


Rokita pielęgnował roślinki, chodził koło nich, 
podlewał, doglądał i zacierał łapy z zadowolenia jak to babę oszuka.


Jesienią powyrywał badyle, do stodoły poznosił, 
wyjął cep i dalejże okładać zielsko, aż furczało dookoła!


Właśnie tego dnia wrócił z wojenki Jontek. 
Dzieciaki go obskoczyły, puścic nie chcialy, radości nie było końca. 


Nagle Jontek usłyszał odgłos cepów dobiegający ze stodoły i myśli sobie: 
- " Ot i baba parobka najęła do pomocy. Nie ma co, zaradna kobita".


Zajrzał do stodoły i wpadł w gniew! 
- Ja ci nicponiu kości porachuje! Ty tu ziółka muskasz, 
a ziemniaki jeszcze w polu zalegają! Wynos mi się leniu! Obiboku!


I pognał Rokitę na cztery wiatry, psem poszczuł.


Jak niepyszny poczłapał  poturbowany Rokita do swej dziupli 
na wierzbie i już więcej do Jontkowej zagrody nie zajrzał. 


A Jontek z żoną i dzieciakami żyli w spokoju i dobrze się mieli. 


Opracowane przeze mnie na podstawi bajki na kliszy (do rzutnika) o tym samym tytule.
Ilustracje pochodzą z kliszy. Autora nie podano. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)