Diabeł i Jontkowa baba.
bajka polska
Dawno temu, biedny chłop o imieniu Jontek,
musiał zostawić gospodarkę i iśc na wojnę.
Baba Jontkowa podniosła lament, dzieci w ryk, ale służba nie drużba.
I wyruszył w świat daleki z wrogiem wojować.
I tak Jontkowa baba została sam na gospodarce.
A tu rąk do pracy brakuje. Robota jej nie idzie, czas jakby się skurczył.
Choć wytrwale i ciężko pracowała od świtu do zmierzchu,
nie mogła dać sobie sama ze wszystkim rady.
A tu bydło oporzadzić trzeba, na wypas pognać, obiad wstawić,
drew narąbać, wody ze studni przynieść. A i dzieciaków przecie doglądnąć trzeba.
- Olaboga! - jęknęła.
Wreszcie zrozpaczona baba zawołała w rozpaczy i bezsilności:
- A niech by i sam diabeł gospodarzył, kiedy w doma chłopa ni ma!
Widocznie wypowiedziała te słowa w złą godzinę, bo usłyszał je diabeł Rokita,
który mieszkał nieopodal w przydroznej wierzbie rosochatej.
Ledwo posłyszał lament baby, a już był w zagrodzie u Jontków.
Nisko się pokłonił, rączki Jontkowej ucałował i najął się migiem do roboty.
Zwietrzył Rokita dobry interes i ugodził się z babą,
ze wspólnie będą gospodarzyć.
Rokita miał wedle umowy zebrać to, co urodzi się w ziemi.
Miała to być jego zapłata. Jontkowa baba zatrzyma natomiast to, co nad ziemią.
Przyszedł czas siewów.
Rokita w pocie czoła zaorał pazutami ziemię na ugorze
i wybrał kamienie, a baba zasiała ziarno.
Gdy bujny łan zaczął się złocić na polu, Rokita cieszył się i łapy bzacierał.
Śmiał się do rozpuku, że tak babę sprytnie oszukał.
Po żniwach Jontkowa baba wypchała stodołę żółciutkim zbozem,
a Rokita dostał do niczego nie przydatne korzonki.
Wściekł się diabeł srodze, tupnął kopytem i ryknął!
Następnie zażyczył sobie, że za rok zamienia się
i Rokita dostanie to, co wyrośnie nad ziemią.
Jontkowa baba się zgodziła i jakoś sobie do tego czasu w zgodzie żyli.
Minął rok. Rokita przygotował pod zasiew pole dwa razy większe,
niż w minionym roku, a Jontkowa baba posadziła ziemniaki.
Rokita pielęgnował roślinki, chodził koło nich,
podlewał, doglądał i zacierał łapy z zadowolenia jak to babę oszuka.
Jesienią powyrywał badyle, do stodoły poznosił,
wyjął cep i dalejże okładać zielsko, aż furczało dookoła!
Właśnie tego dnia wrócił z wojenki Jontek.
Dzieciaki go obskoczyły, puścic nie chcialy, radości nie było końca.
Nagle Jontek usłyszał odgłos cepów dobiegający ze stodoły i myśli sobie:
- " Ot i baba parobka najęła do pomocy. Nie ma co, zaradna kobita".
- Ja ci nicponiu kości porachuje! Ty tu ziółka muskasz,
a ziemniaki jeszcze w polu zalegają! Wynos mi się leniu! Obiboku!
Jak niepyszny poczłapał poturbowany Rokita do swej dziupli
na wierzbie i już więcej do Jontkowej zagrody nie zajrzał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)