wtorek, 1 stycznia 2019

Dziadek do orzechów - cz. 9 - Koniec bajki o twardym orzechu

Koniec bajki o twardym orzechu 
cz. 9
bajka niemiecka


Następnego wieczoru, kiedy tylko zapalono świece, zjawił się ojciec chrzestny i opowiadał dalej: 

– Nadworny zegarmistrz i astronom od piętnastu lat byli już w drodze, a jeszcze nie natrafili na ślad orzecha Krakatuka. Przez całe cztery tygodnie mógłbym wam opowiadać, moje kochane dzieci, jakie kraje zwiedzili i jakie niezwykłe mieli przygody; ale nie uczynię tego, powiem wam tylko, że Droselmajera opanowała wreszcie wielka tęsknota za ukochaną Norymbergą. Tęsknotę tę poczuł najsilniej pewnego dnia, kiedy siedział ze swoim przyjacielem w Azji, w głębi wielkiego lasu, i palił fajeczkę.

Za Norymbergą, miastem miłym, 

Z całego serca zatęskniłem! 

Kto był we Francji, w Anglii, wszędzie, 

Ten jeszcze za nią tęsknić będzie, 

Za Norymbergą miłą moją, 

Gdzie piękne domy rzędem stoją. 


Maksim Mitrofanow
Tak skarżył się zegarmistrz, astronom zaś zaczął także jęczeć żałośnie i tak głośno, że słychać go było, jak Azja długa i szeroka.
Opanował się jednak wkrótce, osuszył łzy, które kapały mu z oczu, i rzekł: 

– Ale czemuż, szanowny kolego, siedzimy tu i płaczemy? Dlaczego nie udamy się do Norymbergi? Czyż nie jest nam wszystko jedno, gdzie będziemy szukać tego fatalnego orzecha Krakatuka?

– To prawda – odrzekł pocieszony zegarmistrz.
Wstali więc obaj, wyrzucili z fajek resztki popiołu, opuścili gęsty las w głębi Azji i udali się prościutko do Norymbergi.  Zegarmistrz pobiegł natychmiast do swojego kuzyna, tokarza lalek, lakiernika i złotnika, Krzysztofa Zachariasza Droselmajera, którego nie widział od wielu, wielu lat, po czym opowiedział mu historię księżniczki Pirlipaty, Mysibaby i orzecha Krakatuka.
Krzysztof Zachariasz aż klaskał w ręce z wielkiego zdumienia i wołał raz po raz: 
– Ach, kuzynie, kuzynie! Cóż to za dziwaczna historia! 
Zegarmistrz opowiadał dalej o przygodach w podróży; o tym, że mieszkał przez dwa lata u Króla Daktylowego, że został sromotnie przepędzony przez Księcia Migdałowego i że na próżno informował się w Towarzystwie Przyrodników w Wiewiórowie – słowem, że nigdzie nie udało mu się natrafić chociażby na ślad orzecha Krakatuka. 
W trakcie tego opowiadania Krzysztof Zachariasz trzaskał palcami, skakał na jednej nodze, mlaskał językiem, a wreszcie zawołał: 
– Hm, hm! To by był dopiero szczęśliwy zbieg okoliczności! 

Wreszcie zaczął rzucać pod sufit czapeczkę i perukę, ściskać gwałtownie kuzyna i rzekł: 

– O mój kuzynie, mój drogi kuzynie, jesteś uratowany, bo jeżeli się nie mylę, posiadam właśnie orzech Krakatuka! 

To mówiąc, wyciągnął pudełko i wyjął z niego złocony orzech średniej wielkości. 

– Widzisz – odezwał się, pokazując orzech kuzynowi – sprawa przedstawia się następująco: Przed wielu laty, wkrótce po Bożym Narodzeniu, zjawił się tu jakiś obcy człowiek z workiem orzechów na sprzedaż. Właśnie przed moim sklepem z lalkami napadł na niego miejscowy sprzedawca orzechów, który nie życzył sobie, żeby w pobliżu ktoś inny sprzedawał orzechy. Wtedy człowiek ten, by lepiej się bronić, zdjął worek z pleców i postawił go na ziemi. W tej chwili nadjechał wysoko naładowany wóz ciężarowy i zmiażdżył wszystkie orzechy oprócz jednego, który mi obcy sprzedawca zaofiarował pod warunkiem, że zapłacę za niego złotą monetę dwudziestomarkową z 1720 roku.

Roberto Innocenti


Nie mogłem wprost zrozumieć, jak to się stało, że właśnie taką monetę znalazłem w kieszeni. Kupiłem więc orzech i pozłociłem go, sam nie wiedząc, dlaczego tak drogo za niego zapłaciłem i dlaczego tak wielką wagę do niego przykładam. Wątpliwości co do tego, czy orzech tokarza lalek był istotnie orzechem Krakatuka, ustąpiły, kiedy nadworny astronom zeskrobał ostrożnie pozłotę: na orzechu widniało słowo „Krakatuka” wyryte w korze chińskimi literami.
Wielka była radość podróżnych, a tokarz był najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Zegarmistrz bowiem zapewnił go, że przyszłość jego od tej chwili jest zabezpieczona, że będzie pobierał pokaźną pensję, a w dodatku całe złoto do swego warsztatu będzie otrzymywał bezpłatnie. 
Zegarmistrz i astronom przywdziali już swoje nocne czepki i chcieli udać się na spoczynek, gdy astronom odezwał się nagle: 
– Najdroższy kolego, szczęśliwe przypadki idą parami. Wierz mi, żeśmy znaleźli nie tylko orzech Krakatuka, lecz także młodego człowieka, który go rozgryzie i księżniczce Pirlipacie poda jądro piękności. Jest nim syn twojego kuzyna. Nie pójdę spać – ciągnął dalej uradowany – gdyż pragnę jeszcze tej nocy przepowiedzieć młodzieńcowi jego przyszłość. 

Mówiąc to, zerwał z głowy swój nocny czepek i natychmiast przystąpił do obserwacji gwiazd. Syn tokarza lalek był ślicznym i zgrabnym młodzieńcem, który jeszcze nigdy w życiu nie golił się i nie nosił butów. Był wprawdzie za czasów wczesnej młodości pajacem na kilku Gwiazdkach, ale nie było tego wcale po nim widać. W czasie świąt Bożego Narodzenia nosił piękny, czerwony tużurek obramowany złotem, pałasz przy boku, kapelusz pod pachą i miał kunsztowną fryzurę zakończoną z tyłu woreczkiem do włosów. Stał tak, cały błyszczący, w sklepie swego ojca i rozgryzał orzechy młodym dziewczętom, które ochrzciły go ślicznym imieniem Dziadka do Orzechów.

Maksim Mitrafanow 

Nazajutrz rano uszczęśliwiony astronom objął zegarmistrza za szyję i zawołał: 

– Mamy go, mamy, to na pewno on! Ale nie wolno nam, kochany kolego, zaniedbać dwóch ważnych rzeczy. Po pierwsze, musimy dorobić twojemu drogiemu siostrzeńcowi mocny drewniany warkocz i połączyć go z dolną szczęką w ten sposób, żeby można ją było za pomocą warkocza silnie naciskać. Po wtóre zaś, musimy, po powrocie do stolicy, starannie ukryć, żeśmy przywieźli młodzieńca, który ma rozgryźć orzech Krakatuka, gdyż powinien on zjawić się dopiero po pewnym czasie. Wyczytałem bowiem w przepowiedni, że najpierw wielu młodych ludzi połamie sobie na tym orzechu zęby bez skutku. Wtedy król obieca księżniczkę i następstwo tronu temu, kto rozgryzie orzech i przywróci księżniczce utraconą urodę. 

Kuzyn tokarz ucieszył się niezmiernie, słysząc, że syn jego ma poślubić księżniczkę Pirlipatę i zostać księciem, a nawet królem; oddał go więc bez zastrzeżeń w ręce wysłanników. Warkocz, który zegarmistrz przyprawił swojemu młodemu i obiecującemu siostrzeńcowi, spełniał doskonale swe zadanie: młodzieniec rozgryzał bez trudu najtwardsze pestki brzoskwini. Zegarmistrz i astronom, natychmiast po znalezieniu orzecha Krakatuka, zawiadomili o tym stolicę. Wydano zaraz odpowiednie rozkazy i kiedy nasi podróżnicy przybyli ze swym niezawodnym środkiem na odzyskanie urody, zebrało się tam już wielu dorodnych młodzianów, a nawet kilku książąt, którzy dowierzając swoim zdrowym zębom, chcieli podjąć próbę odczarowania księżniczki.


Nika Goltz


Wysłannicy przerazili się na widok Pirlipaty. Drobniutki tułów z małymi rączkami uginał się pod ciężarem wielkiej i nieforemnej głowy. Brzydotę twarzy potęgowała biała, bawełniana broda okalająca usta i podbródek. Wszystko złożyło się tak, jak to przewidział nadworny astronom w swej przepowiedni. 

Jeden za drugim podchodziły żółtodzioby i łamały sobie zęby i szczęki o orzech Krakatuka, nie przynosząc tym najmniejszej ulgi księżniczce; każdy z nich, wynoszony przez dentystów, wzdychał bliski zemdlenia: 

– To był twardy orzech do zgryzienia.


Roberto Innocenti


A kiedy król z rozpaczą w sercu obiecał córkę i królestwo temu, kto odczaruje księżniczkę, wystąpił grzeczny i delikatny syn Krzysztofa Zachariasza Droselmajera i poprosił o pozwolenie przystąpienia do zawodów. Żaden z młodzieńców nie podobał się księżniczce Pirlipacie tak, jak syn tokarza lalek. 

Przycisnęła do serca swoje drobne rączki i westchnęła głęboko: 

– Ach, gdyby to on rozgryzł orzech Krakatuka i został moim mężem!


Maksim Mitrafanow


Młody Droselmajer złożył grzeczny ukłon królowi i królowej, a także księżniczce Pirlipacie, wziął z rąk najwyższego mistrza ceremonii orzech Krakatuka, włożył go między zęby, pociągnął mocno za warkocz i – krach! – skorupa rozpadła się na drobne kawałki. Zgrabnie oczyścił jądro orzecha z przylegającej skórki i z dworskim ukłonem podał je królewnie; potem zamknął oczy i począł się cofać. Księżniczka natychmiast połknęła orzech i – o cudzie! – cała brzydota znikła, a na miejscu potworka stała dziewica anielskiej urody, o twarzy jak gdyby utkanej z płatków lilii i róży, o wspaniałych błękitnych oczach i pysznych złocistych włosach. Głosy trąb i bębnów zmieszały się z okrzykami radości wznoszonymi przez tłum. Król, a z nim cały dwór, tańczył w kółko na jednej nodze, jak w dniu, w którym urodziła się Pirlipata, a królową musiano pokropić wodą kolońską, bo z radości i zachwytu wpadła w omdlenie.


Jan Marcin Szancer

Głośny hałas zmieszał nieco młodego Droselmajera, który odliczył kroki, lecz zdołał się jeszcze opanować. Właśnie wysunął w tył prawą nogę, by uczynić siódmy krok, gdy nagle z odrażającym piskiem wyskoczyła ze szpary Mysibaba, a Droselmajer, który w tej chwili właśnie miał stąpnąć na podłogę, przydeptał Misibabę i potknął się tak nieszczęśliwie, że o mało nie upadł.

Nika Goltz
Scott Gustafson


O losie straszliwy! Piękny młodzieniec przekształcił się nagle w takiego samego potwora, jakim była przed chwilą księżniczka Pirlipata! Tułów jego, drobny i wiotki, zaledwie mógł utrzymać wielką bezkształtną głowę z ogromnymi, wypukłymi oczami i szeroko rozdziawionymi ustami. Zamiast warkocza zwisał mu z ramion wąski drewniany płaszczyk połączony mechanizmem z dolną szczęką. Zegarmistrz i astronom przerazili się straszliwie, ale po chwili spostrzegli, jak Mysibaba wiła się w kałuży krwi na podłodze. Złośliwość jej została ukarana, bo młody Droselmajer tak mocno nadepnął na nią końcem swojego pantofla, że wyzionęła ducha.


W lęku przedśmiertnym piszczała i kwiczała żałośnie: 

Twardy orzechu Krakatuka, 
Przez ciebie śmierć już do mnie puka! 
Pi – pi, pi – pi! 
Lecz Dziadek długo nie pożyje, 
Bo Mysi Król go wnet zabije. 
Niestraszne mu złośliwe Dziadki, 
On pomści śmierć swej drogiej matki. 
Hi – hi, pi – pi, kwik – kwik! 

Z tym okrzykiem umarła Mysibaba i ciało jej zostało wyniesione przez nadwornego palacza. Nikt się nie troszczył o młodego Droselmajera, ale królewna przypomniała ojcu jego obietnicę i król rozkazał przywołać bohatera.

Artus Scheiner

A gdy nieszczęśliwy wystąpił z tłumu w pełni swojej brzydoty, królewna zakryła twarz obiema rękami i zawołała: 
– Precz, precz z tym wstrętnym Dziadkiem do Orzechów!

Maksim Mitrafanow

Marszałek dworu schwycił go za drobne ramiona i wyrzucił za drzwi. Król był oburzony na zegarmistrza i astronoma, że takiego potwora chcieli przeznaczyć mu na zięcia, i kazał im na zawsze opuścić stolicę. Taki obrót rzeczy nie był przewidziany w przepowiedni.

Roberto Innocenti

Astronom zaczął więc na nowo obserwować gwiazdy i wyczytał z nich, że syn tokarza lalek pomimo swego potwornego wyglądu zostanie księciem, a nawet królem. Dopiero wówczas jednak będzie mógł odzyskać swą postać, gdy zabije siedmiogłowego syna Mysibaby, Króla Myszy, i gdy pomimo jego brzydoty pokocha go pewna dama. I rzeczywiście tak się stało, gdyż podczas świąt Bożego Narodzenia widziano młodego Droselmajera w Norymberdze w sklepie jego ojca, wprawdzie w postaci Dziadka do Orzechów, jednak jako prawdziwego księcia. 
Oto, moje dzieci, koniec bajki o twardym orzechu. Wiecie już teraz, dlaczego ludzie mówią tak często: „To był twardy orzech do zgryzienia” i dlaczego dziadki do orzechów bywają takie brzydkie. Na tym sędzia zakończył swe opowiadanie.


Klara była zdania, że księżniczka Pirlipata okazała się niedobrym i niewdzięcznym stworzeniem. A ojciec chrzestny orzekł, że jeżeli Dziadek do Orzechów jest dzielnym mężczyzną, nie będzie sobie robił z Królem Myszy wiele ceregieli i wkrótce zdoła odzyskać swą dawną, piękną postać. - przejdź do cz. 10 - Wuj i siostrzeniec

Autor: Ernest Teodor Amadeus Hoffmann
Przekład: Józef Kramszyk 

"Dziadek do orzechów":

cz. 2 - Podarunki
cz. 3 - Wychowanek
cz.4 - Cuda
cz. 5 - Bitwa
cz. 6 -  Choroba
cz. 11 - Zwycięstwo
cz. 12 - Królestwo Lalek
cz. 13 - Stolica
cz. 14 - Zakończenie

Scott Gustrafson
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek, a także inne bajki europejskie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)