Elemelek z wrogiem, boje toczy srogie
bajka wierszowana polska
Czy widzicie Elemelka, jak się kręci po kafelkach przy basenie, który wreszcie zbudowano w naszym mieście? Basen z lewej, głębszej strony jest dla starszych przeznaczony. Z prawej, gdzie dno płytkie świeci, mogą nawet małe dzieci kąpać się i chlapać w wodzie całe lato, choćby co dzień.
Elemelek z boku przysiadł: ratownikiem chce być dzisiaj. Któreś dziecko przecież może potknąć się i, nie daj Boże, łyknąć wody.
Wtedy właśnie Elemelek głośno wrzaśnie, wezwie pomoc swoim krzykiem:
— Tak, tak! Będę ratownikiem! - przymknął oczy.
A tymczasem dzieci bawią się z hałasem wielką piłką. Pluski, wrzawa... Nagle — co to? Sen czy jawa? Jakiś potwór dziwnych kształtów skacze w wodzie. Rety, gwałtu!
Ptaszek oczom wprost nie wierzy. Potwór zęby groźnie szczerzy, macha łapą, grzbiet wypręża... Coś z jaszczurki ma, coś z węża.
Ach, wąż morski, smok, poczwara! Wszystkie dzieci pożre zaraz!
Ptaszek porwał się z szelestem.
— Ratownikiem przecież jestem. Jeśli ostro się zabiorę, radę sobie dam z potworem.
Lecz nieduże są wróbelki, a ten potwór strasznie wielki. Jak uderzyć w pysk rozwarty? Taka paszcza to nie żarty!
— Trzeba zacząć od ogona, sprawa będzie ułatwiona. Biada ci, potworze, biada!
Na ogonie ptaszek siada, dziobem wali go, jak może. Na potworze sterczy rożek, przy nim sznurek czy łańcuszek.
— Za łańcuszek złapać muszę, szarpnąć bestię, szybko wzlecieć i odciągnąć ją od dzieci.
Już łańcuszek trzyma w dziobie, łapką też pomaga sobie. No i patrzcie: bestia taka ciągnąć daje się przez ptaka, przez małego Elemelka!
Szczeknął jamnik do pudelka:
— Spojrzyj! Jeśli się nie mylę, wróbel walczy z krokodylem?
Struchlał biedny Elemelek. Myśli: „Tego już za wiele! To krokodyl?! A niechże cię! Opowiadał bocian przecież, jak w Afryce, gdzieś nad Nilem, raz się spotkał z krokodylem. Kto żyw tylko, ten umykał, bo krokodyl wszystkich łykał".
Ale, choć go strach obleciał, wróblik wspomniał znów o dzieciach:
— Skoro jestem ratownikiem, to nie cofnę się przed nikim!
Dzieci w piłkę grać przestały. Czy być może? Ptaszek mały Na ogonie krokodyla skacze, wznosi się co chwila, trzepie skrzydłem, lecz łańcuszka z łap i z dzioba nie wypuszcza.
Wtem kołeczek szmyrgnął w górę, wróbel dziobem trafił w dziurę, coś syknęło, zaświstało... Co to się właściwie stało?
To krokodyl, bestia wielka, dmuchnął tak na Elemelka swym ogonem: prosto w dziobek! Elemelek tym sposobem wylądował na kafelkach, niedaleko od pudelka, przestraszony i spocony. A krokodyl, zwyciężony, syknął jeszcze raz i drugi, i rozciągnął się jak długi. Groźne zęby schował w paszczy, jak naleśnik się rozpłaszczył, niepodobny do potwora, tylko do miękkiego wora
— Brawo, ptaszku! — rzekł pudelek.
Skromnie ćwierknął Elemelek:
— Choć walczyłem w czoła pocie, lecz przesadził trochę bociek: nie tak straszny jest krokodyl. Dałem tego dziś dowody!
Autor: Hanna Łochocka
Ilustracje: Zbigniew Witwicki
Drugie opowiadanie z cyklu trzeciego:
"Psoty i kłopoty wróbelka Elemelka".
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1972 rok |
Przeczytaj pozostałe przygody Elemelka:
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)