O kwoczce w koszyku i o smoczym języku
bajka wierszowana polska
Przy kurniku spory koszyk ustawiono dla kokoszy, pełen jajek, z każdej strony miękką słomą wymoszczony. Niby gładko, ale przecież coś kokoszkę z boku gniecie. Wstaje kwoczka, pióra stroszy, gdacze, patrzy na swój koszyk i przy brzegu, pośród słomy, widzi przedmiot nieznajomy.
— A to co to, a to co to? Wiedzieć chciałabym z ochotą!
Biegły właśnie dwa szczeniaki, dwa jamniki łobuziaki. Że przy ludziach dużo siedzą, sporo widzą, sporo wiedzą.
Popatrzyły, zaszczekały :
— Smoczek, smoczek, smoczek mały!
Słyszał wszystko Elemelek. Wszędobylski ten wróbelek przybył dziś w nieznane strony do gąski zaprzyjaźnionej. Po obfitym jest obiedzie, na kurniku teraz siedzi i przygląda się ciekawie tej niezwykłej kurzej sprawie.
— Mały smoczek? Ładne rzeczy! Wnet urośnie, któż zaprzeczy? Gdy się stanie dużym smokiem, połknie jajka, pożre kwokę i znajomą moją gąskę spałaszuje na przekąskę. A któż, mówiąc między nami, lepiej walczy ze smokami niż ja, wróbel?
I z wysoka skoczył na dół. Widzi kwoka ze zdumieniem, z oburzeniem, jak piskliwe to stworzenie szasta się po jej koszyku, sporo przy tym robiąc krzyku.
— Smoczy język, tak, różowy! I czerwony kawał głowy, czyli raczej smoczej paszczy! Smok zapewne się rozpłaszczył pod tą słomą. Jeszcze mały, lecz ma jęzor okazały. Cóż mi takie tam smoczęta? Z większym starłem się, pamiętam!
Elemelek zamknął oczy, dziobnął mocno w język smoczy i choć strach go w kleszcze chwyta, dziobie dalej, nic nie pyta,aż skorupka jedna, druga pękła. Cieknie żółta smuga, może smocza krew? Tym lepiej! Ptak skrzydłami wokół trzepie: "puch, pach!"
Kwoczka, osłupiała, z odrętwienia się wyrwała i wrzasnęła:
— Rozbójniku! Jaj natłukłeś mi bez liku!Aby inne wysiadywać, w jajecznicy muszę pływać. Huzia! Zmykaj gdzie pieprz rośnie!
Elemelek pisnął głośniej, bo dziób kury rozsierdzonej w grzbiet go stuknął i w ogonek. Więc wróbelek skrzydła pręży i wyrwawszy smoczy język, nad altankę szybko leci. Zobaczyły zaraz dzieci, że żółtawy jakiś ptaszek niezbyt zgrabnie spadł na daszek i podskoków zrobił parę.
— Patrzcie, uciekł nam kanarek! A cóż to mu z dziobka wisi? Chyba smoczek małej Krysi? Przy altance jest drabina.
— Chodźcie, ja się pierwszy wspinam. Trzeba złapać go koniecznie, tu dla niego niebezpiecznie. Prawda, prawda!
Bo tymczasem nadleciały już z hałasem wróble, sroka, nawet wrony i na różne krzyczą tony:
— Ho, ho, żółtek! Chory może na żółtaczkę, nie daj Boże? Oddaj to, co w dziobie niesiesz! Ktoś ty taki? Wynośże się!
Sroka, znany złodziejaszek, zbadać chce, co przyniósł ptaszek: o wróbelka się oparła, lewe skrzydło mu otarła. Elemelek prędko wzleciał i przycupnął tuż przy dzieciach, które właśnie znad drabiny ukazały swe czupryny.
Patrzą dzieci: dobre sobie! Ptaszek, ten ze smoczkiem w dziobie, ten, zdawało się, kanarek, piórka bure ma i szare z lewej strony. Prawa strona pięknie za to przyżółcona. Może jakieś skrzyżowanie dwóch gatunków?
— To mieszaniec! To nie nasz Kacperek miły!
Elemelek zebrał siły, umknął dzieciom, umknął ptakom, poszybował wprost ku krzakom, gdzie się wreszcie pozbył lęku.
Zatknął zdobycz swą na sęku, przyjrzał jej się, spuścił oczy, westchnął:
— To nie język smoczy. Choć różowy, wydłużony, lecz na kółku jest czerwonym. Wygłupiłem się, niestety... Zbiłem jajek pięć, o rety! Eh, nie trzeba być ciekawym i pchać dzioba w cudze sprawy! Skąd się smoczek małej Krysi w koszu wziął, nie wiem do dzisiaj. Czy przyniosły go szczeniaki, czy po prostu traf to taki?
Miał wróbelek dosyć długo prawe skrzydło z żółtą smugą. Ten i ów z tej okolicy mruknął:
— Wróbel w jajecznicy!
Autor: Hanna Łochocka
Ilustracje: Zbigniew Witwicki
Piąte opowiadanie z cyklu drugiego:
"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele".
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1972 rok |
Przeczytaj pozostałe przygody Elemelka:
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)