poniedziałek, 28 marca 2022

O Rumcajsie i rozbójnickim synku Cypisku - opowiadanie 1 - "Jak Rumcajs kazał tańczyć księciu panu, księżnej i Fryckowi".

"O Rumcajsie i rozbójnickim synku Cypisku"
opowiadanie 1
"Jak Rumcajs kazał tańczyć księciu panu, księżnej i Fryckowi".


Pewnego razu księżna z Jiczina siedziała w zamkowym ogrodzie, spoglądała na trawnik i wzdychała po francusku:
- Co za nuda, patrzeć stale tylko na zielony trawnik!
Przyszedł książę pan w nowych atłasowych spodniach i powiada:
- A la bonne heure - do Waszych usług - pani.
Zawołał lokaja Frycka i polecił mu, aby na miejscu trawnika wykopano staw.
Kiedy staw był gotowy, książę pan pokazał go księżnej, ale ona tylko pomachała chusteczką.
- A gdzie trzcina i tatarak dookoła tego stawu?
Książę pan skinął na lokaja Frycka.
- Niech tu natychmiast wszystko będzie jak należy.
Frycek zwołał ogrodników i po chwili dookoła stawu zieleniły się oczerety.
Ale księżna odezwała się po raz trzeci:
- A gdzie nad tym stawem rusałka? I niech mi tutaj tańczy.

niedziela, 27 marca 2022

piątek, 25 marca 2022

Wszyscy dla wszystkich - wierszyk polski Juliana Tuwima

 ,,Wszyscy dla wszystkich"

wierszyk polski


Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?

A i murarz by przecie
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
I fartucha nie uszył.

Piekarz musi mieć buty,
Więc do szewca iść trzeba,
No, a gdyby nie piekarz,
Toby szewc nie miał chleba.

Tak dla wspólnej korzyści
I dla dobra wspólnego
Wszyscy muszą pracować,
Mój maleńki kolego.

Autor: Julian Tuwim
Ilustracje: Olga Siemaszko
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, 1989 rok

wtorek, 18 maja 2021

czwartek, 13 maja 2021

Bąk i piłka- baśń duńska Andersena

Bąk i piłka
bajka duńska 
Hansa Christiana Andersena


Bąk i piłka leżały w drewnianem pudełku z innemi zabawkami. 
Bąk rzekł do piłki:
 — Czy nie chciałabyś się ze mną „ożenić,“ ponieważ i tak mieszkamy razem w tem pudełku?
Ale piłka, która była oszyta safianem, nie raczyła mu nawet odpowiedzieć.
Nazajutrz chłopczyk, właściciel zabawek, obejrzał zepsutego trochę bąka, usiadł na ziemi, wyjął pudełko z farbami, pomalował go żółto i czerwono, umocował lepiej sztyfcik mosiężny pośrodku i bąk błyszczał jak złoto, kiedy go nakręcił i puścił na podłodze.
 — Spojrzyj na mnie! — rzekł bąk do piłki. — Czy widzisz, jak wspaniale wyglądam? Cóż ty na to? Możebyśmy się dziś ożenili, albo choć zaręczyli? Pomyśl, czy można dobrać lepszą parę: ty skaczesz, a ja tańczę! Jesteśmy dla siebie stworzeni i szczęśliwszych małżonków nie znajdziesz na całym świecie!
 — Tak myślisz? — odpowiedziała dumnie piłka. — A czy wiesz, do kogo mówisz? Zrobiono mię z safianowych pantofli pana radcy. Takich miałam rodziców! A wewnątrz mam korek hiszpański!
 — A mój krążek jest mahoniowy — odparł bąk — i sam burmistrz mię wytoczył na swojej amatorskiej tokarni. Nie dotknęła mię ręka rzemieślnika, pochodzę z najlepszego domu w całem mieście.
 — Czy ci tylko można wierzyć? — zauważyła piłka wahająco.
 — Bodajby mi pękł sznurek! Bodajbym się więcej nie ruszył z tego miejsca, jeżeli kłamię!
 — Pięknie umiesz się bronić — rzekła piłka — ale nie mogę. Doprawdy, nie mogę! Jestem prawie zaręczona z jaskółką. Ile razy podlecę w ogrodzie w powietrze, zawsze wysuwa małą główkę z gniazdka i pyta: „Czy się zgadzasz?“ Zgodziłam się w głębi hiszpańskiego korka i uważam to za dane słowo. Więc widzisz, że nie mogę. Ale ci przyrzekam, zawsze pamiętać o tobie.
 — To mi wiele pomoże! — mruknął bąk urażony i odtąd nie rozmawiali z sobą więcej.
 Pewnego dnia chłopczyk wziął piłkę z pudełka. Bąk widział, jak wysoko wzleciała w powietrze, jak ptak prawdziwy; w końcu zniknęła mu z oczu gdzieś w górze. Potem spadła na dół, ale ile razy dotknęła ziemi, wzlatywała znowu, niewiadomo, czy z tęsknoty do jaskółki, czy dlatego, że miała hiszpański korek wewnątrz.
Dziewiąty raz jednakże podrzucona, piłka wzleciała niezmiernie wysoko i nie wróciła więcej. Chłopczyk szukał jej długo, nareszcie zaprzestał.
 — Wiem ja dobrze, gdzie ona! — szepnął bąk z westchnieniem. — Dostała się napewno do gniazda jaskółki, pobrali się i są szczęśliwi!
Im więcej myślał o tem, tem więcej żałował, że stracił piłkę, którą kochał coraz bardziej. Kochał właśnie dlatego, że jej dostać nie mógł. Pogardziła nim, taka lekka, taka piękna, z safianowych pantofli pana radcy!
Zdrów był jednak z tą miłością i kręcił się szybko, ile razy puszczono go na mocnym sznurku; tylko piłka w marzeniach wydawała mu się coraz piękniejszą.
Kilka lat upłynęło mu w takiej tęsknocie — zestarzał się. Wtedy pozłocono mu krążek i był znowu tak piękny, że sobie trudno wyobrazić. Tańczył wybornie, brzęczał głośno i wesoło — wszyscy go podziwiali.
Lecz raz sznurek się zerwał, bąk podskoczył w górę — i zniknął.
Szukano go dokoła, zaglądano nawet do piwnicy — nadaremnie.
Gdzież się schował?
Nikt nie zgadł, że wpadł do śmietnika, gdzie leżał między głąbami kapusty i starym gruzem, który wyrzucono z rynny.
 — No, pięknie się ubrałem! — mruknął z niezadowoleniem. — Leżeć pomiędzy podobną hołotą! Za parę dni będę wyglądał, jak ona; obedrą ze mnie złoto — straszne rzeczy!
To mówiąc, spojrzał zezem na głąb kapuściany z szeroką szczerbą w boku i na jakiś dziwny, kulisty przedmiot, przypominający zwiędłe, przegniłe jabłko. Ale nie było to jabłko, tylko stara piłka, która przez długi czas leżała w rynnie, skurczyła się i zgniła od wilgoci.
 — Dzięki Bogu, że przecież jest tu ktoś, z kim można porozmawiać przyzwoicie — rzekła piłka, przyjaźnie patrząc na złocony krążek. Jestem właściwie zrobiona z safianu, piękne rączki mię szyły, — wewnątrz mam hiszpański korek, choć to dziś trudno poznać. Byłam niegdyś prawie zaręczona z jaskółką, ale wpadłam do rynny i przez pięć lat cierpiałam tam okropne męki. Pięć lat dla młodej piłki to bardzo długi przeciąg czasu!
Bąk nic nie odpowiadał, leżał teraz cichuteńko i myślał o swojej miłości. Tak, nie mógł wątpić, to ona, ta sama, jego ukochana piłka! Ale któżby ją poznał dzisiaj?
  Wtem służąca ze śmieciami przyszła do śmietnika i spostrzegła złocony krążek.
  — Bąk, bąk się znalazł! — zawołała głośno i wyjęła go z pośród niewłaściwego otoczenia.
  Na piłkę nie zwróciła najmniejszej uwagi, a co gorsza, bąk wierny przestał odtąd myśleć o niej i nie wspominał nigdy o swojej miłości. Trudno być stałym, jeśli ukochana przeleży pięć lat w rynnie i cierpi tam okropne męki. A do spotkania w śmietniku lepiej się zawsze nie przyznawać.

Autor: Hans Christian Andersen
Tłumaczenie i opracowanie: Cecylia Niewiadomska
Ilustracja: Vilhelm Pedersen

wtorek, 11 maja 2021

Każde koło inne - bajka rosyjska Sutiejewa

Każde koło inne
bajka rosyjska


Pniaczek stoi stary,
na nim domek mały. A w domku tym mieszka
Muszka z Żabką, z Jeżem i z Kogucikiem
co zwie się Złotym Grzebykiem. 


Pewnego razu poszła cała czwórka do lasu po kwiaty i grzyby, po drwa i jagody. 
Zwierzątkoa chodziły po lesie, chodziły, aż w końcu wyszły na polankę. 

poniedziałek, 10 maja 2021

niedziela, 25 kwietnia 2021

Jabłko - bajka rosyjska

Jabłko
bajka rosyjska


Była późna jesień. Z drzewa dawno opadły liście, tylko na czubku dzikiej jabłoni jeszcze wisiało jedno, jedyne jabłko. Ową jesienną porą biegł przez las Zając i zobaczył jabłko. Ale jak je zerwać?
Jabłko wisiało wysoko, mowy nie ma żeby do niego podskoczyć. 
- Krra - krra!
Patrzy Zając - a tu siedzi na świerku Wrona i śmieje się.
- Hej, Wrono! - zawołał Zająz. - Zerwij mi jabłko!
Wrona przeleciała ze świerka na jabłoń i zerwała jabłko. Nie utrzymała go jednak w dziobie i jabłko spadło na dół. 

piątek, 23 kwietnia 2021

Małpi król - baśń fantastyczna

Małpi król
baśń fantastyczna 
a akcją w Sri Lance
(zachowano oryginalną pisownię)


Historja, którą opowiadamy, zdarzyła się wiele, wiele lat temu, kiedy żyły jeszcze w niedostępnych głuszach dzikie duchy, przyczyniające zła ludziom, duchy olbrzymy, wyrywające drzewa z korzeniami i miotające niemi w złości... Postrach dorosłych i dzieci. 
A żyły też i istoty ciche, łagodne i dobre zwane Jogami, które nie śmiąc wydawać wojny okrutnym olbrzymom, padały często ofiarą ich niepohamowanej złości. 
Najstraszniejszym z olbrzymów był Rawana. Na niego to spadało najwięcej skarg i łez za okrutne czyny i krzywdy. Mieszkał on na wyspie Ceylon w prześlicznem mieście zwanem Lanka, stąd to przepływał morzem do Indji ile razy tylko zapragnął, zabijając i pożerając spokojnych tamtejszych mieszkańców, przekładał on bowiem ponad wszelkie jadło, ludzi. Zwykły wzrost jego dorównywał dzwonnicy kościelnej, ale dzięki nauce magji, którą posiadał mógł powiększać swą wysokość tak bardzo, że sięgał gwiazd i obłoków, albo też stawał się człowiekiem zwykłego wzrostu. Miał przytem ów okrutny olbrzym dużo sobie podobnych do usług. Mieszkali oni albo razem z Rawaną albo też w Indjach, gdzie sama ich nazwa budziła grozę w mieszkańcach. 

Czarodziejski imbryczek - bajka azjatycka z Dalekiego Wschodu

Czarodziejski imbryczek 
bajka/baśń japońska


W ciemnym sosnowym lesie stała niegdyś drewniana świątynia. Obok niej w małym domku mieszkał bonza*, który odprawiał nabożeństwa i strzegł świętego przybytku. Pośród sprzętów należących do świątyni znajdował się stary imbryk do zaparzania herbaty Na pozór naczynie to nie odznaczało się niczym szczególnym: ot, imbryk, jakich wiele. Chodziły jednak słuchy, że posiada on właściwości czarodziejskie, i pewnie dlatego nie używano go do przyrządzania herbaty. 
Pewnego dnia, kiedy bonza układał się do zwykłej poobiedniej drzemki, zapragnął napić się herbaty Nie mając pod ręką innego naczynia, sięgnął po stary imbryk, nalał do niego wody i postawił na piecyku wypełnionym żarzącymi się węglami. 


Po chwili podszedł, aby zaparzyć herbatę, ale cofnął się przerażony. Stała się bowiem rzecz niezwykła. Tam gdzie był dziobek imbryka, bonza zobaczył kształtny łebek borsuka o rozwartym pyszczku, na miejscu uszka imbryka sterczał puszysty ogonek. 

Żelazne trzewiczki - bajka polska

Żelazne trzewiczki 
bajka/ baśń polska

Ilustracja: Olga Siemaszko

Wrócił gospodarz od żniwa. Wróciły jego córki. Weszły do chaty, odłożyły sierpy rozgrzane robotą. Trzy ich było: najstarsza — Czarnobrewa, młodsza — Rudowłosa i najmłodsza — Jasna. Patrzą, a ojciec, upałem zmożony, padł na ławę, o ścianę się oparł, oczy przymknął i ciężko dyszy.
— Wody mi dajcie, dziewczęta... — szepnie. — Wody ze studzienki za wsią. To mnie uzdrowi.
Podskoczyła najstarsza, Czarnobrewa, chwyciła wiadro. Przez spopielałą od skwaru dróżkę do cienistej studzienki pobiegła. Wokół studzienki zieleń, cień się u studni ściele, stoi w głogach, łopianach studnia zaczarowana. Zaczepiła dziewczyna wiadro o żuraw studni. Pomału je opuszczać zaczyna. Schyliła się. W wodę patrzy. Ucichła woda grająca, rozwiały się drobniutkie fale. W wodzie jak w zielonym
zwierciadle odbiła się twarz dziewczyny: błysły czarne oczy pod ciemnymi brwiami, zagorzały na szyi korale. Pochyliła się Czarnobrewa bardziej jeszcze.
— Ładnam... — westchnęła.
A od tego westchnienia poruszyła się woda w studni, zamąciła i znów gra, i znów cichuśko o cembrowinę dzwoni:

Hej, serdecznam ja woda,
serdeczna ja muzyka...
Bądźże mi żoną, młoda,
bo będę ci umykać.

czwartek, 22 kwietnia 2021

Wesoły tramwaj - bajka polska

Wesoły tramwaj
bajka polska

Chodzi, chodzi Baj po ścianie - wierszyk polski

Chodzi, chodzi Baj...
wierszyk polski

Chodzi, chodzi Baj po ścianie,
żółte ma chodaki.
Niesie dzieciom złote kłosy
i czerwone maki.

Baj, baj, baj, kaftan krasny ma,
baj, a baj na skrzypeczkach gra.

Chodzi, chodzi Baj po ścianie,
chodzi po suficie,
ma sześcioro małych bąków,
kocha je nad życie!

Baj, baj, baj kaftan krasny ma,
baj, a baj na skrzypeczkach gra.

Chodzi, chodzi Baj po ścianie
do samiutkiej zorzy,
kiedy mała córka wstanie,
Bajowi otworzy.

Baj, baj, baj kaftan krasny ma,
baj, a baj na skrzypeczkach gra.


Autor: Kazimiera Iłłakowiczówna
Ilustracja: Stanisław Kluska, 
pochodzi z Albumu Naszego Dziecka

Tadeuszek - wierszyk polski

Tadeuszek
wierszyk polski

Raz swawolny Taduszek
nawsadzał w flaszeczkę muszek;
a nie chcąc ich morzyć głodem,
ponarzucał chleba z miodem.


Widząc to ojciec przyniósł mu piernika
I, nic nie mówiąc, drzwi na klucz zamyka.
Zaczął się prosić, płakać Tadeuszek,
a ojciec na to: „Nie więź biednych muszek”.
Siedział dzień cały. To go nauczyło:
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło.

Autor: Stanisław Jachowicz
Ilustracja: Żejmo(?) 

Pamiętam, że do tego wierszyka była muzyka
i piosenkę śpiewała Łucja Prus. 
Posiadałam jej płytę winylową.

Kiciu, kiciu, kiciu miła - wierszyk polski

Kiciu, kiciu, kiciu miła
wierszyk polski

Kiciu, kiciu, kiciu miła
powiedz, kiciu, gdzieś ty była?
-Miau, miau, w ogródeczku,
miau, miau, przy pieseczku.
Kiciu, kiciu, kiciu miła,
gdzieś ty pyszczek umoczyła?
-Miau, miau, w komóreczce
miau, miau, na półeczce.
-Toś ty mleko piła z miski?
a psik, kiciu, idź na myszki!

Autor: Zofia Rogoszówna

AmyLyn Bihrle

środa, 21 kwietnia 2021

Lisica i cietrzew - bajka rosyjska

Lisica i cietrzew
bajka rosyjska
 

Biegła lisica przez las, patrzy - a na drzewie siedzi cietrzew. Widzi go lisica dobrze, ale dosięgnąć nie może. Jak by go ściągnąć w dół, na ziemię?
"No - myśli lisica - nic łatwiejszego, jak wywieść tego milczka w pole!"
- Cietrzewiu, cietrzewiu! - zawołała.- Byłam w mieście.
- Bu-u-u, bu-u-u! Byłaś, to byłaś.
- Cietrzewiu, cietrzewiu, o zarządzenie się wystarałam.
- Bu-u-u, bu-u-u! Wystarałaś się, to się wystarałaś.
- Żebyście wy, cietrzewie, nie siedziały na drzewie, żebyście się przechadzały po łąkach zielonych, po trawie.
- Bu-u-u, bu-u-u! Przechadzać się, to się przechadzać.
Nie rusza się jednak cietrzew z miejsca, siedzi, nawet nie drgnie.
- Bu-u-u, bu-u-u! - rozzłościła się lisica. - Więc dlaczego się nie przechadzasz?!
- Bo słucham.
- Czego słuchasz?
- Ktoś tam jedzie, jakieś kopyta stukają.
Zaniepokoiła się lisica.
- Kto jedzie?
- Chłop.
- A kto za nim biegnie?
- Źrebak.
- Cietrzewiu, cietrzewiu! A jaki ogon ma ten źrebak? Jaki ogon?
- Zakręcony.
- No, bywaj, cietrzewiu! Spieszę się do domu.
Zastanówmy się teraz, kto tu kogo wywiódł w pole.

Bajka pochodzi ze zbiorku bajek rosyjskich: "Bajki z kobiałki".
Autor/ opracowanie: Wiktor Ważdajew

Owca, lisica i wilk - bajka rosyjska

Owca, lisica i wilk
bajka rosyjska 

Uciekła owca od chłopa. Idzie i spotyka lisicę.
Pyta lisica owcę:
- Dokąd cię licho poniosło, kumo?
A owca jej na to:
- Och, kumo! Byłam w trzodzie u chłopa, ale dłużej tak żyć nie mogę; narobi baran głupstw, nabroi, a skrupi się wszystko na owcy! Postanowiłam więc, że pójdę sobie, gdzie oczy poniosą.


- Mam taką samą ciężką dolę! - powiedziała lisica. - Zagryzie tchórz kurę, inną porwie, a na kogo pada podejrzenie? Na mnie, albo na mego brata lisa. Tylko my jesteśmy winni! Nikt inny... Wiesz co, uciekajmy razem!

wtorek, 20 kwietnia 2021

Pęcherz, Słomka i Łapeć - bajka rosyjska ludowa

Pęcherz, Słomka i Łapeć
bajka rosyjska

Byli sobie Pęcherz, Słomka i Łapeć.
Poszli do lasu narąbać drew. 
Doszli do rzeki, ale jak się przez nią przeprawić, nie wiedzą.


Słomka mówi:
- Pęcherzu! Weź nas, przeleć z nami na drugi brzeg!
A Pęcherz odpowiada:
- Nie, Słomko, jesteś bardzo koląca. Niech nas lepiej Łapeć przewiezie.
Łapeć na to:
- Bardzo chętnie, ale kiepsko mnie spleciono, wprost
dziura przy dziurze! Lepiej przerzuć się, Słomko, z jednego brzegu na drugi i przejdziemy po tobie.
Przerzuciła się Słomka z jednego brzegu na drugi.
Poszedł po niej Łapeć i Słomka się złamała.
Łapeć wpadł do wody.
A Pęcherz na brzegu śmiał się, śmiał, aż pękł ze śmiechu.



Bajka pochodzi ze zbiorku bajek rosyjskich: "Bajki z kobiałki".
Autor/ opracowanie: Wiktor Ważdajew

Każdy robił swoje - rosyjska bajka ludowa

Każdy robił swoje
bajka rosyjska ludowa  

Przyszła lisica do chłopskiej zagrody, jeszcze chwilka, a już by się zakradła do kurnika, ale rzuciły się na nią dwa psy. Jeden większy od drugiego. Oczy im płoną, sterczą uszy, jęzory wysunięte!..


Lisica w nogi i takimi sadzi susami, że już ma pole za sobą, już mokradło minęła i widać las.
Ale psy po piętach jej depczą, o mały włos za ogon chwycą.
Jakoś dobiegła lisica do lasu, dała nurka do nory pod drzewem, schowała się.


Psy biegają dokoła drzewa, ujadają, ale dostać się do lisicy nie mogą.
Odetchnęła lisica i zaczyna sama ze sobą rozmawiać:
- Uszka moje, uszka! Kiedy biegłam, coście, uszka, robiły?
- Słuchałyśmy, wciąż słuchałyśmy, gdzie są psy!
- A wy, moje nóżki, a wy, nóżki, coście robiły?
- Biegłyśmy, wciąż biegłyśmy, żeby cię psy nie dopędziły.
- A wy, oczka, wy, oczka moje, oczęta, coście robiły?
- Patrzyłyśmy wciąż, patrzyłyśmy, żebyś się, liszko, nie potknęła.
- A ty, ogonie, coś ty robił, ogonie?
- Co robiłem, co robiłem? Z tyłu się pętałem, na wietrze powiewałem!..
- Ach, więc to tak! - rozgniewała się lisica.- Poczekaj, poczekaj! Dam ci zaraz nauczkę!
I wysunęła ogon z nory, wołając do psów:
- Nuże, potarmoście go, niech ma za swoje!
Chwyciły psy za ogon i... wyciągnęły lisicę z nory.
Biada lisicy, biada! Jeszcze chwila, jeszcze sekunda i przyjdzie jej koniec. Na szczęście wyrwała się lisica psom i uciekła.
Widzisz, lisico: niby ogon nic nie znaczy, a sprawić może, że głową przypłacisz.

Opracowanie: Wiktor Ważdajew
Ilustracje na blogu: A.W. Kokovkin
Bajka pochodzi ze zbiorku rosyjskich bajek ludowych: "Bajki z kobiałki".


 Na zbiór składają się bajki:

Żuraw i czapla - bajka rosyjska

Żuraw i czapla
bajka rosyjska

...Leciała sowa, mądra głowa.
Leciała, leciała, usiadła,
posiedziała, ogonkiem pomachała,
dokoła się rozejrzała i znowu poleciała.
Leciała, leciała, usiadła,
posiedziała, ogonkiem pomachała,
dokoła się rozejrzała...
To dopiero taka sobie odliczanka,
a bajkę zaraz opowiemy...


Żyli na mokradle żuraw i czapla. Zbudowali sobie oboje chatki po dwóch jego stronach. 


Jakoś nudziło się żurawiowi samemu i postanowił się ożenić.
- Pójdę w konkury do czapli!
Człap, człap! Poszedł żuraw - mieszając błoto - przemierzył siedem wiorst.
Przychodzi i pyta:
- Jesteś w domu, czaplo?

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Lisica i żuraw - bajka ludowa

Lisica i żuraw
bajka ukraińska ludowa

Kocury - wierszyk polski

Kocury
wierszyk polski


Autor: Małgorzata Strzałkowska
Wydawnictwo: Media Rodzina; "Gimnastyka dla języka (i Polaka, i Anglika)

Kocur bury - piosenka/wierszyk polski

Kocur bury
piosenka polska
zespołu dziecięcego "Fasolki"

Żył kiedyś kocur bury, 
przed bardzo wielu laty.
Okropne miał pazury 
i strasznie był pyskaty.
Samotny był jak palec, 
zupełnie jak ja teraz.
Nie chcieli się z nim bawić 
i nie miał przyjaciela.

To on wojował bez przerwy z myszami
I głośno miauczał, gdy czegoś chciał.
To on się włóczył całymi nocami
I mnóstwo wrogów miał.
To on wędrował własnymi drogami
I swoje zdanie o wszystkim miał.
To on zadzierał nie tylko z kotam
I robił to, co chciał.

Ilustracja: Alice and Martin Provensten


Gdy byłem jeszcze mały, 
nie mogłem się doczekać,
Aż będę miał pazury, 
więc piłem dużo mleka.
Pazury są wspaniałe, 
piękniejszych nie znajdziecie.
Charakter też niczego, 
więc dobrze mi na świecie.

Ilustracja: Bruno Munari 

To ja wojuję bez przerwy z myszami
I głośno miauczę, gdy czegoś chcę.
To ja się włóczę całymi nocami,
Więc podziwiajcie mnie.
To ja wędruję własnymi drogami
I swoje zdanie o wszystkim mam.
To ja zadzieram nie tylko z kotami
I przykład daję wam.
To on wojuje bez przerwy z myszami
I głośno miauczy, gdy czegoś chce.
To on się włóczy całymi nocami,
Więc podziwiajcie mnie.
To on wędruje własnymi drogami
I swoje zdanie o wszystkim ma.
To on zadziera nie tylko z kotami,
Zły przykład daje nam.

źródło: https://www.youtube.com/watch?v=5o_-8g-bczA

Autor tekstu: Ewa Chotomska
muzyka: Irena Niewiarowska

piątek, 16 kwietnia 2021

"Przygody i wędrówki Misia Uszatka" - opowiadanie 27: "Purchawka"

"Przygody i wędrówki Misia Uszatka" - tom 1

opowiadanie dwudzieste siódme

"Purchawka"

Na dobranoc - dobry wieczór
Miś pluszowy śpiewa Wam.
Mówią o mnie Miś Uszatek,
Bo klapnięte uszko mam.


Jestem sobie mały miś, gruby miś,
Znam się z dziećmi nie od dziś
Jestem sobie mały miś, śmieszny miś,
Znam się z dziećmi nie od dziś!

Tuż pod nogami Misia w trawie leżała szara kulka.
- Co to jest? - spytał Miś Ślimaka, który wystawił rogi spod szarej kuli. 
- To jest purchawka. - powiedział Ślimak.
- Purchawka? - zdziwił się Miś. - A czy ona jest miękka?
Dotknął niedźwiadek purchawki łapką i ucieszył się. 
- O, jaka miękka! Nada się w sam raz dla mnie na poduszeczkę. 
Uniósł Miś purchawkę i poczłapał na polankę. Zobaczył go Jeż. 
- Co ty niesiesz, Misiu? - zapytał.
- To jest pur...pur... Zapomniałem jak się to nazywa. Zapytak Ślimaka. Będę miał z tego poduszeczkę. Spójrz, jaka miękka. 
Położył Miś purchawkę na ziemii i usiadł na niej z rozmachem. Nagle - traach! Szara kula pękła z hukiem. Miś i Jeż skryli się w chmurze pyłu, którym napełniona była purchawka. 
Długo potem kichali: - A psik! A psik!

Opowiadanie pochodzi z pierwszego tomu serii o Misiu Uszatku. 


Autor: Czesław Janczarski
Ilustracje: Zbigniew Rychlicki
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, 1960 rok.


Kolejne opowiadania z cyklu Miś Uszatek
w tomie 1: "Przygody i wędrówki Misia Uszatka":

1.W sklepie z zabawkami
2. Przyjaciele
3. Mróz
11. Pali się!
15. W pociągu
17. W cyrku
18. Przyjaciele pamiętają o Uszatku
19. Zabawy
20. Hulajnoga
21. Echo
25. Spotkanie z Koziołkiem
26. Dlaczego Bociek się pogniewał
28. Złoty hamak
29. Puk - puk-puk!
34. Zakończenie

czwartek, 15 kwietnia 2021

Cztery słonie - wierszyk polski

Cztery słonie
wierszyk/piosenka polska

Refren:
Cztery słonie, zielone słonie,
każdy kokardkę ma na ogonie,
Ten pyzaty, ten smarkaty,
Kochają się jak wariaty!

Były raz sobie cztery słonie, 
Małe, wesołe, zielone słonie, 
Każdy z kokardką na ogonie, 
Hej, cztery słonie ! 

I poszły sobie w daleki świat, 
W daleką drogę, wesoły świat, 
Hej, świeci słońce, wieje wiatr, 
A one idą w świat. 



Refren: 
Cztery słonie, zielone słonie, 
każdy kokardkę ma na ogonie, 
Ten pyzaty, ten smarkaty, 
Kochają się jak wariaty!  

Płyną przez morza cztery słonie, 
Małe, wesołe, zielone słonie, 
Oj, gwałtu rety jeden tonie, 
Smarkaty tonie! 

środa, 14 kwietnia 2021