wtorek, 2 kwietnia 2019

"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele", tom II - Jak w kostiumie Elemelka zmiana zaszła wielka - (przygoda 1)

Jak w kostiumie Elemelka zmiana zaszła wielka 
bajka wierszowana polska 

Miał wróbelek Elemelek, różnych mieszkań bardzo wiele. Najpierw mieszkał przez czas pewien, w miejskim parku gdzieś na drzewie, potem chyba trzy tygodnie w dziurze w murze żył wygodnie. Mieszkał tydzień przy kurniku, gdzie za dużo było krzyku, później miał mieszkanko ciche na przygórku, aż pod strychem. 
A gdy przyszła późna jesień, rzekł, że chce zamieszkać w lesie, bo mu piórka wiatr przewiewa, więc się schroni między drzewa. Właśnie mu poradził zając, aby od wiewiórki pewnej wydzierżawił, nie zwlekając, pół przytulnej dziupli drzewnej. Wiewióreczka była skora przyjąć w dom sublokatora, za niewielką więc opłatą chętnie się zgodziła na to. 
Energicznie i z ochotą wróbel zajął się robotą: kurz pościerał i wyczyścił ciepłą kołdrę z suchych liści, szpary mchami pozatykał, przygotował budki z łyka i w swej dziupli już bez trwogi czeka, aż mróz chwyci srogi. 
Przez sobotę prawie całą było w lesie śniegu mało, lecz o zmroku – nad wieczorem, spadły z nieba płatki spore. I gdy rano – już w niedzielę obudził się Elemelek, to aż skrzydłem przetarł oczy, myśląc, że to sen uroczy. 
Każdy badyl, każdy krzaczek watowany wdział kubraczek, nawet każdy sęk i kołek białą czapę ma nad czołem! Świerki, jodła i sosenka w wizytowych są sukienkach, odświeżone, wystrojone. 
- Czy to one, czy nie one ? I ja także chcę mieć nowy watowany płaszcz zimowy! Zawsze letnie mam ubranie nosić ?! A niedoczekanie! Wśród leszczyny lub jedliny, siądę tu na pół godziny, by zobaczył mnie świat cały w stroju modnym, ciepłym, białym… 
Choć go mrozik w dziobek szczypie, siadł i czeka… a śnieg sypie. 
Już na głowie Elemelka biała czapa rośnie wielka, grzbiet i skrzydła, aż po brzuszek w ciepły skryły się kożuszek. 
Wiewióreczka gdzieś z wysoka, popatrzyła w dół spod oka i spytała ze zdziwieniem: 
- A cóż to znów za stworzenie: napuszone, białe, grube, Czy to bałwan, czy też wróbel ? 



- Bałwan ?! O, wypraszam sobie! Też mi grzeczność… wiem, co zrobię: myszka ma tu pod korzeniem eleganckie pomieszczenie. Pójdę złożyć jej wizytę i w lustrze się przejrzę przy tym. Myszka znana jest z grzeczności, więc na pewno mnie ugości. 
Zlazł ostrożnie na dół z krzaczka, by nie zgubić swego fraczka i zagiąwszy dwa pazurki, stuknął. 
- Mysz wyjrzała z dziurki. 
-Elemelek? Witam pana! Cóż za zmiana niesłychana! Jaka czapka i kołnierzyk, trudno oczom wprost nie wierzyć! Czy pan zdejmie w przedpokoju, czy zostanie pan w tym stroju? 
- Och, nie chciałbym go zdejmować, bo przeziębi mi się głową, z resztą, myszko, przyzna pani, że twarzowy mam kaftanik? 
- Tak, Prześliczny to paltocik. Niech pan siądzie, tu przy cioci i kuzynie ostronosie… Oto ziarna w burym sosie. 
Ciocia, babcia, stryjek z żoną i kuzynów też niemało, całe liczne mysie grono dziś u myszki się zebrało. Wszyscy byli bardzo mili, wszyscy zgodnie pochwalili Elemelka strój zimowy: płaszczyk… i nakrycie głowy. 
Siedząc pośród mysich gości, wróbel puszy się z radości i raz po raz bystro zerka trochę w lewo – do lusterka. 
Nagle kuzyn Ostronosek bardzo cienkim piśnie głosem, a Pazurek, miły wujek rzecze: 
- Wilgoć dziwną czuję! 
- Ja też łapy mam zmoczone! 
- Ja wilgotny mam ogonek! 
- Ach, jak mokro! Coraz gorzej!!! Skąd ta woda? Powódź może, 
- Potop…? Czy wylała rzeka? Prędzej! Trzeba stąd uciekać!!! 


Ciocia, babcia, stryjek z żoną i kuzynów liczne grono, gubiąc klepki i kichając w drzwi gwałtownie się wpychają… A po brzuszku Elemelka za kropelką mknie kropelka, kapie woda, aż na nóżki, spod kaptura ciekną strużki. Elemelek z trwogą zerka troszkę w lewo – do lusterka I cóż widzi…? 
Z szarych piórek znikł serdaczek i kapturek, a sam wróbel z mokrym piórkiem przypomina… zmokłą kurkę! Tak to piękny strój puszysty, zamieniwszy się w jeziorko, przerwał obiad uroczysty. 
Umilkł gwar przed mysią norką, pierzchli goście w różne strony, Elemelek zawstydzony szepnął: 
- Myszko, wybacz, proszę, żem wniósł zamęt w twoje progi. Chyba kupie dziś kalosze, strasznie mi przemokły nogi! 
Myszka dała mu ściereczkę, mówiąc: 
- Nic się znów nie stało! Lepiej osusz się troszeczkę, By ci w kościach nie strzykało. Skoro tak już złożyło się, Trudno… nie ma co żałować. Zjedzmy ziarnka w burym sosie. To potrawa bardzo zdrowa…

Autor: Hanna Łochocka 
Ilustracje: Zbigniew Witwicki 

Pierwsze opowiadanie z cyklu drugiego: 
"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele". 

Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1962 rok

Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)