Jak rozmawiał Elemelek
z dziwnym kurkiem na kościele
bajka wierszowana polska
Miał wróbelek Elemelek cioć, babć oraz wujków wiele. Wujek mieszkał na rozstaju, babcia — aż w brzozowym gaju, jedna ciocia - przy krynicy, druga ciocia - na dzwonnicy. Na przedmieściu Wróble Piórko stoi kościół tuż za górką.
W słońcu się dzwonnica złoci, tam się mieści domek cioci, która od zeszłego piątku mieszka tu w zacisznym kątku. I ta właśnie ciocia miła do wróbelka zadzwoniła.
Naprawiony telefonik dzwoneczkowym głosem dzwoni.
- Czy to numer 4 szyszki? Tutaj ciocia - ta spod dzwonu. Od znajomej dzwonię myszki, bo ja nie mam telefonu. Wszakże mówię z Elemelkiem? Przyjdź dziś do mnie, bardzo proszę. Poczęstuję cię kisielkiem i zielony podam groszek.
Elemelek nie znał drogi, więc się zwrócił do stonogi, która nogą siedemnastą pokazała wprost na miasto.
W tym to mieście, tuż za górką, jest przedmieście Wróble Piórko. Widać górkę, rzeczywiście, i dzwonnica lśni złociście. A na dachu, drodzy moi, ptak ogromnie dziwny stoi: ma koguci barwny ogon, błyska okiem i ostrogą,ma też grzebień i dziób srogi, brak mu tylko jednej nogi.
Elemelek, trochę w strachu, na kościelnym przysiadł dachu i ukłonił się ptakowi mówiąc:
- Może pan mi powie, jeśli łaska, drogi panie, gdzie tu cioci jest mieszkanie? Moja ciocia, miła wdowa, nazywa się Pióreczkowa.
Powiał wietrzyk, pan kogucik nagle tyłem się odwrócił, błysnął skrzydłem i ostrogą, i zaskrzypiał bardzo srogo. Jak zaskrzypiał?
A ot tak:
- Grryk, brryk, krrak!
Elemelek przestraszony, obrażony i zdziwiony myśli:
-”Przecież grzeczny byłem, a on się odwraca tyłem i dziwaczne mówi słowa. Czy to cudzoziemska mowa? A więc zaraz go zapytam, by wyjaśnić rzecz i kwita!”
Podszedł z przodu do kogutka i rzekł:
- Choć znajomość krótka, niech mi pan powiedzieć raczy, czemu mówi pan inaczej? Czy pan może cudzoziemiec, który zwiedza naszą ziemię? Pan w podróży jest, czy tak?
Na to ptak, dziwny ptak, jakby słów mu było brak, sztywny swój unosząc ogon zgrzytnął znowu bardzo srogo:
- Krryk, grryk, brrak!
Po czym w Elemelka stronę znów odwrócił się ogonem.
- O nie, tego już za wiele! - ćwierknął mały Elemelek. -Takiej brzydkiej niegrzeczności nie daruję ja waszmości!
Rozwarł dziobek, rozpiął skrzydła, śmiało skoczył do straszydła i bęc! dziobnął z lewej strony prosto w grzebień ów czerwony, co kogucie zdobił czoło. Ptak zakręcił się wokoło, ogon niby tarcza wielka trzepnął mocno Elemelka; Elemelek kozła fiknął, trochę pisnął, trochę krzyknął, w dół się tocząc po dachówkach, aż mu dziób się trząsł i główka.
Wołał przy tym:
- Ciociu droga, ratuj że mnie, olaboga!
Słysząc te płaczliwe słowa bieży ciocia, zacna wdowa, a z nią młode gołąbeczki, dwie sąsiadki - plotkareczki.
-Elemelku, co się stało? Powiedz nam tu prawdę całą. Jak to? A więc ten kogucik potrącił cię i przewrócił? Po cóż tyle krzyku, strachu? To blaszany ptak na dachu. W deszcz, pogodę czy zawieję, pokazuje, skąd wiatr wieje. Toż to kurek na kościele!
Zawstydzony Elemelek spuścił głowę, lecz sąsiadki otarły go piórkiem gładkim i zawiodły do mieszkania, gdzie czekały już dwa dania: słodki groszek i kisielek. Pocieszył się Elemelek.
Autor: Hanna Łochocka
Ilustracje: Zbigniew Witwicki
Piąte opowiadanie z cyklu drugiego:
"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele".
Przeczytaj pozostałe przygody Elemelka:
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek oraz inne bajki z cyklu Książeczki z PRL-u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)