wtorek, 2 kwietnia 2019

"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele", tom II - Telemelefonik - (przygoda 4)

Telemelefonik
bajka wierszowana polska

Umówiły się pająki w polu, w lesie i wśród łąki, 
że pajęczą nitką złotą okolicę w krąg oplotą. 
Wnet po tej pajęczej sieci, cienki głosik w dal poleci. 
A słuchawki z trawy giętkiej, gdy się splecie umiejętnie 
i założy leśne dzwonki z głosikami jak skowronki, 
to maleńki telefonik w każdym domu może dzwonić. 
Choć pająkom całe lato trzeba muchy dawać za to 
lub komary albo trzmiele, nie ma z tym zachodu wiele: 
złapać muchę - lekka praca, a telefon się opłaca. 
Sroka, dzięcioł, kos, gawrony - wszyscy mają telefony. 
Myszka długo się wahała, lecz się w końcu skusić dała. 
Elemelek myśli sobie: „Chyba i ja też tak zrobię... 
Interesów mam bez liku w lesie, w polu, w zagajniku; 
zamiast latać, pióra zdzierać, można z domu dzwonić teraz”. 
Podniósł listek na polanie i napisał wnet podanie: 
„Niech centrala się postara, abym szybko mógł aparat 
mieć Telemelefoniczny, bo to wymysł jest praktyczny, 
a ja spraw pilnych mam wiele. Z poważaniem Elemelek” 
Elemelka wszyscy znają. Więc pająki, nie zwlekając, 
podpisały mu podanie bez kolejki, na kolanie 
i odbiły łapek osiem umaczanych w rannej rosie 
jako pieczęć. Już nazajutrz wre robota w cichym gaju. 
Jest słuchawka jak cacuszko, tylko przytknąć do niej uszko; 
leśny dzwonek fiołkowy do dzwonienia jest gotowy. 
-Mam aparat założony! Mogę dzwonić stąd do wrony! 
Nie, do myszki, aż na pole, najpierw się odezwać wolę. 
Numer? Kąkol-mak-3 kłosy. Lecz cóż to za dziwne głosy? 
Jakieś bzyki i buczenie... Uszkodzone połączenie?... 
Tak, z pewnością. Trudna rada! Więc ze sroczką dziś pogadam. 
Jaki to tam numer będzie? 4 listki - 2 żołędzie. 
- Halo! Bzyk... Czy to... bzyk... sroka? 
- Kwoka? Bzzz... Ja jestem kwoka? 
- Ach, nie... zzyg... Proszę... zzyg... słuchać! 
- To pan głuchy! Ja nie głucha! Kto to mówi? 
- ...bzz... bzz... melek. 
- Bzybzymelek? To za wiele! 


Ktoś się ze mnie zakpić stara. Proszę się wyłączyć zaraz!
I już sroczka, kuma miła, swą słuchawkę odłożyła. 
Ot, masz teraz, babo, placek! 
- Przecież abonament płacę: 
raz na tydzień cztery muchy. A telefon na pół głuchy: 
coś w nim brzęczy, coś w nim bzyka... Trzeba by tu mechanika. 
Elemelek się rozżalił i zadzwonił do centrali: 
- Co ja... zzy... bzzy... zrobię teraz? 
- Przysyłamy ...zbzz... montera. 
Monter, wielki pająk-krzyżak, rzeczywiście już się zbliża. 
Sprawdził przewód i słuchawkę, potem wszedł w soczystą trawkę, 
w której, skryty do połowy, rośnie dzwonek fiołkowy. 
Poruszyła się łodyga, zawarczało coś jak fryga, 
po czym z kwiatka się powoli bąk kosmaty wygramolił, 
kwietnym sokiem objedzony... Ot - aparat naprawiony! 
- Ach tak? Więc te tony głuche, co brzęczały nam nad uchem, 
on wydawał - bąk, bączysko! Teraz już rozumiem wszystko! 


- Zzzum! - bąk odrzekł, spojrzał krzywo i gdzieś zniknął za pokrzywą.
No i odtąd, panie bracie, nic nie brzęczy w aparacie. 
Czy po lesie, czy z centrali jasno głosy płyną z dali 
wzdłuż pajęczych srebrnych drutów, dzwonek działa bez zarzutu. 
Elemelek już od rana dzwoni często do bociana, 
z zajączkami godzinami gada, mówiąc między nami, 
także z wroną i z bekasem. A jeśli się nudzi czasem, 
przez telefon pyta sowę: 
- Czy są ptasie plotki nowe?...

Autor: Hanna Łochocka 
Ilustracje: Zbigniew Witwicki 

Czwarte opowiadanie z cyklu drugiego: 
"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele". 

Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1962 rok

Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)