Jak to mały Elemelek
w wielkim morzu brał kąpiele
bajka wierszowana polska
Wczesnym rankiem wstało słońce,
wyzłociło morski piasek
i na fale bryzgające
zarzuciło srebrny pasek.
Każda fala z białej piany
ma falbankę koronkową.
Szemrzą fale chórem zgranym
piosnkę starą, a wciąż nową.
Elemelek stał z walizką
spoglądając na to wszystko.
A, że bardzo był zdziwiony,
więc rozstawił nóżki obie,
kręcił łebkiem w różne strony
i rozdziawiał krótki dziobek.
Sam do siebie przy tym gadał:
— Strasznie jest to morze duże!
Deszcz tu wielki chyba padał
ze trzy lata albo dłużej.
Jak też ono szumi, śpiewa...
Za tą plażą widzę drzewa,
więc wynajmę pokój w listkach
Niech zostanie tam walizka,
a ja zaraz włożę nowy
zgrabny kostium kąpielowy.
Smukłe mewy z piórkiem białym
spadły z szumem jak latawce
i na falach się huśtały,
jakby właśnie na huśtawce.
Wróbel w modnym swym kostiumie
pręży łapki tak jak umie,
poprzez plażę mknie wytrwale
i też skacze już na fale,
aby ich spienione grzbiety
pohuśtały go. - Oj, rety!
Jak tu mokro! Ile piany!
Kto tak pryska? - To bałwany!
Bałwan duży z drugim, małym,
Elemelka wnet porwały,
zakręciły, zamoczyły.
Taki prysznic nie jest miły
dla małego wróbelaska.
Więc zawołał: — Jeśli łaska,
odsuń no się, mój bałwanie.
Niech pan bałwan już przestanie
i popłynie w inną stronę.
Ach, ratunku, gwałtu! Tonę!
Smukłe mewy z piórkiem białym
usłyszały, podleciały
i wróbelek rozkrzyczany
wyłowiony został z piany.
Na swych skrzydłach srebrnych, prostych,
śmigłe mewy go uniosły
i złożyły w dołku z piasku,
gdzie zaprzestał wreszcie wrzasków.
— Panie wróblu, jak to można?
Trzeba z wolna i z ostrożna
wchodzić w wodę, bo źle bywa,
jeśli się nie umie pływać.
Ucz się w płytkiej pływać wodzie;
udzielamy lekcji co dzień.
Elemelek odrzekł skromnie:
— Wdzięczny jestem wam ogromnie,
śliczne mewy, lecz dziękuję,
pewniej się na lądzie czuję.
Kąpiel w piasku dla wróbelka -
to przyjemność bardzo wielka.
Piasek grzeje, słonko świeci...
ale skąd tu tyle dzieci?
Spojrzą ptaki, a wokoło
roześmiane stoi koło;
w którąkolwiek spojrzysz stronę
— wszędzie nosy opalone.
— Elemelku! Czy być może?
Przyjechałeś tu nad morze?
Wynająłeś domek w lasku?
Chodź się z nami bawić w piasku!
My będziemy robić babki,
ty — odciśniesz na nich łapki.
Wiele czasu już nie mamy:
tydzień, dwa — i wyjeżdżamy...
Rzecze ptaszek: — Macie rację.
Wkrótce miną nam wakacje.
Muszę czas ten wykorzystać,
zwiedzić plażę, łódki, przystań,
nad tę wodę frunąć wielką
i pobawić się muszelką.
Potem razem z wami wrócę.
Przedszkolakom piórko rzucę
i pozdrowię ich wesoło,
a poskaczę też przed szkołą.
W każdej klasie przez okienko
zajrzę, stuknę w szybę cienką,
skrzydłem dzieciom zatrzepoczę,
słowo ćwierknę im ochocze
i pokręcę raźnie główką,
by im pomóc przed klasówką.
Autor: Hanna Łochocka
Ilustracje: Zbigniew Witwicki
Ósme opowiadanie z cyklu drugiego:
"Wróbelek Elemelek i jego przyjaciele".
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1962 rok |
Przeczytaj pozostałe przygody Elemelka:
Przygody wróbelka Elemelka nad morzem,
można także obejrzeć na kliszy do rzutnika.
Poniżej fragment:
Przeczytaj też bajki z innych zakątków świata w zakładce:
Alfabetyczny spis treści wszystkich bajek oraz inne bajki z cyklu Książeczki z PRL-u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Osobom spamującym, próbującym reklamować w komentarzach inne strony- podziękuję i ich komentarze będą usuwane.
Pozostałym, bardzo dziękuję za wyrażenie swojej opinii i zapraszam ponownie:)